Na tropie "grupy trzymającej giełdę"

Specjalny zespół KPWiG zbadał doniesienia o "spółdzielni" zarządzających funduszami. Szykują się kolejne zawiadomienia do prokuratury. Zakończył prace zespół do zbadania sprawy "grupy trzymającej giełdę", którą "PB" opisuje od miesięcy.

Speckomisja, powołana po raz pierwszy w historii Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG), zaprezentowała wnioski na wewnętrznym posiedzeniu. Według naszych informacji, mogą okazać się szokujące dla zarządów funduszy, które wciąż nie widzą niczego nagannego w działalności swoich pracowników.

Wiele z zarzutów podnoszonych w tekstach "PB" potwierdziło się, a KPWiG przygotuje kolejne zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstw przez uczestników rynku kapitałowego. Do czasu powstania ostatecznej wersji raportu, komisja nie chce jednak udzielać informacji. - Materiały zgromadzone przy tej sprawie dały nam wgląd w wiele aspektów działania rynku. Wpłynie to na sposób nadzoru. O dalszych krokach w śledztwie nie możemy na razie informować - powiedział nam anonimowo jeden z urzędników KPWiG.

Reklama

Mailowe bogactwo

Śledztwo "PB" i KPWiG dotyczy kilku zarządzających największymi funduszami emerytalnymi i inwestycyjnymi głównie z grup PZU, Commercial Union, Pioneera Pekao, AIG. Pracownicy tych instytucji - przy współpracy doradców giełdowych i maklerów - mogli stworzyć tzw. "spółdzielnię", czyli nieformalne porozumienie inwestycyjne. Taka "spółdzielnia" mogła - działając też dla prywatnych korzyści - negatywnie wpływać na rynek kapitałowy: manipulować kursami akcji, decydować o powodzeniach emisji publicznych, prowizjach doradców i maklerów, obsadach rad nadzorczych, wykorzystywać informacje poufne, a nawet przejmować władzę w spółkach. Dlatego "PB" nazwał ją "grupą trzymającą giełdę".

Dowodów na jej istnienie może dostarczyć kilka transakcji. KPWiG bada głównie skrzynki mailowe zarządzających oraz transakcje na akcjach spółek. Pierwszym wynikiem śledztwa było zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przy zakupie przez fundusze akcji Stomilu Sanok. Prokuratura wciąż bada sprawę.

- Nie podjęliśmy jeszcze decyzji o wszczęciu postępowania, ponieważ wpłynęły dodatkowe materiały w sprawie. Decyzji na ten temat można spodziewać się w ciągu najbliższych tygodni - mówi Maciej Kujawski, rzecznik prokuratury. Zarzuty wobec zarządzających są bardzo poważne: działanie w porozumieniu bez podania tego do publicznej wiadomości, brak ogłoszenia wezwania na akcje, brak koniecznej zgody na przekroczenie określonego poziomu w akcjonariacie i złamanie tajemnicy zawodowej.

Następne w drodze

Na sprawie Stomilu Sanok się nie skończy. Już na początku roku KPWiG sugerowała, że możliwe są kolejne doniesienia do prokuratury. Na początku lutego Zbigniew Mrowiec, wiceprzewodniczący komisji, uzasadniał powołanie specjalnego zespołu zgromadzeniem bardzo obszernego materiału na temat działalności funduszy.

- Powołaliśmy zespół roboczy do analizy zebranych materiałów, gdyż jest ich tak dużo, że wykraczają poza badaną sprawę transakcji na Stomilu - mówił na łamach "PB".

Maile zarządzających bada również nadzór ubezpieczeniowy, który skontrolował PZU, CU i przymierza się do innych towarzystw. Wyników nie ujawnia, choć przyznaje, że nie wszystko w funduszach odbywało się zgodnie z przyjętymi regułami.

- Nie można wykluczyć, że pewne nieprawidłowości znajdą odzwierciedlenie w decyzjach administracyjnych komisji - stwierdził ostrożnie Adam Kałdus, szef departamentu kontroli nadzorcy.

Sprawa się rozwija, ale nadal bez reakcji zarządów oskarżanych spółek. Żaden z pracowników nie poniósł konsekwencji swoich działań. Mało tego, Jakub Bentke, jeden z głównych członków domniemanej "grupy", został niedawno prezesem i członkiem zarządu dwóch spółek w należącym do BRE Banku Skarbcu.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: doniesienie | nietrzymanie | sprawy | prokuratura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »