Nadchodzi czas drukowania wyników

Grudzień to czas podsumowywania dokonań inwestycyjnych, a mijający rok był bardzo trudny dla inwestorów z GPW. Obecnie jest ostatnia szansa na poprawę wyników inwestycyjnych. Jednak analitycy nie oczekują, by pospieszne zabiegi przyczyniły się do poprawy notowań dużych spółek.

Grudzień to czas podsumowywania dokonań inwestycyjnych, a mijający rok był bardzo trudny dla inwestorów z GPW. Obecnie jest ostatnia szansa na poprawę wyników inwestycyjnych. Jednak analitycy nie oczekują, by pospieszne zabiegi przyczyniły się do poprawy notowań dużych spółek.

Koniec roku to czas, gdy inwestorzy instytucjonalni oraz zarządzający funduszami dokonują oceny swoich działań. Panująca bessa z pewnością zmniejszyła aktywność spółek na tym polu, jednak niektóre muszą liczyć się z utworzeniem rezerw na nie trafione inwestycje. Z kolei fundusze mogą dokonywać prób poprawiania wyceny jednostki rozrachunkowej.

Ulubioną metodą menedżerów zarządzających portfelami funduszy inwestycyjnych jest przeprowadzanie transakcji pakietowych po cenach wyższych od kursu giełdowego. Z kolei fundusze emerytalne mogą dążyć do windowania kursów akcji w krótkim terminie. Zjawisko to występuje powszechnie na giełdach światowych pod nazwą "window dressing".

Reklama

Praktyki gigantów

Fundusze emerytalne są zobowiązane na koniec kwartału wykazać wynik lepszy od średniej. Znacząca część OFE ma ogromne kłopoty z utrzymaniem wartości jednostki na odpowiednim poziomie. Stąd oceny, że za wzrostami pod koniec roku stoją duzi inwestorzy instytucjonalni, którzy dążą do poprawy swoich wyników. Tymczasem, Andrzej Łucjan, analityk BM BPH studzi opinie, mówiące o zadomowieniu się zjawiska "window dressing" na rodzimym rynku akcji.

- Zjawisko nie dotyczy całego rynku, raczej chodzi mniejsze spółki o ograniczonej płynności akcji znajdujących się w obrocie - mówi Andrzej Łucjan, analityk BM BPH.

Okazuje się, że zjawisko "window dressing" może również działać w drugą stronę. Obserwatorzy giełdowi zaznaczają, że na niektórych spółkach mamy do czynienia z wzrostem nerwowych zachowań inwestorów, zwłaszcza pod koniec kwartału. Sztandarowym przykładem jest pogrążona w kłopotach Netia. Koniec każdego kwartału jest szczególnie niekorzystny dla telekomu.

- Niektórzy inwestorzy instytucjonalni nie chcą wykazywać w portfelu spółek o słabej kondycji. Stąd wynika zauważalny, okresowy wzrost podaży na walorach Netii - mówi Andrzej Łucjan.

Wspomniane transakcje pakietowe dokonywane przez zarządzających są narzędziem umożliwiającym niwelowanie skutków nietrafionych inwestycji przynajmniej na papierze. Specjaliści zaznaczają, że operacje te ułatwia rozpowszechniona w sektorze finansowym, struktura grupy kapitałowej pozwalająca na dokonywanie umówionych transakcji między podmiotami powiązanymi.

Konieczne rezerwy

Na akcje nabywane po cenie wyższej od wartości rynkowej ustalonej w dniu 31 grudnia danego roku, spółka zobowiązana jest do utworzenia rezerw, które będą uwzględniać różnicę między ceną nabycia, a ostatnim kursem giełdowym. Ten zabieg daje pewne korzyści księgowe. Pozwala m.in. zmniejszyć podstawę opodatkowania, jednocześnie pozostając bez wpływu na poziom przepływów pieniężnych w spółce. Nie jest jednak pozbawiony wad. Utworzona rezerwa zarówno powiększa koszty finansowe, jak i wpływa na obniżenie wypracowanego przez spółkę zysku netto. Przykładem może być Exbud, który w czerwcu obejmował ratunkową emisję Odlewni płacąc za jedną akcję 3 zł. Aktualna wartość rynkowa tych akcji wynosi około 1,3 zł.

Analitycy zaznaczają, że tworzyć rezerwy można również w trakcie roku obrotowego.

- Spółka może również utworzyć rezerwy po zakończeniu kolejnego kwartału. Tymczasem, pod koniec roku mamy często też do czynienia z transakcjami mającymi na celu zapłacenie mniejszych podatków. Operacja taka polega na odsprzedaży pakietu akcji po zaniżonej cenie podmiotowi parkującemu. Taka pozycja jest księgowana w pozostałych kosztach finansowych i powoduje obniżenie zysku brutto - tłumaczy Bogusław Taźbirek, analityk PBK Asset Management.

Niepłynne akcje

Specjaliści nie spodziewają się znaczących ruchów cen akcji spółek pozostających w portfelach przedsiębiorstw inwestujących na giełdzie. Przede wszystkim z powodu mniejszej aktywności inwestycyjnej w tym roku spowodowanej dekoniunkturą w gospodarce, a zarazem na rynku akcji oraz kosztów takiego przedsięwzięcia. Jednak kursy niektórych, niepłynnych walorów mogą kusić do ich windowania.

- Warto zauważyć, że przypadku instytucji finansowych, posiadane papiery wartościowe wyceniane są z uwzględnieniem średniej z trzech miesięcy, a nie według kursu na koniec kwartału. W efekcie by poprawić wycenę swoich udziałów banki musiałyby już od jakiegoś czasu podciągać kursy - mówi Paweł Gwiazda, analityk PBK Asset Management.

Ostatnio na giełdzie widać nietypowe manewry. Kurs akcji Szeptela rośnie niemal nieprzerwanie od 8 listopada, kiedy ich wartość rynkowa wynosiła 21,1 zł. Od tego czasu walory zyskały już 32 proc. Warto zauważyć, że BRE obejmował w emisji pakiet akcji spółki po 30 zł. Akcje telekomunikacyjnej firmy znajdują się również w posiadaniu LG Petro Banku.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: rezerwy | analitycy | inwestorzy | fundusze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »