NBP może poprzeć FCL, jeśli rząd wystąpi i podpisze umowę
Jeżeli rząd wystąpi do Narodowego Banku Polskiego w sprawie przedłużenia Elastycznej Linii Kredytowej (FCL), to bank przychyli się do tej prośby - powiedział na konferencji prasowej wiceprezes banku centralnego Witold Koziński.
Koziński powiedział, że NBP jest "otwarte na rozmowy" z Ministerstwem Finansów, jeśli resort uzna, że wzięcie linii kredytowej jest potrzebne w związku z płynnością płatniczą kraju czy bilansem płatniczym.
- Jeżeli rząd, ministerstwo finansów wystąpi do nas z propozycją wzięcia linii kredytowej, to oczywiście poprzemy (wniosek - PAP) po podpisaniu stosownej umowy - powiedział Koziński. Dodał, że do tej pory resort nie zwrócił się formalnie do NBP w tej sprawie.
Wiceprezes NBP wyjaśnił, że jeżeli z FCL będzie korzystał tylko rząd, to NBP będzie jedynie pełnił funkcję agenta finansowego służącego pomocą techniczną w obsłudze kredytu. - Obie strony (NBP i rząd - PAP) będą musiały podpisać umowę dotyczącą pokrycia kosztów. (...) Jesteśmy otwarci na współpracę i rozmowy w tej sprawie - powiedział.
Wiceprezes NBP zaznaczył, że zarząd banku nie widzi natomiast potrzeby zwiększania rezerw dewizowych banku centralnego, czy też podejmowania gotowości do zwiększania rezerw. - Za rezerwy dewizowe odpowiada NBP i zarządza nimi. To są czynności operacyjne i zarząd w tej sprawie wyraża swoje opinie; tylko on, żadne inne ciało - podkreślił.
Koziński poinformował, że umowa podpisana z MFW w ubiegłym roku dotyczyła właśnie zwiększenia rezerw dewizowych NBP.
Według Kozińskiego obecna sytuacja makroekonomiczna Polski jest dobra, a bank ma do dyspozycji linię kredytową z Europejskiego Banku Centralnego w wysokości 10 mld euro, co po dzisiejszym kursie daje ok. 13 mld dolarów. Podkreślił, że utrzymanie tej pożyczki nic nie kosztuje.
- Z jednej strony mamy 20 mld dolarów i 52 mln dolarów obciążeń (koszt utrzymania FCL - PAP), a z drugiej strony nieco mniejszą, ale także poważną kwotę, która żadnej ze stron nie obciąża - powiedział.
Koziński dodał, że NBP nie przewiduje niepokojów na rynku bankowym, a atak na złotego jest "niezwykle mało prawdopodobny", choć musi być brany pod uwagę. - Ponad 80 mld dolarów, które w tej chwili NBP ma w rezerwach, jest całkowicie bezpieczną wartością, aby poradzić sobie z takim spekulacyjnym atakiem - zapewnił.
Odnosząc się do gwałtownego osłabienia złotego w tym tygodniu, Koziński ocenił, że obecny kurs polskiej waluty jest satysfakcjonujący. Zastrzegł, że nie może ujawnić strategii NBP dotyczącej kontroli kursu walutowego.
- Sytuacja w Grecji się ostatnio zaostrzyła, choć wysiłki Unii, MFW działają w kierunku jej stabilizacji. Mam nadzieję, że Grecja nie wyjdzie ze strefy euro, a za to Polska z czasem do strefy euro przystąpi - powiedział Koziński. Dodał, że NBP obserwuje rozwój wydarzeń w Grecji i Europie. - Ten stan nie jest jeszcze na tyle groźny, by nas zmuszał do jakiś nadzwyczajnych ruchów w postaci wzięcia linii kredytowej z MFW - dodał.
W środę 5 maja mija rok od podpisania z MFW umowy dotyczącej tzw. elastycznej linii kredytowej. Zgodnie z nią Polska przez rok miała dostęp do ok. 20,58 mld dolarów, które zasilały rezerwy walutowe banku centralnego. Środki te nie były wykorzystywane. FCL przyznawany jest jedynie krajom o stabilnych fundamentach makroekonomicznych.
Według NBP, koszt kredytu to ok. 182 mln zł, które obciążają wynik NBP. Bank centralny szacuje, że gdyby Polska faktycznie chciała skorzystać z linii kredytowej, to w przypadku wykorzystania 30 proc. przyznanych środków na pięć lat opłata wyniosłaby powyżej 1 mld zł, a przy wykorzystaniu 100 proc. środków - 1,4 mld zł.
W środę wiceminister finansów Dominik Radziwiłł poinformował PAP, że resort jest w każdej chwili gotów wystąpić z wnioskiem do MFW o przedłużenie dostępu do elastycznej linii kredytowej. Jego zdaniem uzasadnia to m.in. sytuacja Grecji i innych krajów europejskich.