Neonet niepokoi
Czy kilka ubiegłorocznych transakcji wybierającego się na giełdę Neonetu zostało przeprowadzone, żeby poprawić jego wyniki przed ofertą?
Neonet nawet sprzedając wszystkie oferowane akcje po maksymalnej cenie z ustalonych widełek (od 8 do 10,5 zł), nie zbierze 65 mln zł, które zapisał w prospekcie. Maksymalnie - 38 mln zł. Oferujący i spółka tłumaczą, że obniżenie widełek nie miało związku z danymi zawartymi w prospekcie, wysokim zadłużeniem ani zastrzeżeniami do ubiegłorocznych transakcji, a jedynie z analizą sytuacji na rynku.
Większy dług?
Neonet prowadzi sprzedaż artykułów AGD i RTV w całym kraju. Działa w oparciu o sieć sklepów (własnych i franczyzowych), zlokalizowanych w miastach do 200 tys. mieszkańców.
Aby zrealizować cele emisji, firma będzie musiała wspomóc się kolejnym kredytem bankowym. - Spółka jest faktycznie w dużym stopniu zadłużona i można uznać za mistrzostwo z jej strony fakt, że banki nada udzielają jej kredytów. Sądzę jednak, że po emisji i podwyższeniu kapitału będzie mogła bez problemu pożyczyć jeszcze więcej - uspokaja Tomasz Mazurczak, analityk DI BRE, współautor raportu na temat Neonetu.
Według Marka Majewskiego, prezesa i większościowego (99,5%) akcjonariusza spółki, wysokie zadłużenie (jego wskaźnik przekracza 90%) nie jest zagrożeniem dla firmy. - Banki nam ufają - tłumaczy.
Po emisji firma chce podnieść o 20 mln zł kapitał obrotowy, co ma skrócić okresy płatności, a jednocześnie przełożyć się na wzrost marży - bo dostawcy skłonni są szybsze płatności premiować bonusami.
Właściciel kupuje i... sprzedaje
Przyszli inwestorzy mogą mieć jednak wątpliwości do wyników spółki. Ubiegłoroczny zysk netto wyniósł 9,4 mln zł. Prawie połowa tej sumy pochodziła ze zdarzeń jednorazowych - rozwiązania 1,8 mln zł rezerwy na PFRON i 2,7 mln zł zysku ze sprzedaży nieruchomości właścicielowi spółki M. Majewskiemu. Analitycy DI BRE, obliczając wskaźnik P/E, tego nie uwzględnili. - Zresztą zdarzenia jednorazowe podkreśliliśmy w naszym raporcie - tłumaczy T. Mazurczak.
Tę samą nieruchomość, którą prezes kupił od spółki, wkrótce jej sprzedał, tym razem z gruntem - za 11 mln zł. Pożyczył jej również ponad 5 mln zł. - Kilkanaście lat temu prowadziłem działalność jako osoba fizyczna. W takiej formie kupiłem również działkę, na której później Neonet wybudował magazyn. Przed planowanym debiutem trzeba było rozwikłać te kwestie, a według analiz było to możliwe jedynie przez kupienie przeze mnie nakładów poniesionych przez spółkę, a następnie - sprzedaż firmie całości zabudowań razem z gruntem. Wszystko zostało zrobione po cenach rynkowych - tłumaczy Majewski.
Musieli pożyczać
Pożyczki miały służyć wsparciu kapitałów spółki. Żądał tego bank, który chciał podniesienia proporcji kapitałów własnych firmy do jej sumy bilansowej. - Pożyczki zostaną spłacone jednorazowo na przełomie 2006 i 2007 r. Zapewniam, że na ten cel nie zostaną przeznaczone pieniądze z emisji - tłumaczy M. Majewski.
Inwestorzy mogą mieć także zastrzeżenia do wielkości zapasów spółki - pod koniec ubiegłego roku wzrosły o około 20 mln zł. Jeden z czytelników zwrócił uwagę, że spółka mogła przeprowadzić zakupy z myślą o uzyskaniu w ubiegłym roku dodatkowych bonusów od dostawców i sztucznej poprawie wyniku. - Wzrost zapasów wyniknął z przeprowadzonego w ubiegłym roku połączenia spółek. I tak naprawdę obniżył nasz wynik. W tym roku chcemy zmniejszyć zapasy - tłumaczy prezes. Według niego, nawet gdyby narastająca konkurencja doprowadziła do tego, że spółka musiałaby sprzedać towary z magazynu poniżej cen zakupu - nie straci. - Mamy mechanizm stock protection, czyli dostawcy refundują nam różnicę wynikającą z przecen - jesteśmy przecież jednym z największych odbiorców - twierdzi M. Majewski. Prezes zapewnia, że firma poradzi sobie z konkurencją i zwiększy udziały w rynku. Czy zaufają jej inwestorzy?
Leszek Waligóra