(Nie) bezpieczeństwo energetyczne

W nocy ze środy na czwartek Rosjanie wstrzymali dostawy gazu rurociągiem jamalskim na Białoruś, a tym samym do Polski i Niemiec. Po kilkunastu godzinach kurek został odkręcony - na 10 dni. Sytuacja obnażyła prawdę o bezpieczeństwie energetycznym naszego kraju.

W nocy ze środy na czwartek Rosjanie wstrzymali dostawy gazu rurociągiem jamalskim na Białoruś, a tym samym do Polski i Niemiec. Po kilkunastu godzinach kurek został odkręcony - na 10 dni. Sytuacja obnażyła prawdę o bezpieczeństwie energetycznym naszego kraju.

Zakręcenie kurka wynikało z konfliktu Gazpromu z Białorusią. Na początku tego roku rosyjska spółka po raz pierwszy odmówiła dostarczania surowca po wcześniej ustalonych cenach. Przez pewien czas Białoruś kupowała gaz od innych rosyjskich firm. Jednak kontrakty wygasły 18 lutego. W tej sytuacji Gazprom wstrzymał dostawy rurociągiem jamalskim, przez który tranzytem gaz płynie do Polski (zostaje tu 3 mld m3 rocznie) i dalej - do Niemiec (17 mld m3). Zaniepokojenie sytuacją wyraziła Komisja Europejska. Rosjanie wznowili dostawy wczoraj ok. godz. 13.00.

Na szczęście nie ma mrozów

Reklama

Średnie zużycie gazu w Polsce wynosi, przy umiarkowanych temperaturach, ok. 44 mln m3 na dobę. Gdy temperatura spada znacznie poniżej zera, może się zwiększyć nawet do 50 mln m3. Z Rosji przez Białoruś na dobę dociera do nas 13 mln m3 surowca. Łącznie Polska zużyła w zeszłym roku 6,7 mld m3 gazu kupionego w Rosji (część jest przesyłana m.in. przez Ukrainę). Z Norwegii i Niemiec otrzymaliśmy 1 mld m3, a kolejny 1 mld m3 został kupiony w transakcjach spotowych.

Zwiększyć krajowe wydobycie

- Zwiększyliśmy pobór gazu z magazynów o 15-20%, ale nie za bardzo mamy możliwość zwiększenia dostaw z Zachodu - przyznał na wczorajszej konferencji prasowej Marek Kossowski, szef Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. W magazynach firmy przechowywanych jest 300 mln m3 gazu. Taki zapas jest w stanie zaspokoić cały krajowy popyt maksymalnie przez 7 dni. Prezes PGNiG powiedział również, że firma może zwiększyć krajowe wydobycie o 10%. Obecnie wynosi 7,5 mln m3 na dobę. - Biorąc pod uwagę fakt, że 70% gazu dociera do nas inną drogą, a część wydobywamy w Polsce, to gdyby Gazprom nie wznowił dostaw rurociągiem jamalskim, jesteśmy w stanie w miarę normalnie funkcjonować do 10 marca - stwierdził M. Kossowski. PGNiG próbowało się ratować, zwiększając odbiór gazu w Drozdowiczach, na granicy ukraińskiej.

Ucierpiały zakłady nawozowe

Gdy PGNiG dowiedziało się o wstrzymaniu dostaw od Rosjan, postanowiło racjonować surowiec. - Gaz popłynął bez ograniczeń tylko do najbardziej wrażliwych na przerwy w dostawach odbiorców, czyli ludności, podmiotów komunalnych i energetyki - powiedział prezes. Mniej gazu niż dotychczas dotarło jednak do firm nawozowych, dla których gaz jest podstawowym surowcem do produkcji. - W umowach z firmami nawozowymi mieliśmy klauzulę, że możemy ograniczyć dostawy gazu - tłumaczył M. Kossowski. Ograniczenie dostaw firmy produkujące nawozy odczuły bardzo boleśnie. - Nasi technicy dopasowali instalacje do zmniejszonego zużycia. Jednak produkcja nawozów została w znacznym stopniu ograniczona - stwierdził Marek Sieprawski, rzecznik prasowy Zakładów Azotowych w Puławach, największej państwowej firmy w sektorze. O ile mniej nawozów wyprodukowano? Dokładnie nie wiadomo, ale z nieoficjalnych informacji wynika, że spadek produkcji w Puławach i w innych zakładach mógł sięgnąć 50%.

Odszkodowania

W kontrakcie między PGNiG i Gazpromem zapisano, że strona rosyjska będzie musiała w ciągu kwartału uzupełnić brakujące ilości gazu. Ewentualne roszczenia odszkodowawcze są ograniczone w bieżącym roku do 100 mln USD. Nie wiadomo jeszcze, czy PGNiG zażąda zadośćuczynienia. Firmy nawozowe prawdopodobnie nie będą występowały o odszkodowania.

Dywersyfikacja dostawców

Co zrobić, żeby w przyszłości uniknąć takich sytuacji, jak wczorajsza? - Najlepszym panaceum jest dywersyfikacja dostawców. Ale praktycznie nie da się tak ustalić ilości sprzedawanego gazu, żeby obie strony były zadowolone. Dostawcy chcą, żebyśmy płacili za 100% zakontraktowanego surowca. My chcemy zapewnić sobie 30-40-proc. elastyczność - stwierdził M. Kossowski.

PGNiG i Statoil podpisały memorandum

O zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju poprzez dywersyfikację źródeł dostaw gazu zabiegał jeszcze rząd Jerzego Buzka. Janusz Steinhoff, ówczesny minister gospodarki, jako jeden z możliwych wariantów rozwiązania problemu wymienia umowę z 2001 roku z Norwegią, która do tej pory nie weszła w życie. W jej ramach, od kilku różnych firm, miało trafić do nas w ciągu kilkunastu lat 75 mld m3 gazu. Część miał dostarczać Statoil, ale chciał sprzedawać więcej, niż polska spółka gotowa była kupić.

Wczoraj obie firmy podpisały memorandum o współpracy w zakresie dostaw. Polska strona może kupować od Norwegów 1-2 mld m3 surowca rocznie. Prezes PGNiG Marek Kossowski liczy, iż norweski gaz zacznie docierać do Polski w 2005 r., a najpóźniej w 2006 r. Surowiec może być przewożony statkami albo przesyłany projektowanym rurociągiem Bernau - Szczecin.

Dostawy wznowione

Dostawy na Białoruś zostały już wczoraj wznowione na podstawie kontraktu podpisanego między rosyjską spółką TransNafta i białoruskim monopolistą Biełtransgazem. Wielkość dostaw, zgodnie z umową, wynosi 640 mln m3. Wystarczy Białorusi na 10 dni.

Parkiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »