Nowaczyk chce ratować poznański Pozmeat
Akcjonariusze mniejszościowi Pozmeatu chcą wprowadzić do rady nadzorczej spółki przedstawicieli. Będą też dążyć do unieważnienia uchwał ostatniego NWZA. Ich odrzucenie będzie, jak twierdzą, początkiem naprawy szkód.
Akcjonariusze mniejszościowi Pozmeatu, skupieni wokół Włodzimierza Nowaczyka, byłego przewodniczącego rady nadzorczej zapowiadają działania zmierzające do odzyskania wpływów w poznańskiej spółce mięsnej. Będą starali się na walnym zgromadzeniu, które zostało wyznaczone na 19 kwietnia br., wprowadzić do rady nadzorczej swoich przedstawicieli, aby mieć wpływ na strategię rozwoju spółki. Akcjonariusze mniejszościowi twierdzą, że BRE Bank, główny inwestor w spółce, blokował m.in. zwołanie NWZA oraz dostęp do wykonywania nadzoru nad działalnością firmy. Akcjonariusze mniejszościowi trzykrotnie próbowali zwołać WZA, lecz bezskutecznie. Cieszymy, że wreszcie się udało - powiedział podczas wczorajszego spotkania z dziennikarzami Włodzimierz Nowaczyk. Mamy jednak wątpliwości, czy uda nam się wprowadzić swoich przedstawicieli do rady nadzorczej, gdyż w zamieszczonym porządku obrad punkt dotyczący wyboru rady poprzez głosowanie oddzielnymi grupami, jak domagali się akcjonariusze mniejszościowi, został zmieniony. Oby to nie stało się pretekstem do torpedowania NWZA - dodał. Ponadto zarzucają obecnym władzom spółki, że działają one na jej szkodę.
Sprzedali bowiem m.in. spółkę Milenium Centre, której aktywami są nieruchomości w centrum Poznania, za 40 mln zł, choć, warte są one - jak twierdzą akcjonariusze mniejszościowi - dwukrotnie więcej. Drogą do naprawy szkód wyrządzonych przez obecne władze jest unieważnienie uchwał podjętych podczas czerwcowego WZA - wyjaśnił W. Nowaczyk.
Konflikt w gronie akcjonariuszy zaostrzył się od 29 czerwca ub.r., tj. od NWZA, na którym BRE Bank przejął kontrolę nad firmą. Obecne władze spółki zarzucają swoim poprzednikom m.in. zawyżanie kosztów budowy zakładu w Robakowie (wybudowano go za 30 mln USD, choć według planów miał kosztować ok. 19 mln USD) oraz niegospodarność. Zarzuty wobec W. Nowaczyka są absurdalne. Władze spółki twierdzą, że przywłaszczył sobie samochód, a dokumenty potwierdzają, że z chwilą odwołania z funkcji oddał go. Ponadto zarzuca mu się niegospodarność, a przecież jako przewodniczący radą, nie on zarządzał spółką - poinformował obrońca W. Nowaczyka, mec. Piotr Kruszyński z Uniwersytetu Warszawskiego.