Obligacje spółek mogą zdominować rynek pierwotny

Rośnie liczba spółek-zwolenników pozyskiwania kapitału w drodze emisji obligacji zamiennych - wynika z analizy PARKIETU. W 2001 r. pod względem wartościowym oferty tego rodzaju zdominowały rynek pierwotny.

Rośnie liczba spółek-zwolenników pozyskiwania kapitału w drodze emisji obligacji zamiennych - wynika z analizy PARKIETU. W 2001 r. pod względem wartościowym oferty tego rodzaju zdominowały rynek pierwotny.

Zachęceni sukcesami ComputerLandu i Prokomu emitenci skorzystają z ich doświadczeń - uważają animatorzy rynku pierwotnego. Ich zdaniem, popularność będą zdobywać również zwykłe obligacje korporacyjne, zrównane w obliczu prawa podatkowego ze skarbowymi.

Blisko 300 mln zł (nie uwzględniając prowizji oferujących), czyli prawie 3-krotnie więcej niż warte były w 2001 r. pierwotne oferty na martwym wtedy rynku akcji, pozyskały w drodze emisji obligacji zamiennych na akcje ComputerLand i Prokom. - Również w tym roku spodziewam się znacznego zainteresowania tym instrumentem - powiedział PARKIETOWI Jacek Lewandowski, dyrektor departamentu rynku pierwotnego DI BRE Banku. - Stanowi on alternatywę w stosunku do akcji. Z punktu widzenia emitenta, jego przewaga polega na tym, iż cena zamiany jest wyższa niż bieżący kurs spółki. W konsekwencji, rozwodnienie akcjonariatu po zamianie obligacji na akcje rekompensuje spółce uzyskana premia - tłumaczy.

Reklama

W przypadku ComputerLandu cena zamiany obligacji na akcje wyniosła 120,48 zł, przy kursie spółki na poziomie 80-90 zł. Dla Prokomu było to odpowiednio: 149,25 zł i ok. 100 zł.

- Prawdą jest, że popularność obligacji zamiennych rośnie. Przyczyn upatrywałbym w pojawieniu się odbiorców emisji tego typu - czyli głównie OFE. W ramach swoich limitów inwestycyjnych chętnie korzystają one z możliwości dywersyfikacji portfela za pomocą papierów nie wymagających dodatkowego zabezpieczenia - uważa Mirosław Tkaczuk, dyrektor Biura Oferowania i Subemisji DM Bank Handlowego. Nie spodziewa się on jednak, by instrument ten w tym roku odegrał główną rolę na rynku pierwotnym.

- W ubiegłym roku obserwowaliśmy eksplozję obligacji zamiennych na światowych rynkach kapitałowych. Wiązało się to z zastojem na rynku akcji. Nie widzę na razie oznak jego poprawy, sądzę więc, że niezbyt jeszcze powszechne w ub.r. obligacje zamienne zyskają na popularności - uważa Władysław Bartoszewski, szef bankowości inwestycyjnej w ING Barings. - Dla emitenta wykorzystanie tego instrumentu oznacza niższe koszty związane z wysokością kuponu, który dla zwykłych papierów dłużnych jest zazwyczaj wyższy. Zdaniem W. Bartoszewskiego jednak złożoność instrumentu, jakim jest obligacja zamienna, powoduje niewielkie zainteresowanie nim na konserwatywnym polskim rynku kapitałowym. - Prokom, spółka zarządzana przez osobę prywatną, jest tu specyficznym przypadkiem - uzupełnia.

- Obligacja zamienna jest pewnym novum na polskim rynku. Nie została jeszcze w odpowiednim stopniu rozpoznana przez emitentów, którzy nie do końca są w stanie ocenić jej znaczenie. Pokutuje również wspomnienie wielu nieudanych emisji tych instrumentów z II połowy lat 90., kiedy to spółki - m.in. z powodu braku odpowiednich odbiorców - zmuszone były na koniec wykupić własne obligacje, narażając się na znaczne koszty - przypomina M. Tkaczuk. - Przykładem tego rodzaju był Bytom, a obecnie chociażby Elektrim - dodał. Ostrzega on, iż jednym z warunków sukcesu emisji jest odpowiednia wycena opcji zamiany obligacji na akcję.

W dalszym ciągu częściej wykorzystywanym przez spółki papierem dłużnym jest zwykła obligacja. W ubiegłym roku chęć skorzystania z tego sposobu finansowania wyraziło kilka giełdowych firm. Do największych ofert należy zapowiedziana przez TP SA emisja krótkoterminowych obligacji: może ona osiągnąć wartość 1 mld zł. Minimalna wielkość oferty to 350 mln zł, jednak zarząd podjął uchwałę umożliwiającą podwyższenie wartości programu, w ramach którego spółka może przeprowadzić jedną lub więcej emisji. Jednak - podobnie jak to ma miejsce w przypadku obligacji zamiennych - będą one skierowane do ścisłego grona inwestorów. Poznański Art Marketing Syndicate - również w 2001 r. - podjął decyzję o emisji obligacji o wartości do 50 mln zł. Środki te spółka zamierza przeznaczyć na restrukturyzację bankowego długu.

Tymczasem animatorzy rynku pierwotnego spodziewają się, że w związku ze zrównaniem opodatkowania zysku od obligacji korporacyjnych z obligacjami Skarbu Państwa zarówno podaż, jak i popyt na te pierwsze będą stopniowo rosły. - Odpowiednio skonstruowany instrument powinien napotkać zainteresowanie - także ze strony inwestorów indywidualnych - uważa Piotr Jędrzejczyk, dyrektor departamentu rynku pierwotnego BOŚ.

Opinia ta jest o tyle istotna, że wszystkie dotychczasowe emisje obligacji adresowane były do ścisłego grona kwalifikowanych inwestorów instytucjonalnych. Obecnie zaś istnieje możliwość, że spółki przekonają się do skierowania części oferty także do osób fizycznych. Jak jednak podkreślają obserwatorzy rynku, przy dość niskiej świadomości uczestników polskiego rynku i założeniu, że podejmą oni próbę zmiany tej sytuacji, drobni gracze giełdowi zaczną brać udział w emisjach obligacji dopiero w perspektywie kilkunastu miesięcy. Wtedy jednak pierwotny rynek akcji może okazać się znowu atrakcyjniejszy.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: w drodze | obligacje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »