Obligacje w modzie

Podwyżka stóp procentowych może oznaczać hossę na rynku obligacji. Już w tej chwili ceny rosną, widać także duże zainteresowanie papierami oszczędnościowymi wśród osób fizycznych.

Podwyżka stóp procentowych może oznaczać hossę na rynku obligacji. Już w tej chwili ceny rosną, widać także duże zainteresowanie papierami oszczędnościowymi wśród osób fizycznych.

Spadek rentowności papierów skarbowych dał się zauważyć już następnego dnia po ogłoszeniu podwyżki stóp procentowych. Zdaniem Grzegorza Chłopka, zarządzającego portfelem papierów dłużnych OFE Nationale-Nederlanden, wzrastają przede wszystkim ceny obligacji długich o stałym oprocentowaniu.Wynika to z tego, że inwestorzy nie wierzą ostrzeżeniom szefowej NBP Hanny Gronkiewicz-Waltz, że brak rządowego pakietu antyinflacyjnego może oznaczać kolejną podwyżkę stóp.

Podzielają zaś zdanie ministra finansów Jarosława Bauca, który spodziewa się spadku inflacji i rychłej obniżki stóp przez NBP. Wszyscy spodziewają się, że w pierwszym kwartale przyszłego roku stopy zaczną spadać. Dlatego też wyraźnie widać, że inwestorzy rozpoczęli już przebudowę portfeli, zamieniając krótkie papiery na długie o stałym oprocentowaniu. Efektu obniżki cen nie da się bowiem zdyskontować poprzez zakupy nawet najdłuższych obligacji o zmiennej stopie twierdzi Grzegorz Chłopek.

Reklama

Wzrosło również zainteresowanie innych inwestorów krajowych, przede wszystkim banków, które nabywają papiery w celach czysto spekulacyjnych. Pojawili się również inwestorzy zagraniczni, głównie z Londynu. Wśród nich na razie jednak nie ma spekulantów, gdyż ci pojawią się, gdy prawdopodobieństwo obniżenia stóp będzie największe.Głównym czynnikiem, który jednak może osłabić hossę, jest od dawna zapowiadana przez NBP sprzedaż obligacji skarbowych, na które został skonwertowany dług Skarbu Państwa w banku centralnym. Dzięki tej operacji zmniejszona ma zostać nadpłynność sektora bankowego. Problem jednak polega na tym, że nadpłynność banków szacowana jest na 20 mld zł, natomiast po konwersji w portfelu banku centralnego znalazłyby się obligacje o wartości 16,4 mld zł. Uwzględniając obecne stosowane dyskonto, papiery te warte są 13 mld zł. Do zamiany brakuje więc około 7 mld zł twierdzi Grzegorz Chłopek. Jednak to, jaki będzie faktyczny wpływ tej operacji na rynek, zależy od NBP, a ten dotychczas nie podał żadnych szczegółów dotyczących sposobu przeprowadzenia sprzedaży i cen. Obawiać się można, że podobnie jak miało to miejsce przy konwersji długu służby zdrowia na obligacje skarbowe spowoduje to przynajmniej chwilowe osłabienie rynku.

Obligacje cieszą się również dużym zainteresowaniem drobnych inwestorów. W tym miesiącu resort finansów rozpoczął sprzedaż nowych serii obligacji oszczędnościowych dla osób fizycznych. Największym zainteresowaniem powinny się cieszyć obligacje czteroletnie, dla których MF wyznaczyło stopę oprocentowania na poziomie 18,6% rocznie. Z obligacjami skarbowymi mogą zechcieć konkurować banki, które już rozpoczęły proces podwyżek oprocentowania depozytów. Jednak trudno się spodziewać, że klienci będą czekać na zapoznanie się z ofertą banków. Emisja 4-latek jest bowiem niewielka, jej wartość nominalna to 150 mln zł (nominał jednego papieru to 100 zł), więc może się okazać, że ci, którzy zdecydują się później, nie będą już mogli ich kupić. Poza tym, konstrukcja tych papierów oparta jest na stopie inflacji, ogłaszanej przez GUS w miesiącu kończącym roczny okres odsetkowy, powiększona o marżę 7%. Przy spodziewanym spadku inflacji oznacza to, iż oprocentowanie realne tych papierów będzie sporo przewyższało marżę.Także pozostałe papiery, znajdujące się w sprzedaży od początku września, czyli obligacje dwuletnie i trzyletnie, mają atrakcyjne oprocentowanie odpowiednio 16% i 16,25%.

Zainteresowanie ofertą ministerstwa finansów podbije również upływający w październiku termin wykupu rocznych obligacji wyemitowanych przez NBPCi, którzy nie załapią się na ofertę resortu finansów, powinni powierzyć oszczędności obligacyjnym funduszom inwestycyjnym. Problem w tym, że drobni ciułacze dotychczas zawsze reagują na dane historyczne. Dlatego też na hossie korzystają głównie inwestorzy instytucjonalni, a środki od drobnych ciułaczy napływają głównie na szczycie, niejednokrotnie powodując rozmycie zysków. Dodatkowym utrudnieniem dla zarządzających funduszami inwestycyjnymi jest stosunkowo krótki horyzont inwestycyjny drobnych inwestorów, który dotychczas średnio wynosił nie więcej niż kilka miesięcy. Dlatego też spodziewać się można, że na spodziewanej hossie w dużo większym stopniu skorzystać mogą OFE, do których środki wpływają regularnie i nie są wycofywane.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: zainteresowanie | inwestorzy | obligacje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »