Oddawanie władzy

W ramach prywatyzacji kapitałowej w wielu firmach, które później trafiły na giełdę, spółki menedżerskie objęły strategiczne pakiety akcji.

W ramach prywatyzacji kapitałowej w wielu firmach, które później trafiły na giełdę, spółki menedżerskie objęły strategiczne pakiety akcji.

W ramach prywatyzacji kapitałowej w wielu firmach, które później trafiły na giełdę, spółki menedżerskie objęły strategiczne pakiety akcji. Eksperyment prywatyzacyjny z silnym akcjonariatem pracowniczym przeprowadzono przede wszystkim w byłych centralach handlu zagranicznego - m.in. Agrosie, Animeksie, Pagedzie i Rolimpeksie. Większość z nich po kilku latach nie tylko oddała władzę, ale sprzedała z zyskiem posiadane pakiety.

Spółki pracownicze różnymi drogami obejmowały akcje w trakcie procesu prywatyzacji przedsiębiorstw. Od prostego wykupu od Skarbu Państwa, poprzez leasing pracowniczy, aż po tzw. wykup menedżerski. Zwolennicy tej ścieżki przekształceń własnościowych argumentowali, że nikt tak dobrze nie zna możliwości i potrzeb własnego zakładu, jak jego kierownictwo i pracownicy, natomiast nowi akcjonariusze z pewnością nie będą działać na szkodę firmy. Łatwiej było też uzyskać przyzwolenie związków zawodowych na szybką prywatyzację.

Reklama

Dla menedżmentu objęcie znacznego pakietu akcji znanych central handlu zagranicznego oznaczało szansę na dłuższą zawodową stabilizację oraz finansowe korzyści.

Przeciwnicy argumentowali, że spółki pracownicze będą chciały za wszelką cenę utrzymać kontrolę nad przedsiębiorstwami i nie będą się godzić na rozwodnienie kapitału. A to może oznaczać działanie na własną szkodę. Po latach okazało się, że nie ma tzw. wszelkiej ceny i jest ona tym wyższa, im w lepszej kondycji jest firma oraz im większy ma udział w rynku.

- Jeśli spółka pracownicza kontrolowana przez menedżment posiada strategiczny pakiet firmy, to oznacza, że zarząd staje się współwłaścicielem prowadzonego przez nią biznesu. Dzięki takiemu układowi zapewnia sobie legitymizację władzy. To zarząd decyduje wówczas o przyszłości firmy i od niego zależy, z kim spółka będzie się wiązać i prowadzić interesy - podkreśla dyr. Biura Doradztwa i Przejęć Kapitałowych Banku Handlowego Łukasz Gębski.

Jego zdaniem, nie można się dziwić, że tego typu akcjonariusze pozbywają się obecnie papierów. - Menedżment byłych central handlu zagranicznego nie tworzył od podstaw tych firm. Stał się ich akcjonariuszem na pewnym etapie rozwoju. Jest zatem z nimi mniej emocjonalnie związany niż menedżment spółek o rodzinnym rodowodzie takich jak np. Bakoma - uważa Łukasz Gębski. - Dlatego też łatwiej mu sprzedać akcje, tym bardziej gdy otrzyma atrakcyjną propozycję cenową - uważa.


TIGA postawiła na Francuzów

O losach jednego z byłych blue chips warszawskiej giełdy, Agrosu, od 1992 do 1999 r decydowało Towarzystwo Inwestycyjne Grupy Agros (TIGA). Jego udziałowcami byli członkowie władz i pracownicy Grupy Agros. Od 1993 r. członkowie zarządu Agros Holding pracowali na zasadach kontraktów na zarządzanie firmą. Wraz z wykonaniem corocznych planów menedżerowie uzyskiwali prawo do nabywania kolejnych pakietów akcji TIGA. W 1996 r. TIGA kontrolowała wchodzący na giełdę Agros, posiadając w nim 47,5% akcji i 81,35% głosów. Wówczas prezes Agrosu Zofia Gaber posiadała 18,5% głosów w TIGA i szefowała radzie nadzorczej towarzystwa.

W maju 1999 r. Towarzystwo Inwestycyjne Grupy Agros sprzedało wszystkie posiadane akcje giełdowej spółki. Do tej pory oficjalnie nie jest znana ostateczna cena, jaką zapłacił za nie docelowy nabywca - francuski koncern Pernod Ricard. Według szacunków PARKIETU, TIGA za jedną akcję mogła otrzymać od 40 do 50 zł, czyli za cały pakiet Francuzi zapłacili od 160 - 200 mln zł.


Smithfield przejął Animpol

O tym, kto przejmie kontrolę nad Animeksem, w dużej mierze zdecydowała spółka założona w 1991 r. przez 30 pracowników tej firmy - Animpol. Rok wcześniej rada nadzorcza Animeksu - przy współudziale ministra - zastosowała wariant prywatyzacji poprzez powołanie spółki pracowniczej i wykup przez nią udziałów w Animeksie. W 1994 r. akcjonariuszami Animeksu było już 363 pracowników (objęli oni akcje częsciowo za pieniądze funduszu prywatyzacyjnego Animeksu).

Animpol przed wejściem do mięsnej firmy inwestora strategicznego posiadał 8,7% akcji giełdowej spółki dające 30,7% głosów na WZA Animeksu. Większość udziałów w spółce pracowniczej należała w ubiegłym roku do prezesa Animpolu Krzysztofa Borkowskiego. W połowie 1999 r. wspomniane 30% głosów na WZA Amerykanie mogli zdobyć jedynie poprzez zakup kontrolnego pakietu Animpolu. Negocjacje w tej sprawie zakończyły się sukcesem. Nie wiadomo jednak, za ile udziały w Animpolu zmieniły właściciela. Były wówczas warte co najmniej 20 mln zł.


Pracownicy Rolimpeksu są właścicielami dwóch spółek. Pierwsza, Towarzystwo Inwestycyjne, kontroluje 10% kapitału akcyjnego spółki. Jej akcjonariuszami jest ścisłe kierownictwo Rolimpeksu. Druga ze spółek, Rolimpex Pracownicy, posiada ok. 15% kapitału, a jej właścicielami jest ok. 150 osób, byłych i obecnych pracowników. Po sprzedaży w lipcu przez Skarb Państwa akcji Rolimpeksu, również spółki pracownicze chcą się pozbyć posiadanych walorów. Podpisały już stosowną umowę z Central Soya (nabywcą akcji strategicznego pakietu), zawierającą opcję zakupu papierów (po cenie zbliżonej do tej, po jakiej SP sprzedał akcje inwestorowi - 8,3 zł). Jeśli dojdzie do transakcji, to obie spółki pracownicze wzbogacą się o około 40 mln zł.


Uwłaszczenie w Pagedzie

Około 500 pracowników byłej centrali handlu zagranicznego utworzyło w 1994 roku Grupę Inwestycyjną Paged, której jedynym majątkiem było wówczas blisko 30% akcji Pagedu. Walory te zostały przekazane przez spółkę na preferencyjnych warunkach (pracownicy otrzymali na ich zakup nisko oprocentowany kredyt). Paged zadebiutował w 1996 roku na GPW, a GIP nie tylko nie uczestniczył już w kolejnych emisjach jego walorów, ale również sprzedawał część akcji, aby uzyskać środki na bieżącą działalność. Obecnie GIP posiada 19,3% akcji Pagedu, a kilkuprocentowy pakiet jego walorów należy z kolei do Yawalu. Częstochowska spółka podpisała także umowy przyrzeczenia odkupu kolejnego 67-proc. udziału w GIP-ie od innych byłych pracowników Pagedu, co ułatwiło przejęcie pełnej nad nim kontroli.


Nowy akcjonariat menedżerski

Pracownicy, zwłaszcza prywatyzowanych firm, którzy korzystnie objęli akcje (przeważnie za darmo lub po nominale) z reguły starają się możliwie jak najszybciej sprzedać papiery. - To nieunikniony proces. Interesy pracowników z reguły nie są zbieżne z interesami spółki, gdyż z jednej strony domagają się oni wyższych płac, a z drugiej wypłaty wysokiej dywidendy - stwierdził Łukasz Gębski.

W giełdowych spółkach papiery sprzedała większa część pracowników. Na ich miejsce wchodzi nowy rodzaj akcjonariatu menedżerskiego. Kierownictwo wielu firm (m.in. Agora, Netia, BRE, Optimus, PKN) posiada przywilej nabywania atrakcyjnych cenowo nowych akcji, co jest dodatkowym elementem nagradzania najlepszych pracowników. W ten sposób spółki starają się na dłuższy czas związać wysokiej klasy specjalistów i motywować ich do bardziej wydajnej pracy. Zdaniem analityków, jest to bardzo czytelne i pożądane rozwiązanie.

- Menedżment byłych central handlu zagranicznego nie tworzył od podstaw tych firm. Stał się ich akcjonariuszem na pewnym etapie rozwoju. Jest zatem z nimi mniej emocjonalnie związany niż menedżment spółek o rodzinnym rodowodzie, takich jak np. Bakoma - uważa Łukasz Gębski.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: pracownicy | wladz | pakiet | strategiczne | Łukasz | firmy | towarzystwo | handel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »