Opcje menedżerskie po polsku

Programy opcji menedżerskich na akcje własnej spółki nie spełniają podstawowej funkcji - nie motywują do lepszej i bardziej wydajnej pracy. Są tylko formą dodatkowego wynagrodzenia.

Programy opcji menedżerskich na akcje własnej spółki nie spełniają podstawowej funkcji - nie motywują do lepszej i bardziej wydajnej pracy. Są tylko formą dodatkowego wynagrodzenia.

Programy opcji menedżerskich zaczęły funkcjonować na polskim rynku w 1994 roku w branży IT. Miały związać najlepszych pracowników z firmą, przyciągnąć do niej innych. Uzależnione od wyników finansowych firmy miały też dodatkowo motywować do kreatywności, dbałości o jej interes. Tymczasem stały się tylko kolejnym bonusem dla wybranych.

Emocje budzą plany krakowskiego ComArchu. Spółka chce wyemitować w ramach opcji około 15% nowych akcji. Ma je objąć prezes Janusz Filipiak. Tymczasem, jak twierdzi Katarzyna Perzak, analityk DM BIG-BG, prezesa nie trzeba dodatkowo motywować, bo jest głównym właścicielem ComArchu.

Reklama

Podobnie postąpił Prokom. Pod koniec 2000 r. spółka wyemitowała w ramach programu 762 tys. akcji dla zarządu, wybranych pracowników własnych i spółek zależnych. Z tej puli, w której jedna akcja kosztowała tylko 1 zł, aż 310 tys. trafiło do rąk prezesa Ryszarda Krauze, a 165 tys. dostali pozostali członkowie zarządu.

Tam, gdzie programy opcji menedżerskich zostały powiązane z wynikami finansowymi firmy, praktycznie nie zostały uruchomione. Po prostu zakładane zyski nie zostały zrealizowane.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: opcje | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »