Operatorzy alternatywni uderzają w TP

Telekom sukcesywnie traci udziały w lukratywnym rynku połączeń międzynarodowych i na komórki. Wkrótce przejdzie jednak do ofensywy.

Telekom sukcesywnie traci udziały w lukratywnym rynku połączeń międzynarodowych i na komórki. Wkrótce przejdzie jednak do ofensywy.

Na zakończenie drugiego kwartału udział TP w rynku połączeń międzynarodowych (ILD) wyniósł tylko 76,4 proc. Oznacza to, że telekom przez ostatnie pół roku oddał konkurentom ponad 13 proc. tego segmentu rynku. Podobną tendencję zaobserwować można w przypadku połączeń do sieci komórkowych wykonywanych z telefonów stacjonarnych (F2M). Rynkowy udział TP zmalał do 82,5 proc. kiedy na koniec 2003 r. wynosił jeszcze 98,9 proc.

- Spodziewamy się dalszego spadku udziałów TP w tych segmentach rynku. Połączenia międzynarodowe i do sieci komórkowych są obecnie oczkiem w głowie operatorów alternatywnych. Pierwsze zapewniają największą marże, drugie największy przychód - tłumaczy Tomasz Maciszewski, dyrektor marketingu i sprzedaży NOM.

Reklama

W ocenie konkurentów TP za późno zareagowała na niekorzystny dla siebie trend. Obniżki cen połączeń i próba zatrzymania klientów licznymi promocjami nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Szczególnie, że z racji wielkości telekom nie jest w stanie szybko reagować na agresywne ruchy cenowe poszczególnych konkurentów. W efekcie Tele2, Netia, NOM, Telefonia Dialog i Energis zaczęły szybciej pozyskiwać klientów. A o klientów biznesowych chcą się bić też średniej wielkości operatorzy.

- Skupiamy się na pozyskiwaniu średniej wielkości przedsiębiorstw, generujących spore przychody, które jednocześnie nie kwalifikują się jako kluczowi klienci TP. My możemy być dla nich bardziej elastyczni i zapewnić lepsze wsparcie - mówi Marcin Sikorski, dyrektor sprzedaży w GTS Polska.

Ostoją TP wydają się być obecnie połączenia międzystrefowe i lokalne. Tu udziały niedawnego monopolisty topnieją najwolniej. Telekom nie zamierza jednak składać broni. Zakłada, że nie tylko uda się jej zatrzymać spadek ale nawet przejść do ofensywy i powiększyć swoje udziały w rynku. - Staramy się również obniżać ceny połączeń. Należy jednak pamiętać, że TP jako operator o znaczącej pozycji rynkowej jest zobowiązany do kosztowej orientacji swoich taryf i nie może stosować zaniżonych stawek. W przypadku połączeń F2M jesteśmy, więc niejako uzależnieni od wysokości stawek interkonektowych pobieranych przez sieci komórkowe, a te należą do wysokich - mówi Barbara Górska, rzecznik TP. Straconą pozycję łatwo odzyskać nie będzie. Konkurenci zgodnie przyznają iż nadal koncentrować się będą na odbieraniu klientów TP.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: telekom | operatorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »