Opór sieci

"Raz na trzy dni łącza nie działają prawidłowo lub w ogóle nie udaje się uzyskać połączenia. Wszyscy trzej moi znajomi, którzy korzystają z tego samego programu, również mają podobne problemy" - narzeka jeden z inwestorów. Kłopoty zazwyczaj tłumaczone są złą jakością połączeń oraz pracą telekomunikacji.

"Gros skarg dotyczy właśnie oczekiwania na stronę. W takich przypadkach interweniujemy w telekomunikacji i tłumaczymy, iż klienci łączą się przez starą centralę lub łącza o małej przepustowości. Wówczas po prostu nie da się inaczej, gdyż w tych miejscach tworzą się tak zwane wąskie gardła" - wyjaśnia pracownik biura.

Zdaniem inwestora, w najlepszym przypadku przekazanie zlecenia na giełdę w dniach, gdy wszystko idzie sprawnie, zajmuje (wraz z uzyskaniem potwierdzenia prawidłowości złożonej dyspozycji) ok. 15 minut. Standardowo jednak trwa to przynajmniej 20 minut, zwłaszcza wtedy, gdy trzeba wchodzić na strony przeglądania stanu rachunku, tak by z góry upewnić się, czy zlecenie odpowiada stanowi faktycznemu posiadanych akcji lub gotówki. Z kolei według przedstawiciela biura przeciętnie złożenie dyspozycji, przy wszystkich warunkach sprzyjających, powinno trwać do 40 sekund, choć oczywiście jednym zajmie to więcej, a innym mniej czasu. "Inwestorzy powinni mieć świadomość tego, że pomiędzy pierwszą stroną informacyjną a mocno szyfrowaną (ze względu na bezpieczeństwo przepływu danych) aplikacją programu każdy ruch jest sprawdzany i utajniany. To natomiast zawsze zabiera czas" - mówi pracownik biura.

"Pracuję na bardzo dobrym sprzęcie i wiem, że moje problemy to jeszcze nic. Mój brat, który dysponuje znacznie gorszym komputerem, ma szczęście, gdy uda mu się złożyć zlecenie raz na dwa tygodnie" - stwierdza nasz czytelnik. Pomimo bardzo dobrego hardware'u, kłopoty przekraczają niekiedy granice przyzwoitości. "Czasami zdarza mi się czekać godzinę na przekazanie zlecenia, a raz nie byłem w stanie tego dokonać nawet po czterech godzinach prób. W takich przypadkach znacznie szybciej jest dodzwonić się do biura, by złożyć zlecenia tradycyjną metodą" - skarży się inwestor. Z jego niemiłych doświadczeń z programem wynika także to, że gdy uda się np. zrealizować zlecenia kupna już na początku notowań ciągłych, to następnie przez dwie godziny trzeba czekać, aż system przyjmie to do wiadomości i zaksięguje papiery na rachunku. "Przez cały ten czas oczywiście nie mogę dokonać transakcji odwrotnej" - dodaje.

Od innego użytkownika Internetu korzystającego z programu kolejnego biura maklerskiego usłyszeliśmy zdanie mniej więcej takiej treści. "Co z tego, że biuro chwaliło się bardzo dużą liczbą zgłoszeń oraz otwieranych rachunków w Internecie, skoro i tak nie można było dostać się na jego strony. W ten sposób przekazywanie zleceń metodą on-line staje się możliwością czysto teoretyczną" - skarży się inwestor.

Słaba praca niektórych programów i związane z tym opóźnienia to jeszcze niewiele w porównaniu z tym, co niekiedy dzieje się w trakcie wdrażania internetowych aplikacji. Jeden z bardzo wysoko postawionych pracowników pewnego biura maklerskiego zdradził w zaufaniu, iż gdy już prace dobiegały końca zrozumiał, dlaczego w umowie z dostawcą oprogramowania firma software'owa zastrzegła sobie, że kary umowne (w tym za niedotrzymywanie terminów) nie mogą przekroczyć? wartości całej umowy.