Orlen rezygnuje z projektu wartego miliardy. Poprzedni zarząd niósł go na sztandarach
Inwestycja miała pochłonąć nawet 1 mld USD, czyli blisko 4 mld zł, a Orlen miał stać się regionalnym liderem transformacji energetycznej - tak w ubiegłym roku opisywano głośny projekt Polaris, polegający na magazynowaniu dwutlenku węgla pod dnem Morza Barentsa (Orlen Upstream Norway miał ten projekt realizować wspólnie z Horisont Energi). Płocki koncern rezygnuje jednak z realizacji Polarisa, planowanego jeszcze przez poprzedni zarząd pod kierownictwem Daniela Obajtka. Jako pierwszy o decyzji Orlenu poinformował Business Insider, spółka potwierdziła to w informacji dla Polskiej Agencji Prasowej. Inwestycja - w opinii obecnie zarządzających Orlenem - nie gwarantowała odpowiedniej stopy zwrotu.
Norweska spółka Orlenu zakończyła udział w projekcie Polaris, który miała realizować z tamtejszym partnerem firmą Horisont Energi. "Z powodu niewystarczającej stropy zwrot z inwestycji Orlen wycofał się projektu sekwestracji CO2 w Norwegii" - poinformowała w poniedziałek spółka. Według Orlenu, analizy wykazały, że projekt Polaris może przyjąć mniej CO2 niż zakładano.
Orlen Upstream Norway, (spółka-córka koncernu), posiadała 50 proc. udziałów w koncesji Polaris, które nabyła nieodpłatnie od norweskiego partnera Horisont Energi w grudniu 2023 r.
Przypomnijmy: nowe władze Orlenu audytują spółkę sprawdzając działania poprzedniego zarządu. Jak informowaliśmy w Interii, Orlen w tym roku zakończył już 50 kontroli i audytów, a drugie tyle jest jeszcze w toku. Skierowano do tej pory osiem zawiadomień do prokuratury. W przypadku dwóch z nich, działania lub zaniechania poprzedniego zarządu Orlen spowodowały straty na ponad 5 mld zł.
Orlen, przy wsparciu zewnętrznych firm audytorskich i kancelarii prawnych, realizuje w grupie kapitałowej szczegółowy przegląd działań za okres od stycznia 2016 r. do lutego 2024 r.
Wiele wskazuje na to, że rezygnacja z projektu Polaris to efekt przeglądu umów i działań poprzedniego zarządu.
Co ciekawe, Orlen nie zamierza rezygnować z działań związanych z wychwytywaniem i magazynowaniem CO2.
Przystępując do projektu, Orlen Upstream Norway (norweska spółka koncernu, dawne PGNiG Upstream Norway) zakładał, że na koncesji będzie można zatłaczać od 2 do 6 mln ton CO2 rocznie. Po objęciu udziałów w projekcie, spółka przeprowadziła analizy geologiczne i geofizyczne struktury Polaris, które wykazały, że potencjał zatłaczania jest na niższym poziomie tego przedziału. "Miało to wpływ na ekonomikę całego projektu, w szczególności spowodowało wzrost jednostkowych kosztów składowania" - uzasadnił Orlen.
Orlen prowadził z partnerem w tym projekcie rozmowy w celu znalezienia rozwiązania zapewniającego satysfakcjonującą stopę zwrotu z inwestycji mimo mniejszego potencjału zatłaczania CO2, ale nie przyniosły one rezultatu. "Dlatego Orlen Upstream Norway, w uzgodnieniu z Orlenem, zdecydował o zakończeniu udziału w projekcie" - zaznaczył koncern.
Do końca 2030 r. koncern planuje uzyskać zdolność zatłaczania lub zagospodarowania 3 mln ton CO2 rocznie. Spółka nie tylko nie porzuca pomysłów na magazynowanie CO2, ale analizuje inne projekty i programy. Warunkiem ma być jednak odpowiednia stopa zwrotu i rentowność projektu.
Audyty i kontrole trwające w Orlenie mogą przynieść jeszcze wiele zaskoczeń i trudnych decyzji. Pod lupą jest sztandarowa inwestycja płockiego koncernu, czyli Olefiny III. Dość powiedzieć, że od dekad w Europie nie było takiej inwestycji w przemyśle petrochemicznym.
Olefiny III już pochłonęły ok. 12 mld zł, a wiele wskazuje na to, że będzie kosztować drugie tylko. To koszty wielokrotnie wyższe, niż wcześniej planowano.
Wiele mówi się też o weryfikacji planów związanych z budową SMR-ów (małych reaktorów jądrowych), które Orlen miał stawiać wspólnie ze spółką Synthos Michała Sołowowa.
***