P.o. prezesa Elektrimu - legalny czy nie?

25 maja 2001 r., już po odwołaniu prezes Barbary Lundberg, rada nadzorcza Elektrimu oddelegowała Waldemara Siwaka, przewodniczącego rady nadzorczej firmy, do czasowego pełnienia funkcji prezesa spółki.

25 maja 2001 r., już po odwołaniu prezes Barbary Lundberg, rada nadzorcza Elektrimu oddelegowała Waldemara Siwaka, przewodniczącego rady nadzorczej firmy, do czasowego pełnienia funkcji prezesa spółki.

Kilku pytanych przez PARKIET prawników twierdzi, że zrobiła to niezgodnie z prawem, gdyż złamane zostały przepisy kodeksu handlowego. Oznacza to, że podpisywane od tej pory przez dwuosobowy zarząd spółki umowy (w tym z Vivendii) mogą zostać uznane za nieważne. Ale są też głosy przeciwne takiemu stanowisku, tym bardziej że Sąd Rejonowy w Warszawie zarejestrował zmiany w zarządzie Elektrimu.

- Zarząd działa zgodnie z prawem, co potwierdzają dokumenty rejestrowe i posiadane przez spółkę ekspertyzy prawne - powiedziała PARKIETOWI Ewa Bojar, rzecznik prasowy spółki.

Reklama

Część prawników jest jednak innego zdania. Artykuł 383 kodeksu handlowego jednoznacznie stwierdza, że do kompetencji rady nadzorczej należy "zawieszanie, z ważnych powodów, w czynnościach poszczególnych lub wszystkich członków zarządu oraz delegowanie członków rady nadzorczej do czasowego wykonywania czynności członków zarządu nie mogących sprawować swoich czynności". Sęk w tym, że była prezes Barbara Lundberg nie została zawieszona, ale odwołana. A to oznacza, że nie można było delegować na jej miejsce członka rady nadzorczej. Wobec wakatu w zarządzie rada powinna niezwłocznie przystąpić do powołania nowego członka zarządu.

- Delegowanie członka rady nadzorczej do zarządu ma sens tylko wtedy, kiedy mandat członka zarządu nie wygasł i trwa nadal, a on nie może z różnych powodów pełnić swoich funkcji, np. jest ciężko chory. Jeśli zarząd jest osłabiony, wówczas możemy uzupełnić jego skład i oddelegować do niego członka rady nadzorczej. W tym konkretnym przypadku nie można było tego zrobić, gdyż jest to niezgodne z obowiązującym prawem - uważa profesor Andrzej Szumański z Katedry Prawa Gospodarczego Prywatnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, konsultant Kancelarii CMS Cameron McKenna. Jego pogląd podzielają inni wybitni polscy specjaliści prawa handlowego, z którymi rozmawiał PARKIET, którzy z uwagi na konflikt interesów zastrzegli sobie anonimowość.

Zdaniem prof. Szumańskiego, w przypadku Elektrimu błędnie zastosowano wykładnię rozszerzającą wyjątkowego przepisu kodeksu handlowego, co jest niedopuszczalne. - Rada nie może pełnić funkcji zarządzających. Jest to sprzeczne z naturą spółki - stwierdził prof. Szumański.

Są też prawnicy reprezentujący bardziej liberalne stanowisko. - Nie można tak restrykcyjnie czytać tego przepisu. z uwagi na bardzo ważną rolę, jaką pełni rada, jestem za wykładnią rozszerzającą - uważa prof. Józef Okolski, konsultant kancelarii Weil, Gotshal & Manges.

Jego zdaniem, kierując się wykładnią funkcjonalną i celowościową należy uznać, że rada nadzorcza może oddelegować swojego przedstawiciela do zarządu nawet w miejsce odwołanego, a nie tylko zawieszonego członka.

- Podejmowane przez zarząd Elektrimu uchwały są nieważne - uważa jednak prof. Szumański. - Powstaje bowiem problem reprezentacji spółki. Nawet jeśli np. pod transakcją są dwa podpisy, to moim zdaniem ważny jest tylko jeden, a więc umowa nie jest ważna. Sytuacja tutaj jest bardzo poważna i dalsze utrzymywanie status quo tylko ją pogarsza - dodaje.

Prawnicy przyznają jednak, że dotychczasowa praktyka wskazuje na różne traktowanie art. 383 kodeksu handlowego przez polskie sądy. Bywają bowiem przypadki, że wpisują one do rejestru członków rad nadzorczych oddelegowywanych do zarządu w miejsce odwołanych członków. Jednak w przypadku giełdowej Jelfy sąd w Jeleniej Górze taki wniosek oddalił, mimo że na oddelegowanie członków rady na miejsce odwołanych członków zarządu pozwalał statut spółki. Sąd argumentował wówczas, że jest to uprawnienie wykraczające poza ramy kodeksu handlowego. Inaczej postąpił Sąd Rejonowy w Warszawie (XIX Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego), który zdecydował się wpisać prezesa Siwaka do składu zarządu i osób reprezentujących firmę na zewnątrz. Obecnie "do składania oświadczeń woli i podpisywania w imieniu spółki upoważnieni są dwaj członkowie zarządu łącznie lub członek zarządu łącznie z prokurentem".

- Jeśli przyjmiemy, że to, co się stało w Elektrimie, jest zgodne z prawem, to okaże się, że prostym ruchem otworzymy możliwość zamiany miejscami rady nadzorczej z zarządem. Bo idąc tym rozumowaniem możemy dojść do wniosku, że możliwe jest odwołanie wszystkich członków zarządu i oddelegowanie na ich miejsce członków rady nadzorczej. A to doprowadzi do niedopuszczalnej ingerencji rady nadzorczej w zarządzanie - stwierdził jeden z prawników. - Wakatów rada nie może uzupełniać swoimi ludźmi - dodał.

Jedna z największych i najważniejszych spółek na polskim rynku kapitałowym ciągle zachowuje się jak słoń w składzie porcelany, choć pracują dla niej rzesze prawników i doradców. Pomimo kolejnej zmiany kierownictw rośnie liczba niedomówień i niejasności. Opublikowanie dopiero po sesji komunikatu o podpisaniu umowy z Vivendi jest kolejnym tego przykładem. Spółka mogła poinformować o tym już w trakcie sesji, jednocześnie prosząc GPW o chwilowe zawieszenie notowań. Ponieważ tego nie zrobiła, wyręczyły ją agencje informacyjne, powołując się jak zwykle na anonimowe źródła, co doprowadziło do huśtawki notowań.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: rada nadzorcza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »