PGNiG między młotem a kowadłem

Spółka Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) chce wydobywać 1,5 mld m. sześc. paliwa ze swoich złóż na szelfie norweskim, a drugie tyle dokupić od Statoila. Ale znalazła się między młotem a kowadłem - pisze "Puls Biznesu".

Spółka Polskie Górnictwo Naftowe i  Gazownictwo (PGNiG) chce wydobywać 1,5 mld m. sześc. paliwa ze  swoich złóż na szelfie norweskim, a drugie tyle dokupić od  Statoila. Ale znalazła się między młotem a kowadłem - pisze "Puls  Biznesu".

Przed PGNiG trudne rozmowy z Gazpromem o dostawach gazu do Polski od 2010 roku. Nie ułatwi ich jednak fakt, iż negocjacje z norweskim Statoilem utkwiły w martwym punkcie. To świetna wiadomość dla Rosjan - ostrzega gazeta.

Statoil, jak dotąd, nie jest w stanie zadeklarować ani odpowiedniej ilości, ani terminu, w jakim mógłby nam sprzedać gaz. - Co prawda można dokupić 300 - 500 mln m. sześc. gazu od innych firm działających na szelfie norweskim, ale gros dostaw musi zagwarantować Statoli - mówi gazecie Michał Szubski, prezes PGNiG.

Reklama

Nasza spółka chce zapobiec deficytowi, ale również nadpodaży gazu w Polsce.

O tym w obszernej publikacji "Pulsu Biznesu".

PAP/PulsBiznesu
Dowiedz się więcej na temat: miedź | Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo | PGNiG
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »