PGNiG zmienia narrację: Chcemy maksymalnie wykorzystać Baltic Pipe
PGNiG chce wykorzystać całość przepustowości Baltic Pipe, by zapewnić odpowiedni poziom dostaw gazu do Polski. Jak poinformowało Interię biuro prasowe spółki, nowa prezes Iwona Waksmundzka-Olejniczak nadała "bezwzględny priorytet" działaniom na rzecz wykorzystania zarezerwowanych mocy. Spółka walczy o nowych dostawców z Północy - zarząd intensyfikuje rozmowy na temat kolejnych kontraktów. Konkurencja jest bardzo duża - zdradza PGNiG.
- Intensyfikacja działań, których celem jest podpisanie kolejnych kontraktów oraz nadanie tym pracom przez panią Iwonę-Waksmundzką-Olejniczak, prezes PGNiG, najwyższego priorytetu, wynika z oceny sytuacji geopolitycznej oraz wpływu tej sytuacji na europejski rynek gazu i bezpieczeństwo energetyczne odbiorców w Polsce - tłumaczy biuro prasowe spółki w materiałach przesłanych Interii.
Ograniczenie przez Gazprom podaży gazu w Europie, które wywołało gwałtowny wzrost notowań surowca w drugiej połowie 2021 r., agresja Rosji na Ukrainę, zatrzymanie lub poważne zmniejszenie dostaw gazu do wielu krajów UE, w tym wstrzymanie dostaw do Polski od 27 kwietnia tego roku, są kolejnymi czynnikami pogłębiającymi kryzys na europejskim rynku gazu.
- W tych okolicznościach szczególnego znaczenia nabiera możliwość pozyskania paliwa gazowego niezależnie od sytuacji panującej w innych krajach regionu. Taką możliwość zapewni Baltic Pipe, którego uruchomienie nastąpi w październiku tego roku. Gazociąg umożliwi docelowo przesłanie do Polski 10 mld m sześc. gazu rocznie, a PGNiG zarezerwowało zdecydowaną większość tej przepustowości. Stąd decyzja prezes Waksmundzkiej-Olejniczak o nadaniu bezwzględnego priorytetu działaniom na rzecz wykorzystania przez PGNiG całej zarezerwowanej przepustowości Baltic Pipe - informują służby prasowe spółki.
Nadanie "najwyższego priorytetu" działaniom, które mają zapewnić maksymalne wykorzystanie gazociągu, oznacza intensyfikację rozmów z dostawcami gazu wydobywanego na Norweskim Szelfie Kontynentalnym. - Ze względu na dobro tych rozmów, prowadzonych w okolicznościach silnej konkurencji, nie możemy ujawniać ich szczegółów. O efektach prowadzonych działań poinformujemy niezwłocznie - poinformowali Interię przedstawiciele spółki.
Poprzedni prezes firmy, Paweł Majewski, mówił, że preferuje dostawy realizowane na bieżąco, w miarę potrzeb. Tłumaczył, że nie po to Polska dywersyfikowała import, by teraz uzależniać się od kolejnego źródła. Teraz, w obliczu ryzyka przerwania dostaw gazu przez Rosję, która odcina od paliwa kolejne europejskie kraje, podejście do gazu z Północy się zmienia.
- Celem spółki nigdy nie było proste zastąpienie jednego kierunku dostaw drugim. Byłoby to sprzeczne z samą ideą dywersyfikacji, która zakłada możliwość pozyskiwania gazu z wielu kierunków, od różnych dostawców i na podstawie kontraktów o różnym terminie obowiązywania - informowało Interię biuro prasowe spółki w czasie, gdy kierował nią jeszcze Paweł Majewski.
Spółka tłumaczyła wówczas, że decyzję o rezerwacji określonej przepustowości Baltic Pipe podjęła w 2017 r., po dokładnej analizie możliwych źródeł dostaw gazu i jego przesyłu do Polski w perspektywie po 2022 r. - Będziemy dążyć do racjonalnego wykorzystania zarezerwowanej przepustowości, jednak wypełnienie gazociągu nie jest celem samym w sobie. Naszym priorytetem jest zapewnienie elastycznego portfela gazu, który z jednej strony zapewni stabilność dostaw, a z drugiej da możliwość dostosowania wolumenu importu do faktycznego zapotrzebowania na paliwo gazowe, również w przypadku jego szybkiego wzrostu zapotrzebowania np. w okresach zimowych - zaznaczało PGNiG.
PGNiG zapewnia, że dywersyfikacja dostaw gazu do Polski z wykorzystaniem kierunku skandynawskiego, przede wszystkim norweskiego, jest jednym z kluczowych punktów strategii grupy gazowej firmy na lata 2017-2022. Z tego powodu firma podjęła decyzję o zarezerwowaniu zdecydowanej większości mocy przesyłowych gazociągu Baltic Pipe w latach 2022-2037. To również daje impuls do dalszego inwestowania we własne wydobycie na Norweskim Szelfie Kontynentalnym.
PGNiG prowadziło rozmowy z potencjalnymi dostawcami gazu z tego kierunku, część z nich zakończyła się podpisaniem umów - tak stało się w przypadku duńskiego Orstedu. Kontrakt z Orstedem będzie obowiązywał od stycznia 2023 roku do października 2028 roku, a jego całkowity wolumen to około 6,4 mld m sześc. gazu. Gaz do Baltic Pipe dostarczać ma również Lotos, który prowadzi wydobycie w Norwegii.
Umowę z Orstedem podpisano w październiku 2020 roku. W ostatnim jednak czasie również odbiorcy z Danii zostali pozbawieni części dostaw gazu z Rosji. Gazprom zdecydował o wstrzymaniu dostaw gazu do duńskiego koncernu z dniem 1 czerwca. Przyczyną jest brak zapłaty za surowiec w rublach.
Czy to może w jakiś sposób wpłynąć na umowę podpisaną między Orstedem a PGNiG? Według PGNiG nie ma zagrożenia, że Duńczycy nie wywiążą się z umowy. Spółka podkreśla, że kontrahenci ze Skandynawii są rzetelni i godni zaufania, działają też w przejrzystym otoczeniu prawno-regulacyjnym. - To gwarantuje przestrzeganie fundamentalnych zasad bezpieczeństwa obrotu, pewności prawa i dotrzymywania umów oraz ogranicza ryzyko zewnętrznej, na przykład administracyjnej, ingerencji w treść lub realizację umów - informuje biuro prasowe spółki.
Istotnym źródłem gazu do Baltic Pipe ma być własne wydobycie PGNiG. W 2020 roku grupa wydobyła w Norwegii prawie 0,5 mld m sześc. surowca, w 2021 roku 1,42 mld m sześc., z kolei w 2022 r. będą to już, zgodnie z zapowiedziami firmy, 3 mld m sześc. Spółka zakłada, że jej wydobycie na Norweskim Szelfie Kontynentalnym w 2027 r. sięgnie 4 mld m sześc. To byłby już wolumen bliski połowie mocy przesyłowych gazociągu.
W obliczu obaw o deficyt błękitnego paliwa gazowa grupa zintensyfikowała też import skroplonego gazu ziemnego, czego efektem było m.in. sześć dostaw LNG do Świnoujścia i jedna do Kłajpedy w maju tego roku. Taka sama liczba dostaw do Świnoujścia planowana jest w czerwcu, do czego trzeba dodać dwa ładunki, które będą odebrane w terminalu w Kłajpedzie. To łącznie da osiem dostaw.
Wolumen importu LNG jest zdecydowanie większy niż w poprzednich latach, kiedy to w Świnoujściu PGNiG odbierało średnio cztery dostawy miesięcznie, nie korzystało przy tym z terminali za granicą. Spółka chce utrzymać wysokie tempo dostaw gazu drogą morską również w kolejnych miesiącach, wykorzystując jak największą część mocy regazyfikacyjnych gazoportu, które od 2022 r. wynoszą 6,2 mld m sześc. gazu rocznie.
Monika Borkowska
Zobacz również: