Pieniądze nie dotarły

Międzynarodowy kapitał wraca na rynki wschodzące. Wszędzie, tylko nie do Polski. Nasuwa się pytanie, skąd wziął się kwietniowy marazm na warszawskiej giełdzie. I nie chodzi o krajowe fundusze inwestycyjne, z których Polacy wypłacali oszczędności.

Międzynarodowy kapitał wraca na rynki wschodzące. Wszędzie, tylko nie do Polski. Nasuwa się pytanie, skąd wziął się kwietniowy marazm na warszawskiej giełdzie. I nie chodzi o krajowe fundusze inwestycyjne, z których Polacy wypłacali oszczędności.

Odpowiedź przynosi najnowszy raport UniCredit Global Research dotyczący przepływów kapitałowych międzynarodowych funduszy inwestycyjnych.

W kwietniu globalne fundusze w euforii wracały na rynki wschodzące - wynika z najnowszego raport UniCredit Global Research dotyczący przepływów kapitałowych międzynarodowych funduszy inwestycyjnych. Na akcje wydały łącznie aż 8 mld USD (dla porównania miesiąc wcześniej wycofały 5,2 mld USD). Fala optymizmu przetoczyła się przez prawie wszystkie rynki rozwijające się. Niestety, do Polski nie dotarła. Według wyliczeń UniCredit Global Research, fundusze zagraniczne wycofały w kwietniu z warszawskiej giełdy 31 mln USD. Pojawiło się jednak światełko w tunelu. Kwietniowy odpływ był dwukrotnie mniejszy niż w marcu. Poza tym - dobrze zapowiada się maj. Od początku miesiąca na GPW napłynęło 25 mln USD.

Reklama

Dlaczego zagranica szerokim łukiem omija GPW? Z szybkim wyjaśnieniem problemu mają nawet najlepsi analitycy. Polska to przecież jedna z najszybciej rozwijających się gospodarek w regionie. Poradziła sobie z amerykańską grypą. Nie ma też większego problemu z inflacją, a Unia Europejska wciąż chętnie współfinansuje nasz rozwój. Dodatkowo akcje polskich spółek przeceniono od czerwca ubiegłego roku aż o 29 proc. W tym czasie wyniki przedsiębiorstw znacząco się poprawiły (w przypadku blue chipów nawet o połowę). To powinno zwiększyć atrakcyjność papierów krajowych emitentów.

Zupełną zagadką są też kwietniowe rekomendacje międzynarodowych banków. Citi Bank i Morgan Stanley zalecili wtedy klientom akumulowanie polskich akcji. Winowajcą braku zainteresowania GPW ze strony zagranicy jest m.in. złoty - jedna z najmocniejszych walut na świecie w ostatnich miesiącach. Ryzyko choć chwilowej słabości zapewne odstrasza niejednego zagranicznego inwestora. Od czerwca ubiegłego roku krajowa waluta umocniła się wobec euro o 9,7 proc., a wobec dolara aż o ponad 20 proc. Z punktu widzenia zagranicznego inwestora, zwłaszcza z USA, przecena na GPW wcale nie była więc tak dotkliwa, jak ją widzą krajowi inwestorzy. Straty indeksów goście z zagranicy częściowo zrekompensowali sobie zyskami z rynku walutowego. W przeliczeniu na euro indeks WIG spadł zaledwie o 19 proc., a dolara - zaledwie 8,8 proc.

Silny złoty to nie wszystko. Polska ma pecha, bo globalne instytucje finansowe zaliczają ją do regionu europejskich rynków wschodzących. Z reguły nie inwestują na wybranych parkietach - na pewno nie tak małych, jak GPW. Międzynarodowi zarządzający oceniają więc Polskę przez pryzmat mało atrakcyjnego naszego regionu. Nie przyciąga on takiej uwagi, jak na przykład bijąca rekordy popularności Brazylia, czy Rosja (wabikiem są wciąż drożejące surowce). Na nie najlepsze postrzeganie polskich firm wpływ mają także nasi sąsiedzi.

Ostatnio borykają się oni z problemem galopującej wręcz inflacji. W ojczyźnie Drakuli ceny wzrosły przez rok aż 8,6 proc., a w Czechach - 6,8 proc. Niechlubnym rekordzistą regionu jest Bułgaria, gdzie inflacja wystrzeliła do 14,6 proc. w skali roku. Ponadto gospodarki naszych południowych, czy wschodnich sąsiadów mocno przyhamowały. Miejmy nadzieję, że tylko na chwilę.

INTERIA.PL/Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: GPW | fundusze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »