PKN musi spełnić cztery warunki, by kupić Gdańsk

Zysk dla Skarbu Państwa, gwarancje ochrony konsumentów i bezpieczeństwa energetycznego kraju oraz zgoda wszystkich akcjonariuszy na przejęcie - te warunki musi spełnić PKN Orlen, by wziąć udział w prywatyzacji konkurenta - Rafinerii Gdańskiej.

Zysk dla Skarbu Państwa, gwarancje ochrony konsumentów i bezpieczeństwa energetycznego kraju oraz zgoda wszystkich akcjonariuszy na przejęcie - te warunki musi spełnić PKN Orlen, by wziąć udział w prywatyzacji konkurenta - Rafinerii Gdańskiej.

Najbardziej spektakularną zmianą w obowiązującym od końca września programie restrukturyzacji i prywatyzacji sektora naftowego w Polsce jest zapis dopuszczający PKN Orlen do udziału w prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej. Wbrew temu jednak, co można byłoby sądzić na podstawie medialnej kampanii rozpętanej wokół płockiego giganta, sprawa sfinalizowania przez Orlen - u boku brytyjskiego Rotch Energy - zakupu 75 proc. akcji RG nie jest jeszcze do końca przesądzona. Jak podkreśla Maciej Gierej, prezes Nafty Polskiej, program dopuszcza możliwość połączenia obu największych polskich rafinerii dopiero w przypadku spełnienia czterech podstawowych warunków.

Reklama

Interes skarbu...

<$>Pierwszy z nich mówi o "wystąpieniu istotnych przesłanek merytorycznych takiej konsolidacji".

- Spodziewane po fuzji efekty synergii muszą przynieść korzyść nie tylko obu połączonym podmiotom, ale również Skarbowi Państwa. W grę wchodzą takie kwestie, jak sprawy zatrudnienia, zapewnienia warunków rozwoju czy zdobycia silniejszej pozycji nowej firmy wobec otoczenia zewnętrznego - mówi enigmatycznie Maciej Gierej.

Jego zdaniem, istotne jest też to, czy nowej firmie uda się zapewnić dostęp do wydobycia ropy naftowej - tak, by mogła uniezależnić się od wahań cen tego surowca na światowych rynkach.

...i konsumentów

W drugim punkcie jest mowa o zapewnieniu "właściwej ochrony interesów konsumentów". Szef Nafty Polskiej wskazuje, że w sytuacji, gdy na polskim rynku paliwowym działa już około 700 stacji należących do takich potentatów jak Shell, BP czy Statoil, bezpodstawne są obawy o monopolizację rynku przez połączony z Gdańskiem Płock.

- Do gry zawsze może wkroczyć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i nakazać nowemu podmiotowi sprzedaż części stacji - tak jak to było w przypadku łączenia się na rynku niemieckich firm BP i Aral. Ponadto wzrastający potencjał obu firm może wskazywać, że taki zabieg mógłby okazać się niezbędny - dodaje szef Nafty Polskiej.

Alternatywne źródła

Kolejny ważny element to konieczność zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju, rozumiany m. in. jako zapewnienie alternatywnych źródeł zaopatrzenia w paliwa.

- Nie może być sytuacji, w której np. pożar kluczowych instalacji PKN Orlen, zachwieje dostawami na krajowy rynek. - twierdzi Maciej Gierej.

Stąd - jego zdaniem - jeśli Skarb Państwa dałby zgodę na fuzję obu podmiotów, musiałby być pewny, że krajowe magazyny paliw i terminale przeładunkowe pozostają poza kontrolą PKN Orlen i Rafinerii Gdańskiej oraz że mogą z nich bez żadnej dyskryminacji korzystać importerzy paliw.

Temu celowi ma służyć zaawansowany proces prywatyzacji Naftobaz (gdzie zaproszenia do rokowań wysłano jedynie do firm specjalizujących się w magazynowaniu paliw) oraz prace nad nową ustawą o obowiązkowych zapasach paliw płynnych, mającą m. in. na celu zapewnienie konkurencyjności na rynku magazynowania paliw płynnych.

Zgoda prywatnych

Ostatni, ale zdaniem szefa Nafty Polskiej - najważniejszy jest zapis określający, że ewentualną konsolidację PKN Orlen i Rafinerii Gdańskiej uzależnia się od zainteresowania podmiotów nie będących własnością Skarbu Państwa.

- Innymi słowy - bez zgody prywatnych akcjonariuszy PKN Orlen (jest ich blisko 75 proc.) nie ma możliwości dokonania takiej fuzji. Często się o tym zapomina - zaznacza Maciej Gierej.

Warianty, warianty...

Niedawno PKN Orlen i Rotch zrobiły kolejny krok ku przejęciu Rafinerii Gdańskiej. W ostatni piątek Nafta Polska zgodziła się na udostępnienie Orlenowi przez Brytyjczyków kopii dokumentacji w sprawie prywatyzacji Gdańska.

- Na razie jednak nie udzieliliśmy zgody na utworzenie konsorcjum - ucina Maciej Gierej.

Jednocześnie słabną szanse konkurentów. Porzucony przez Rotch Energy Łukoil co prawda zadeklarował ostatnio, że może podtrzymać swoją ofertę do 15 listopada, ale szef Nafty Polskiej podkreśla, że jego udział w grze bez rozpisania nowego przetargu jest niemożliwy. Podobnie na niewiele może liczyć węgierski MOL, który w czerwcu ubiegłego roku utracił wyłączność na rzecz Rotcha.

- Bez złożenia nowej, atrakcyjniejszej oferty jego powrót na scenę jest bezpodstawny - mówi prezes Gierej.

Jednocześnie zastrzega się, że zarząd Rafinerii Gdańskiej cały czas pracuje na szczegółami zapisanego w rządowym programie wariantu dopuszczającego konsolidację wokół Gdańska trzech rafinerii południowych i Petrobalticu oraz debiut tak połączonego podmiotu na giełdzie.

- Ścieżka ta jest zapisana w programie i cały czas jest możliwa - uważa Maciej Gierej.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: spełniony | aprobata | skarbu | Gdańsk | mus | Orlen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »