Pociąg Newagu znów stanął. Tajemniczych awarii ciąg dalszy
Na początku grudnia ogólnopolskie media obiegły doniesienia, jakoby nowosądecka spółka Newag miała celowo uszkadzać wyprodukowane przez siebie pociągi. Usterki miały powodować, że tabory kolejowe "same z siebie" stawały, a firmy naprawcze z branży głowiły się, dlaczego tak się działo. Z ustaleń hakerów wynajętych do zbadania sprawy wynikało, że pociąg wyprodukowany przez Newag i zakupiony przez spółkę Polregio miał "psuć się" 21 listopada i 21 grudnia.
Jak informuje Onet, który jako pierwszy napisał o całej sprawie jeszcze na początku grudnia, ustalenia grupy specjalistów od cyberbezpieczeństwa z zespołu Dragon Sector potwierdziły się. Pociąg wyprodukowany przez Newag, a użytkowany przez spółkę Polregio, zatrzymał się samoistnie 21 grudnia.
Podobny problem pojawił się także miesiąc wcześniej, bo 21 listopada. Zdaniem informatyków, winny jest kod źródłowy pociągu, który nakazuje mu "wywołać usterkę". Chodzi dokładnie o wgrane w system pojazdu polecenie, które ma aktywować się zawsze wtedy, kiedy kalendarz wskaże na wcześniej wspomniane dwie daty. Natomiast serwisanci mają otrzymać komunikat, jakoby w taborze zepsuła się sprężarka, wykorzystywana do uruchomienia pojazdu, choć w rzeczywistości takiego problemu nie widać.
Wspomniany błąd został wykryty w pociągu Polregio z Zielonej Góry o numerze ED78-010/31WE-015. Jak wyjaśnia na łamach serwisu Michał Kowalczyk z Dragon Sector, opisane problemy specjaliści odkryli w 2022 r., a następne miesiące potwierdziły ich ustalenia. W jego opinii usterka nie minie do czasu, aż nie ściągnie jej "twórca blokady - naszym zdaniem to Newag" - powiedział ekspert.
Pierwsze doniesienia o problemach z pociągami nowosądeckiej spółki zostały opublikowane na początku grudnia. Z ustaleń redakcji Onetu wynika, że Newag rzekomo miał celowo uszkodzić kod źródłowy w wyprodukowanych przez siebie taborach. Takie działanie miało mieć na celu pozyskanie wielomilionowych kontraktów na serwisowanie pociągów, które trafiły w ręce innych firm z branży.
Z uwagi na niewytłumaczalne problemy, jedna z tych firm - SPS Mieczkowski - wynajęła do zbadania sprawy grupę hakerów. Z ustaleń informatyków wynikało natomiast, że winnym zamieszania jest zapis w kodzie źródłowym w systemie pociągów.
Cień podejrzeń ze strony ekspertów padł na producenta taboru, czyli Newag. Przedstawiciele spółki stanowczo zaprzeczyli takiej tezie. W nadesłanym do Interii Biznes stanowisku firmy wskazano m.in., że już wcześniej władze przedsiębiorstwa informowały odpowiednie służby o ingerencji w ich systemy - co potwierdził były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, ale o tym dalej - oraz, że nawet najlepsi hakerzy nie potrafią wskazać autora kodu, a ponadto ten został wgrany do pojazdu "offline", a spółka nie miała styczności z pociągiem od blisko sześciu lat.
Do sprawy odniósł się także wspomniany były szef resortu cyfryzacji. Na swoim koncie na platformie X Cieszyński podał dalej artykuł, w którym padały zarzuty wobec spółki Newag, wskazując, że jest to przykład tego, jak firma "potraktowała cyberbronią... swoich klientów". Ponadto w innym wpisie dodał, że widział raport odpowiednich służb i z ich ustaleń wynika odmienny od wyjaśnień Newagu scenariusz.
W ostatnim czasie główny udziałowiec firmy - miliarder Zbigniew Jakubas - ogłosił wezwanie do zakupu pozostałego pakietu ok. 46 proc. akcji Newagu. Biznesmen chce mieć 100 proc. udziałów, aby móc wycofać spółkę z Giełdy Papierów Wartościowych.