Polska wyraźnie przegrywa

Narastające w ostatnich dniach obawy o kondycję warszawskiej giełdy zostały wczoraj wyraźnie wzmocnione po kolejnym spadku indeksów, który rozwiał nadzieje na szybkie wyjście rynku z wielomiesięcznej zapaści.

Narastające w ostatnich dniach obawy o kondycję warszawskiej giełdy zostały wczoraj wyraźnie wzmocnione po kolejnym spadku indeksów, który rozwiał nadzieje na szybkie wyjście rynku z wielomiesięcznej zapaści.

Lekcja okazała się tym bardziej bolesna, że kierunek zmiany cen nie potwierdził widocznej od pewnego czasu poprawy technicznych parametrów rynku. Wzrost obrotów nie przełożył się na zwyżkę kursów, a naruszenie przez WIG20 górnej granicy formacji trójkąta nie sprowokowało wybicia.

Powody do niezadowolenia były tym większe, że warszawska giełda nie tylko zafundowała inwestorom straty, ale również okazały się one wyższe niż na pozostałych rynkach kontynentu. Region Europy Środkowej nadal jest w niełasce (niewiele lepszy był Budapeszt) i niestety mamy chyba do czynienia z typowym zjawiskiem psychologii rynku polegającym na unikaniu przegrywających. Z kolei liderzy ostatniej fali wzrostu ? Brazylia i Rosja ? czerpią profity z owczego pędu inwestorów do kupowania akcji najszybciej drożejących. Zmiana trendu jest w takim przypadku niełatwa.

Reklama

Jeszcze przed rozpoczęciem sesji wydawało się, że dzień może zakończyć się wzrostem. Rano napłynęła seria kwartalnych raportów spółek ,z których kilka bardzo pozytywnie zaskoczyło. Przede wszystkim rewelacyjnymi wynikami pochwaliły się PKN i Lotos. Napędzane drogą ropą zyski obu firm powiększyły się w skali roku kilkakrotnie i okazały wyraźnie wyższe od prognoz analityków. Na żywnościowej hossie i wzroście cen nawozów skorzystały też Police, których zysk wzrósł o 212 proc. Można było oczekiwać, że inwestorzy docenią dokonania tych firm.

Spadek indeksu WIG20 na otwarciu pogrzebał te nadzieje. Akcje PKN i Lotosu nie przyciągnęły popytu i wylądowały pod kreską. W zamian inwestorzy zaczęli wyprzedawać spółki, które w rozmaity sposób im się naraziły. W poważnych opałach znalazła się Agora po zakupie serwisu ogłoszeniowego Trader.com. Inwestorzy uznali, że spółka przepłaciła, co skończyło się przeceną jej akcji o ponad 7 proc. mimo przyzwoitego wyniku kwartalnego. Na wszelki wypadek pozbywano się także walorów Biotonu przed ogłoszeniem raportu finansowego. Dobrze pamiętano ostatnią wpadkę. Poszczęściło się za to debiutantowi, spółce Drewex, która otworzyła się z 4 proc. przebiciem. Rodzynkiem na spadkowym rynku były też rozchwytywane akcje Petrolinvestu. Była to jedyna doceniona spółka paliwowa, przede wszystkim dzięki posiadaniu własnych złóż.

Żadne czynniki zewnętrzne nie były w stanie zmienić negatywnego nastawienia do akcji w Warszawie. Niespodziewanie duży wzrost niemieckiego PKB w I kw. ożywił popyt za Odrą, a wiadomości o stanie amerykańskiego rynku pracy oraz przemysłu spotkały się z niezłym przyjęciem. Na GPW do końca przeważała podaż, a WIG20 stracił 1,3 proc. przy wysokich, wynoszących 1,6 mld. zł obrotach. Podaż nie oszczędziła też segmentu średnich spółek ? mWIG40 stracił 1,4 proc. WIG20 utrzymał się ponad linią 3000 pkt. i to chyba jedyna pozytywna konkluzja po dzisiejszej sesji. Do żadnego rozstrzygnięcia nie doszło i chyba ani byki, ani niedźwiedzie nie są z tej sytuacji zadowolone.

Mimo rosnących zysków spółek GPW tkwi w stagnacji. Można powiedzieć za J.M. Keynesem, że najbardziej katastrofalne skutki powoduje racjonalne inwestowanie w nieracjonalnym świecie. Na szczęście GPW jest na tyle wyprzedana, że teraz trzymanie akcji katastrofą raczej nie grozi, przynajmniej dopóki nie zmienią się nastroje za granicą. Przegrywa ona jednak wyraźnie z innymi rynkami w globalnym konkursie piękności i może jeszcze upłynąć sporo czasu, zanim jej walory zostaną docenione.

Tymczasem po opublikowaniu wyników przez ponad 90 proc, spółek z indeksu S&P już wiadomo, że ich zyski spadły o ok. 17 proc. Po odjęciu katastrofalnych wyników sektora finansowego, stanowiącego prawie 20 proc. indeksu spadek zamienia się jednak we wzrost i to wystarcza, by na Wall Street kupowano akcje. Mało kto zwraca uwagę na fakt, że obecna rentowność spółek jest na historycznym szczycie i wynosi 11,5 proc., czyli znacznie powyżej średniej na poziomie 8,5 proc. Biorąc pod uwagę szybko rosnące koszty zaopatrzenia i spowolnienie gospodarki, utrzymanie takich marż w dłuższym okresie jest nierealne. Wzrost zysków przedsiębiorstw nie zapewni utrzymania wskaźnika C/Z w przedziale 15-20, jeśli ceny akcji miałyby rosnąć w tempie zadowalającym zaostrzone apetyty inwestorów. Na razie jednak dominują pozytywne emocje, a byki mają inicjatywę, co potwierdza sedno tezy Keynesa, że nadmiar rozumu wydłuża drogę do giełdowych zysków.

INTERIA.PL/Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Polskie | GPW | inwestorzy | WIG20
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »