Recesja w USA już była?

Za nami typowa sesja na naszym parkiecie po silnym wzroście. Lekka realizacja zysków, ale jednocześnie popyt od "spóźnialskich", którzy decydowali się gonić rosnący rynek. W sumie więc bilans czwartkowych notowań wypadł korzystnie.

Za nami typowa sesja na naszym parkiecie po silnym wzroście. Lekka realizacja zysków, ale jednocześnie popyt od "spóźnialskich", którzy decydowali się gonić rosnący rynek. W sumie więc bilans czwartkowych notowań wypadł korzystnie.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że ostatnie sesje przypominają czasy hossy. Wystarczył na horyzoncie cień dobrej informacji i rynek szedł w górę, albo z łatwością odrabiał straty. Tak było i wczoraj. Po publikacji danych o wzroście PKB oraz liczbie nowych bezrobotnych w USA indeksy u nas zapikowały, ale kiedy inwestorzy zobaczyli, że w USA reakcja na te dane jest ograniczona, straty zostały bardzo szybko odrobione. Widać, że w inwestorów wstąpił nowy duch. W mniejszym stopniu udziela się on globalnym graczom, bo jednak w zachowaniu zagranicznych indeksów widać większą niepewność. Jeśli to się nie zmieni, to prędzej czy później udzieli się ona naszej giełdzie.

Reklama

Dane o wzroście PKB w USA w II kwartale zbiegły się z publikacją danych Bureau of Economic Research o spadku amerykańskiego PKB w IV kwartale 2007 r. o 0,2% w skali rocznej. To oznacza, że gospodarka USA znalazła się rzeczywiście na krawędzi recesji. Na krawędzi, gdyż recesję oznaczają dwa kolejne kwartały spadku PKB. Wzrost z I kwartału tego roku został zrewidowany do 0,9%. Z jednej strony, te dane wyglądają niepokojąco, z drugiej mogą rodzić optymizm, bo przecież z kwartału na kwartał zaczyna być lepiej. W II kwartale wzrost był wyższy niż w trzech pierwszych miesiącach tego roku. Czy jednak nie jest to złudne poczucie?

Po roku od osiągnięcia przez główne rynki rekordów znajdujemy się praktycznie w tym samym miejscu - dręczą nas podobne pytania. Inaczej są rozłożone tylko akcenty. Kryzysy na rynkach finansowych i nieruchomości są "oswojone" i nie budzą takich obaw.

Koniunktura więc w coraz większym stopniu zależy od zjawisk ekonomicznych, a nie rynkowych. Nadmierne przywiązywanie wagi do tych ostatnich może prowadzić do mylnych wniosków. Teraz najwięcej zależeć będzie od trafnej oceny fundamentów gospodarki. Rynki są przygotowane na pogorszenie sytuacji, na co wskazują niskie współczynniki wycen. Jednocześnie jednak od razu przypomina się sytuacja sprzed ponad roku w Stanach Zjednoczonych, gdzie wokół słyszeliśmy o najniższych od lat wskaźnikach wyceny, które jakoby miały przemawiać za kontynuacją hossy. Dziś nikt o nich nie mówi, bo są wyraźnie wyższe.

Stało się tak mimo obniżki cen akcji. Powodem jest pogorszenie wyników. W przypadku warszawskiej giełdy jesteśmy w takiej właśnie sytuacji. Jeśli nie dojdzie do większego osłabienia zysków, to dzisiejsze wyceny rzeczywiście są atrakcyjne, ale jeśli tak się nie stanie, to bazowanie na bieżących wskaźnikach może okazać się złudne. Klimat wokół rynków w naszym regionie poprawia odrzucenie delegalizacji partii rządzącej w Turcji, co wywołało zwyżki tamtejszych aktywów. Przekłada się to na większy popyt na wszystkich rynkach w naszym regionie.

Dziś uwagę będą przykuwać głównie dane z rynku pracy w USA. Środowy raport ADP o liczbie miejsc pracy w sektorze prywatnym rozbudził apetyty, więc miejsca na rozczarowanie zapewne nie ma.

Katarzyna Siwek

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: PKB | USA | recesja | popyt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »