Rok zaciskania pasa?
Nowy rok niezmiennie kojarzony jest z podwyżkami. Ale nie tylko dlatego zwykły Kowalski nie odczuje szybko poprawy w swoim portfelu.
Według przeważającej liczby ekonomistów nasza gospodarka najgorsze ma już za sobą i tylko jakiś kataklizm mógłby zmienić panujący wśród analityków trend. Mimo odtrąbienia końca kryzysu Kowalski będzie musiał się uzbroić w cierpliwość.
Rok 2010 tradycyjnie zaczynamy od podwyżek, część z nich dopiero bowiem przed nami. Pozostaje więc nadzieja na wzrost płac, ale nic z tego. Pensje w tym roku zdaniem analityków nie będą rosły w takim tempie jak ceny. To oznacza, że przeciętny Kowalski będzie mógł sobie pozwolić na mniej niż do tej pory. O dwucyfrowym wzroście wynagrodzeń, z którym nie tak jeszcze dawno mieliśmy do czynienia w Polsce, trzeba będzie na jakiś czas zapomnieć.
Wzrost płac będzie ograniczany przez wciąż rosnące bezrobocie, choć największa fala zwolnień już raczej za nami. Krzepiące jest to, że polska gospodarka ma się rozpędzać w roku 2010 i kolejnych latach. W miarę jak wzrost gospodarczy przyspieszać, sytuacja na rynku pracy ma się poprawiać. Sporo jednak czasu upłynie zanim Kowalski poczuje to na własnej skórze.
Z najnowszego sondażu opublikowanego w dzienniku Rzeczpospolita wynika, że niemal dwie trzecie ankietowanych spodziewa się pogorszenia sytuacji materialnej obywateli. Wzrost cen, który już dał o sobie znać, bardziej przemawia do Polaków niż najbardziej optymistyczne prognozy.
Jacek Mysior analityk Inwestycje.pl