Rośnie apetyt na dolara

Atrakcyjność Polski dla zagranicznych inwestorów finansowych spadła do zera. Ostatnie wydarzenia na krajowym i światowym rynku walutowym i pieniężnym każą poważnie zastanowić się nad sensem wybrania dolarów lub innych walut jako celu inwestycyjnego.

W piątek 4 listopada notowania dolara skoczyły z 3,30 do 3,39 PLN. W tym samym czasie podrożało także euro (do 4,00 PLN). Wbrew sugestiom wielu komentarzy prasowych nie jest to reakcja inwestorów zagranicznych na polityczne wydarzenia w Polsce, lecz element globalnego ruchu o wiele większym zasięgu.

Stopy procentowe

Za bezpośrednią przyczynę spadku notowań złotego (ale także innych walut) wobec dolara uznać można ostatnią decyzję Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) w USA. Odpowiednik naszej Rady Polityki Pieniężnej zdecydował się podnieść stopy procentowe w Stanach o ćwierć punktu procentowego - do 4 proc. Była to już dwunasta z rzędu taka decyzja, a spodziewane są kolejne (dwie jeszcze przed końcem roku). Tym samym główna stopa procentowa w USA zbliżyła się - rzecz bez precedensu - do tej obowiązującej w Polsce (4,5 proc.) na odległość 0,5 pkt procentowego.

Reklama

Jeśli oczekiwania analityków co do polityki monetarnej USA sprawdzą się, wówczas różnicy między polskimi i amerykańskimi stopami procentowymi nie będzie już wcale. A to oznacza, że Polska nie będzie oferować inwestorom zagranicznym żadnej premii za ryzyko związane z kupnem polskich papierów skarbowych.

Było pięknie

O tym jak ważny jest ten czynnik w podejmowaniu decyzji przez globalnych graczy, może świadczyć ich zachowanie z przełomu 2004 i 2005 roku. Równo rok temu Rada Polityki Pieniężnej dokonała trzech kolejnych podwyżek stopy procentowej w Polsce, do 6,75 proc. W tym czasie w USA stopy procentowe wynosiły 1 proc. Różnica - 5,75 proc. - była istotną zachętą do inwestowania w Polsce.

Cóż prostszego niż pożyczyć dolary na niski procent, zamienić je na złote i kupić polskie obligacje, które dawały o wiele wyższy dochód niż amerykańskie? Ponieważ na ten sam pomysł wpadło wielu graczy obserwowaliśmy proces stopniowego umacniania się dolara wobec złotego.

Na początku 2004 r. za zielonego płacono 4 złote, pod koniec już o złotówkę mniej. Spadek kursu dolara był dodatkowym zyskiem dla zagranicznych graczy. W sumie różnice w oprocentowaniu pieniądza (5,75 proc.) i umocnienie złotego wobec dolara (25 proc.) dawały im 30,75 proc. nominalnego zysku (w praktyce o wiele wyższego dzięki dostępnym instrumentom pochodnym).

Zmiana sytuacji

W 2005 r. sytuacja zaczęła się zmieniać. FOMC nadal podnosił stopy procentowe w USA, a Rada Polityki Pieniężnej kontynuowała serię obniżek stóp w Polsce. Doprowadziło to niemal do zrównania się rentowności obligacji - w USA 10-letnie papiery dają obecnie 4,8 proc. dochodu, w Polsce dwuletnie papiery (a więc te najbardziej płynne - "ulubione" przez zagraniczny kapitał) dają 4,85 proc. (już po ostatnim wzroście rentowności). To zbyt mała premia za ryzyko inwestowania w Polsce.

Era dolara

Jest więc oczywiste, że w tej sytuacji inwestorzy zagraniczni będą woleli inwestować w amerykańskie obligacje niż w polskie, a co za tym idzie będą ponownie zamieniać złote (uzyskane ze sprzedaży naszych obligacji), na dolary, czyli realizować zyski. W efekcie kurs "zielonego" będzie rósł, tak jak obserwowaliśmy to w piątek, 4 listopada.

Warto dodać, że osłabienie złotego mogło nastąpić szybciej, ale w październiku na rynku walutowym interweniowało Ministerstwo Finansów, które sprzedało 500 mln USD z emisji obligacji, tworząc presję na dolara i chwilowo odraczając wzrost notowań waluty.

W dniu przywoływanym w tym artykule - 4 listopada - doszło także do innego wydarzenia potwierdzającego prawdziwość powyższych przypuszczeń. Na rynku międzynarodowym notowania euro spadły do najniższego poziomu w tym roku - 1,1832 USD. I także w tym przypadku decydujące znaczenie mają stopy procentowe w USA i w strefie euro. W Stanach Zjednoczonych stopy są dwa razy wyższe niż ustalone przez Europejski Bank Centralny, który zapowiedział w dodatku, że nie zamierza zmieniać ich wysokości. Nic dziwnego, że inwestorzy wolą obecnie amerykańskie papiery, które są lepiej oprocentowane. Przepływ światowego kapitału kieruje się jednoznacznie w stronę USA.

I co z tym zrobić?

Jakie korzyści z tej sytuacji może odnieść polski inwestor? Warto zastanowić się, czy przypadkiem nie nadszedł czas na zainwestowanie choćby części posiadanych środków bezpośrednio w dolary. Tylko w piątek dolar podrożał o niemal 3 proc. Oczywiście wynik ten będzie ciężki do powtórzenia, lecz w perspektywie kilku tygodni dolar może podrożeć do 3,60 PLN.

Ponieważ złoty jest walutą koszykową i do tego mocniej związaną z euro niż z dolarem, osłabienie wobec dolara oznacza także spadek notowań złotego wobec euro (co także widać było rzeczonego dnia). Przy inwestycjach w euro warto jednak pamiętać, że Polska jest beneficjentem budżetu unijnego, co gwarantuje, że co roku do Polski napływają miliardy euro, które są następnie zamieniane na złote, a więc pieniądze te są potencjalnym źródłem umocnienia złotego wobec euro.

Po drugie, stopy procentowe w Polsce i w USA są wyższe niż w strefie euro. Dopóki ta sytuacja się nie zmieni nie ma obaw, że międzynarodowy kapitał skieruje się w stronę europejskich obligacji i europejskiej waluty.

Jeszcze większe korzyści inwestycyjne osiągnąć można nie tyle kupując samemu dolary (co wiąże się przecież z kosztem prowizji dla kantoru lub banku), co jednostki funduszy inwestycyjnych wyspecjalizowanych w inwestycjach w amerykańskie papiery.

Obecnie amerykańskie obligacje gwarantują 4,8-proc. zysk w skali roku, a kolejne podwyżki stóp procentowych w USA mogą tę rentowność zwiększyć. W połączeniu z oczekiwanym wzrostem notowań dolara (np. z 3,4 do 3,6 PLN) w ciągu 12 miesięcy dawałoby to szacunkowy zysk na poziomie 10 proc., a więc całkiem przyzwoity. Ewentualny dalszy wzrost kursu dolara działać będzie na korzyść tak dokonanej inwestycji.

Dla osób szukających wyższych stóp zwrotu alternatywą mogą być fundusze amerykańskich akcji, choć trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że rosnąca rentowność amerykańskich obligacji będzie stopniowo odciągać kapitał z rynków akcji w USA właśnie na rzecz bezpiecznych papierów skarbowych. Gdyby tak się stało giełdowe wyceny przedsiębiorstw mogłyby się obniżyć.

W ofercie inwestycyjnej Open Finance dostępne są zarówno fundusze inwestujące w amerykańskie obligacje jak i akcje, do tego wpłaty można wnosić w złotych, a nie w dolarach. Dostępna jest także możliwość powierzenia środków firmom wyspecjalizowanym w inwestowaniu na rynku walutowym. Jednak w tym przypadku zysk zależy od indywidualnych umiejętności zarządzającego i jego preferencji inwestycyjnych.

A jeśli dolar stanieje?

Na koniec istotne zastrzeżenie. Choć prawdopodobieństwo wzrostu notowań dolara wobec złotego jest obecnie bardzo wysokie, to nie wszystko da się przewidzieć. Jeśli nowy rząd w Polsce zdoła przekonać inwestorów, że warto jednak trzymać polskie obligacje, dolar może nie zyskiwać tak mocno na wartości. Argumentem za takim scenariuszem byłby np. wyraźny wzrost rentowności polskich obligacji. Na razie jednak nowy rząd domaga się od Rady Polityki Pieniężnej obniżenia stóp procentowych, a więc działania wręcz odwrotnego.

Z kolei globalni inwestorzy, którzy teraz kupują amerykańskie obligacje i dolara, kierują się w swoich poczynaniach żelazną logiką zysku. Jeśli jednak dojdą do wniosku, że np. wzrost gospodarczy w USA jest zagrożony (obecnie PKB w Stanach rośnie o ponad 3 proc. już 10. kwartał z rzędu), sytuacja na rynku walutowym może się zmienić.

Dlatego ewentualne inwestycje w dolary lub instrumenty nominowane w dolarach powinny być dokonywane jako uzupełnienie portfela inwestycyjnego, dywersyfikacja ryzyka, które w ostatnich tygodniach istotnie w Polsce wzrosło. O ewentualnych zmianach trendu lub warunków dla dokonywania takich inwestycji Open Finance będzie na bieżąco informował.

Zdaniem doradcy finansowego Open Finance:

Waluty, jako instrument inwestycyjny, zawsze cieszyły się wielkim zainteresowaniem inwestorów z uwagi duże wahania kursowe - w krótkim okresie mogą one przynieść spore zyski. Trzeba jednak pamiętać, że równie łatwo zyski te mogą przerodzić się w straty.

Obecnie na rynkach światowych to amerykański dolar zyskuje na wartości wobec większości walut (również wobec PLN) i wydaje się być bardzo ciekawą lokatą kapitału. Relatywnie wyższe oprocentowanie lokat i obligacji w USA przyciąga inwestorów z innych rynków, gdzie te instrumenty dają mniejszy lub po prostu zbyt mały zysk w stosunku do podejmowanego ryzyka.

Popyt na dolara amerykańskiego, którego cena względem euro jest najwyższa od 2 lat, jest nadal duży i może wzrosnąć. FED zapowiada dalsze podwyżki stóp procentowych - w końcu głównym celem tego organu jest utrzymanie cen w ryzach.

Należy jednak podejść do takiej inwestycji z rozwagą, mając na uwadze wspomnianą wysoką zmienność cen walut. Z pewnością dolar może jeszcze bardziej zyskać na cenie w przeciągu kliku najbliższych miesięcy - również względem złotówki - ale trzeba pamiętać, że instrument ten powinien być traktowany jako dodatkowe, a nie podstawowe źródło potencjalnych zysków w portfelu inwestycyjnym. Kupno dolarów za całość posiadanej gotówki wiązałoby się ze zbyt dużym ryzykiem, ponieważ kursy walutowe wykazują dużą zmienność i wrażliwość na jakiekolwiek sygnały płynące ze świata gospodarki i polityki.

Na rynku walutowym widać dokładnie, jak inwestorzy oceniają daną gospodarką czy daną sytuację makroekonomiczną. Często jednak skoki kursów walutowych są gwałtowne i nieoczekiwane przez tych inwestorów, którzy nie mają takiego doświadczenia lub dostępu do informacji, aby wychwycić ruchy dużych inwestorów. Zmiany kursów w ciągu dnia nawet o 10 proc. nie są niczym nadzwyczajnym na rynku walutowym, a więc w przeciągu kliku godzin nasz portfel może tyle zyskać lub zostać o tyle uszczuplony.

Warto jednak włączyć waluty do swojego portfela inwestycyjnego, bowiem w wypadku spadków cen polskich akcji i obligacji, inwestycje w obce waluty mogą być źródłem zysku i uchronić nasz portfel przed stratą, czego przykładem była sytuacja na naszym rynku w październiku tego roku.

Inwestycję walutową możemy zrealizować przez bezpośredni zakup walut w kantorze, a przy większych kwotach - za pośrednictwem dealera bankowego (korzystniejsze kursy). Warto też rozważyć zakup jednostek polskich funduszy walutowych, których wycena w PLN zależy zarówno od cen instrumentów bazowych, jak i od kursów walut (wzrost ceny dolara amerykańskiego powoduje wzrost np. cen jednostek funduszy obligacji amerykańskich wycenianych w złotówkach).

Karol Wilczko,
doradca finansowy

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance

Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

Open Finance
Dowiedz się więcej na temat: stopy procentowe | notowania | obligacje | apetyt | USA | waluty | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »