Seria pozytywnych zaskoczeń

Po nienajlepszym początku tygodnia (upadek Columbia Bank and Trust i bardzo słabe Ifo) kolejne dni przynosiły już wyraźnie lepsze informacje, głównie dotyczące amerykańskiej gospodarki, która na przełomie drugiego i trzeciego kwartału złapała nieco oddechu.

Po nienajlepszym początku tygodnia (upadek Columbia Bank and Trust i bardzo słabe Ifo) kolejne dni przynosiły już wyraźnie lepsze informacje, głównie dotyczące amerykańskiej gospodarki, która na przełomie drugiego i trzeciego kwartału złapała nieco oddechu.

Najpierw lepsze okazały się dane dotyczące nastrojów konsumentów (Conference Board), później zaś zamówienia na dobra trwałego użytku zaskoczyły pozytywnie po raz kolejny, aż wreszcie wczoraj rewizja danych o PKB za drugi kwartał zaskoczyła nawet optymistów - wzrost wyniósł 3,3 proc. (wartość anualizowana). Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, iż przy słabnących gospodarkach w innych częściach globu, sam eksport (w dużej mierze napędzany przez słabego dolara) nie będzie w stanie zapewnić ożywienia. Również rynek przyjął dane dość spokojnie i zareagował bardziej ochoczo dopiero gdy do lepszych danych dołączyła wyraźnie taniejąca ropa.

Reklama

Dziś w USA czekają nas dane o wydatkach i dochodach konsumentów (godz. 14.30, konsensus to 0,3 proc. i -0,1proc. m/m) wskaźnik aktywności w rejonie Chicago (konsensus 49,9 pkt.), a także wskaźnik nastrojów uniwersytetu z Michigan (rynek oczekiwał wzrostu o 0,6 pkt. do 62,3 pkt., jednak po dobrym wskaźniku Conference Board, również ten wskaźnik może pozytywnie zaskoczyć). W strefie euro podany zostanie wstępny szacunek sierpniowej inflacji, która najprawdopodobniej wynosi 3,9 proc. r/r po 4,1proc. r/r odnotowanych w lipcu. Spadek rocznej inflacji powinien być kontynuowany w kolejnych miesiącach, w dużym stopniu ze względu na efekt bazy statystycznej. O godzinie 10.00 podane będą z kolei dane o PKB w polskiej gospodarce, oczekujemy wzrostu na poziomie 5,6-5,9 proc. r/r.

Nienajlepsze dane napłynęły z Japonii. Wskaźnik inflacji w lipcu wzrósł aż do poziomu 2,4 proc. r/r (z 1,9 proc. w czerwcu), a jednocześnie wydatki konsumentów obniżyły się o 0,5 proc. r/r. Wyższa inflacja raczej jednak nie przełoży się na wyższe stopy - wręcz przeciwnie, oczekuje się, iż zmniejszy dochód realny przez co w dodatkowym stopniu obniży konsumpcję. Nieco lepsze były dane dotyczące produkcji przemysłowej, która wzrosła w lipcu o 0,9 proc. m/m, jednak było to w dużej mierze odreagowanie po spadku o 2,2 proc. w czerwcu.

Waluty - Dane nie pomagają (dolarowi)

Choć dolar zyskał minimalnie w trakcie ostatniej dobry, widać wyraźnie, że wcześniejsze umocnienie wytraciło swój impet i gdyby nie kilka lepszych odczytów danych z USA i spadek cen ropy mielibyśmy zapewne nieco większą korektę, być może prowadzącą do kolejnego testu poziomu 1,49. Co ciekawe wczoraj w reakcji na dane o 14.30 dolar początkowo nawet tracił (wzrost EURUSD do dziennego maksimum na poziomie 1,4810), co mogło być reakcją na dane z rynku pracy - nieco lepsze niż w poprzednim tygodniu, a jednak ciągle słabe (425 tys. nowozarejstrowanych bezrobotnych). Dopiero spadające ceny ropy sprowadziły notowania pary do poziomu 1,4670, jak się jednak okazało - również nie na długo. Dziś rano para oscyluje wokół poziomu 1,4750, co zwiększa szanse na nieco dłuższą konsolidację. Dolar od wczoraj zyskał również nieco wobec franka i funta, jednak stracił wobec jena.

Mimo stabilizacji w notowaniach EURUSD, złoty ponownie zaczyna dość wyraźnie tracić na wartości. Wczoraj dość mocne było jedynie otwarcie, kiedy notowania USDPLN wynosiły 2,24, zaś EURPLN 3,33. Złotówka dość szybko jednak zaczęła tracić na wartości - w trakcie dnia notowania EURPLN osiągnęły nawet poziom 3,3550. Na zakończenie dnia za dolara płacono już niemal 2,28 PLN, zaś za euro 3,3490 PLN. Słabość polskiej waluty tłumaczyć można wycofywaniem się inwestorów z segmentu walut wschodzących, jak również systematycznie pogarszającym się podłożem fundamentalnym. Podawane dziś dane o PKB powinny mieć raczej drugorzędne znaczenie dla rynku, gdyż pokażą już dość mocno historyczne procesy gospodarcze.

Surowce - Wyższe ceny nie dla pszenicy

Druga połowa, a nawet dwie ostatnie dekady sierpnia były generalnie udane dla rynków ziaren. Po mocnych spadkach z lipca i pierwszych dni sierpnia (spowodowanych w dużej mierze czynnikami zewnętrznymi takimi jak dolar czy ropa), na wszystkich rynkach mieliśmy spore odreagowanie. Być może jednak sierpniowe minima były odpowiednią ceną dla pszenicy, zwłaszcza przy mocniejszym dolarze. Okazało się bowiem, iż wzrost cen z 740 USD (za 100 buszli) 5 sierpnia do 960 USD 21 sierpnia przełożył się na 60 proc. spadek eksportu i spory wzrost zapasów. Nie jest to aż tak szokujące biorąc pod uwagę, iż plony tego ziarna są w tym roku rekordowe i aż o 10 proc. wyższe niż rok temu. W reakcji na te dane ceny pszenicy kontynuują spadek i 100 buszli kosztuje obecnie 815 USD.

Przemysław Kwiecień

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: notowania | PKB | zaskoczenie | pozytywne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »