Skonsumować ten związek

Miniony rok był dla branży chemicznej wyjątkowy. Wezwanie goniło wezwanie, trwały procesy konsolidacyjne. Jednak to rok 2013 zdecyduje o przyszłości branży chemicznej. Stara biznesowa prawda mówi, że większość procesów konsolidacyjnych nie przynosi zakładanych efektów.

Różne są tego przyczyny i różne konsekwencje. Połączenie zakładów chemicznych w jedną silną firmę to proces żmudny i trudny.

Jednak jeśli się powiedzie, powstanie firma licząca się w skali europejskiej.

To ewenement, bo czy w jakiejś innej (nie licząc węgla) branży przemysłowej jesteśmy, lub możemy być, wiceliderem rynku?

Bazą naszego wicelidera mają być cztery zakłady chemiczne. Trzy: kędzierzyński ZAK , Zakłady Chemiczne Police oraz Zakłady Azotowe w Tarnowie działają już pod wspólna flagą - Grupa Azoty. Sojusz może uzupełnić jeszcze potentat z Puław.

Reklama

- Gdyby ktoś mi powiedział dekadę temu, że firmy chemiczne będą tworzyły jeden podmiot, założyłbym się o duże pieniądze, że do tego nie dojdzie. Wciąż się zastanawiam, czy proces zakończy się sukcesem - przyznaje były szef spółki wchodzącej w skład Grupy Azoty. Jego zdaniem, ominięto już wiele raf, ale wciąż można wpaść na kolejne.

Według wielu specjalistów, problemem w łączeniu firm z branży chemicznej były nie odległości, lecz aspiracje władz samorządowych. To właśnie politycy lokalnego szczebla nadal najgłośniej protestują przeciwko fuzji.

Nikt nie chce, aby duży podmiot gospodarczy wymykał się spod "czułej opieki".

Duża firma w średnim czy małym mieście, a takimi są Puławy, Tarnów, Kędzierzyn czy Police - ma ogromne znacznie. Płaci podatki i jest wiodącym pracodawcą na trudnym rynku pracy w niepewnych czasach. Jednym słowem, jest się o co bić.

I pewnie teraz nie doszłoby do połączenia, gdyby nie wsparcie ministrów skarbu. Zarówno Aleksander Grad i Mikołaj Budzanowski wiele zrobili, aby potentat mógł powstać. Mając takie wsparcie, fuzja była tylko efektem czasu.

Scenariusz ewolucji

Jednak łączenie to tylko środek do celu, jakim jest silny podmiot gospodarczy.

Po fuzji przychodzi pora na oszczędności, zresztą już przed formalnym połączeniem firmy dokładnie zwykle wiedzą, gdzie i ile zaoszczędzą. Zwykle na pierwszy ogień idzie zatrudnienie - kwestia zapalna dla załogi, związkowców i polityków.

Grupa Azoty to ponad 9 tys. osób, Puławy wraz ze spółkami zależnymi - ponad 4 tys. Mimo głośno artykułowanych obaw, wydaje się, że rewolucji w zatrudnieniu nie będzie. Czeka nas raczej ewolucja. Jest to spowodowane tym, że spółki już w poprzednich latach, lub całkiem niedawno (Police), przeprowadziły restrukturyzację zatrudnienia.

To, jak wyglądała polityka zatrudnienia, widać na przykładzie ZAK - -u, bo właśnie ta firma została przejęta przez Tarnów najwcześniej. Nie było zwolnień wśród pracowników.

Wyjątek stanowiło kilka osób zwolnionych dyscyplinarnie. Jak podkreśla prezes Grupy Azoty Jerzy Marciniak, polityka zatrudnienia musi być realizowana bardzo odpowiedzialnie.

Zatrudnienie będzie spadało choćby z tytułu tzw. naturalnych odejść i wydzielania lub sprzedaży zbędnych spółek.

Jednak będzie to raczej miękkie lądowanie.

Tu także można się posłużyć przykładem z ZAK -u.

Za nieujawnioną kwotę ZAK sprzedał firmie Solidaris spółkę zależną, zajmującą się transportem kołowym PTS Autozak. W umowie sprzedaży Solidaris zobowiązał się do utrzymania zatrudnienia na zbliżonym do obecnego poziomie przez okres trzech lat oraz wynagrodzenia pracowników nie niższym od poziomu wynagrodzenia z dnia podpisania umowy sprzedaży.

Integralną częścią umowy sprzedaży jest umowa o współpracy pomiędzy ZAK -iem a Solidaris w zakresie świadczenia dla ZAK -u usług przewozowych.

Według naszych informacji, tak będzie się działo w przypadku innych zbędnych spółek. Przez jakiś czas chemiczny potentat będzie chciał pomagać swoim dawnym spółkom, ale to od nowych podmiotów będzie zależało, czy wybiją się na rynkową niezależność.

Oczywiście te, które w ogóle nie będą biznesowo związane z zakładami (np. ośrodki wypoczynkowe), zostaną sprzedane bez dodatkowych klauzul.

Surowce i sprzedaż

Obszarem potencjalnie znacznych oszczędności i synergii jest przede wszystkim polityka zakupowa i handlowa.

W przypadku Grupy Azoty aż 30 proc. ogółu kosztów to zakupy gazu.

Łącznie Grupa kupuje ponad 1,3 mld m sześc. tego surowca. Jeśli doliczy się do tego Puławy, mamy kolejny miliard metrów sześciennych gazu. A to nie koniec, bo przecież ZA Puławy chcą budować duży energetyczny blok gazowy.

Łącznie zakupy gazu przez branżę chemiczną mogą przekroczyć znacznie trzy miliardy metrów sześciennych.

Polityka zakupowa gazu może się okazać kluczem do sukcesu ekonomicznego fuzji w całej branży.

- Zdajemy sobie sprawę, jak to będzie ważne. Polityka zakupowa gazu będzie pod szczególnym nadzorem - potwierdza Marciniak.

Już teraz tworzone są plany zakupów błękitnego surowca. Wydaje się, że nieuniknione jest powołanie wspólnej specjalistycznej komórki, która będzie optymalizowała warunki zakupu, także poza terytorium Polski.

Równie ważne będą kwestie dotyczące polityki sprzedażowej. Tylko norweska Yara jest większym od polskich firm producentem nawozów w Europie.

Wydaje się, że i tu przesądzone jest powołanie wspólnego centralnego działu handlowego, realizującego zwłaszcza sprzedaż nawozów poza granice Polski. Jednak jak będzie on wyglądał i jak będzie umieszczony w strukturze potentata, okaże się dopiero w przyszłości. Handel będzie poważnym orężem w ręku Grupy. Mało jest firm mogących bowiem zapewnić tak kompleksową obsługę nawozową.

Wydłużyć łańcuchy

Wspólna polityka powinna zaowocować także zmianami w produkcji, poprawą jej efektywności i - co ważne - wydłużeniem łańcuchów produktowych.

Jak mówi znawca branży Janusz Wiśniewski: przydałoby się rozwinąć pewne segmenty produkcji, tak aby zakłady lepiej wykorzystywały swoje moce i oferowały produkty po wyższej marży.

Dotychczasowa współpraca wyglądała bowiem... różnie. Orlen, modernizując onegdaj produkcję olefin, nie uwzględnił propylenowych potrzeb ZAK -u, Zachemu i Rokity, a ostatnio budując kompleks PX/PTA, "zapomniał" o zaopatrzeniu ZAK -u w ortoksylen, a rynku dystrybucyjnego w ksyleny.

- Ksylenów zresztą brakuje na rynku, bo Lotos mało przezornie sprzedał całą produkcję z nowej instalacji Japończykom, którzy ciągle poszukują dodatkowych ilości tych produktów - przyznaje specjalista. - Z tego punktu widzenia należy pochwalić inicjatywę MSP koordynowania pomysłów inwestycyjnych w spółkach kontrolowanych politycznie. Szkoda tylko, że zabrakło takiego działania, gdy Orlen kupował i odnawiał Możejki, a Lotos w tym czasie realizował kolejne wersje programów zmierzających do zwiększenia przerobu ropy naftowej.

Być może krokiem ku przynajmniej częściowej poprawie sytuacji będzie wspólna z Grupą Lotos budowa instalacji petrochemicznych. Mimo że do tego daleka i kręta droga, to możliwe zyski są oczywiste. Obecnie to właśnie brak wystarczających ilości produktów dla przemysłu chemicznego powoduje, że mamy astronomiczny deficyt w handlu chemikaliami.

Współpraca obu branż wydaje się nie tylko korzystna, ale wręcz pożądana.

Jej orędownikiem jest minister skarbu.

Jego zdaniem, polskie firmy chemiczne i paliwowe powinny zacieśniać współpracę. A ta mogłaby zaowocować sukcesami na polu innowacji.

Teraz innowacje!

Oprócz przetasowań właścicielskich miniony rok był także wyjątkowy w branży chemicznej pod innym względem. Nigdy dotąd w branży nie było takich nakładów na badania i rozwój.

Spektakularna okazała się inwestycja w Oświęcimiu.

W tamtejszych zakładach chemicznych Synthos (dawne Dwory) powstanie nowoczesne centrum badawczo- -rozwojowe, które będzie pracować nad innowacyjnymi produktami branży chemicznej. Giełdowy Synthos to jedna z najciekawszych firm w branży.

Działająca na uboczu głównych nurtów branży chemicznej spółka jest pierwszym w Europie producentem kauczuków emulsyjnych oraz trzecim europejskim producentem polistyrenu do spieniania.

Planowana inwestycja pochłonie ponad 86,5 mln zł. Z tego Synthos otrzyma 50-procentowe wsparcia z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka.

- To kierunek, w którym pragniemy podążać, oraz przykład projektów, jakie w przyszłości chcielibyśmy finansować - mówiła o powstaniu centrum badawczo-rozwojowego minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska.

- Co warto podkreślić, dotyczy on polskiej firmy.

Realizacja przedsięwzięcia obejmuje budowę laboratoriów do prowadzenia syntez (skala laboratoryjna i półtechniczna), badań analitycznych i aplikacyjnych.

Prawie 90 proc. kosztów projektu pochłoną koszty nabycia najnowszego sprzętu badawczego.

W polskiej chemii zdecydowanie zbyt mało innowacyjnej, tego typu inwestycje dobrze rokują na przyszłość.

Mimo że bezpośrednio nie dają zbyt wielu miejsc pracy, to pośrednio mają ogromny wpływ na rynek zatrudnienia.

Przygotowywane rozwiązania pozwalają bowiem zwiększyć konkurencyjność firm i wyznaczają nowe kierunki rozwoju.

Czy fakt, że Synthos to prywatna firma (większościowym akcjonariuszem jest znany inwestor giełdowy Michał Sołowow) ma wpływ na jej podejście do inwestowania w R&D? Wydaje się, że nie - także kontrolowane przez MSP firmy chemiczne inwestują w przyszłość.

Pobierz: program do rozliczeń PIT

Najlepszym tego przykładem są Zakłady Azotowe Puławy. Akcjonariusze spółki zgodzili się na zawiązanie przez firmę, wspólnie z Instytutem Nawozów Sztucznych w Puławach, spółki celowej pod nazwą SCF Natural. Ma być ona odpowiedzialna za wytwarzanie i sprzedaż ekstraktów z chmielu i z innych surowców roślinnych.

- Wkraczamy na ciekawy i perspektywiczny obszar tzw. zielonej chemii.

To wysokomarżowe produkty chemiczne oparte na odnawialnych surowcach - podkreśla Paweł Jarczewski, prezes Puław.

Dariusz Malinowski, Nowy Przemysł

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Dowiedz się więcej na temat: wezwanie | chemia | MSP | procesy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »