Speckomisja nie budzi emocji
Większość zarządzających uważa, że powołanie komisji śledczej ds. prywatyzacji PZU prawdopodobnie nie wpłynie na przygotowania i przebieg oferty publicznej - wynika z sondy "Parkietu". W ofercie chcą uczestniczyć, bo dla nich liczą się mocne fundamenty oraz zyski, jakie przyniesie inwestycja w te akcje.
W piątek Sejm zdecydowaną większością głosów przyjął uchwałę powołującą komisję śledczą, która zbada dotychczasową prywatyzację PZU. Prace nowej speckomisji (trzeciej w historii Sejmu) nałożą się na przygotowania do oferty publicznej spółki. Dodatkowo debiut ubezpieczyciela, planowany na przełom maja i czerwca, zbiegnie się zapewne z kampanią wyborczą przed przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi.
Zagranica czeka
Wartość oferty akcji PZU szacuje się na około 3-4 mld zł. Jej powodzenie (maksymalizacja wpływów) w dużym stopniu zależy od zainteresowania krajowych i zagranicznych inwestorów instytucjonalnych. Wygląda na to, że mimo pewnych obaw będą kupować akcje. - Oczywiście, nie wiemy w tym momencie, jakie będą konsekwencje pracy komisji parlamentarnej. Jeśli jednak dojdzie do IPO w zapowiadanym terminie, a rezultaty śledztwa i działania podjęte w jego wyniku nie będą wskazywały na zagrożenie dla mniejszościowych akcjonariuszy, nie widzę powodu, żeby nie rozważać kupna akcji ubezpieczyciela - powiedział Michiel Bootsma, zarządzający funduszem ING Investment Emerging Europe. - Oczywiście, będzie to zależeć też od fundamentalnych czynników, takich jak sytuacja na polskim rynku i na światowych giełdach w ogóle - dodał.
Według Guentera Faschanga, zarządzającego w Wiedniu funduszem Vontobel Eastern Europe, o atrakcyjności inwestycji w PZU będzie można wypowiedzieć się dopiero po upublicznieniu szczegółów oferty. - Mogę tylko generalnie powiedzieć, że dla takich funduszy jak my najważniejszy jest zysk. Gdy uznajemy, że inne czynniki, jak w tym przypadku podejrzenie o nieprawidłowości przy prywatyzacji, nie godzą w interesy mniejszościowych akcjonariuszy, a inwestycję oceniamy dobrze, kupujemy akcje - stwierdził.
Zasady czy okazja?
Niektórzy jednak wolą poczekać na efekty śledztwa. - Trudno mi sobie wyobrazić, żeby jakikolwiek bank inwestycyjny, ubiegający się o rolę organizatora oferty PZU, chciał w niej brać udział, jeśli nie wyjaśniona zostanie sprawa prywatyzacji z 1999 r. Dlatego teraz nie bralibyśmy udziału w IPO i nie kupilibyśmy akcji polskiego ubezpieczyciela - powiedział Dirk Thiels, zarządzający KBC Equity Fund Central Europe w Brukseli.
Część zarządzających, właśnie ze względu na podwyższone ryzyko polityczne, widzi szanse na większe zyski z inwestycji w PZU. - Istnienie komisji mogłoby być okazją do obniżenia ceny zakupu - powiedział pragnący zachować anonimowość zarządzający z londyńskiego City. Dla kolejnego przeszkodą mógłby być tylko udział w poprzednim etapie prywatyzacji władz spółki. - To, czy kupilibyśmy akcje PZU, zależałoby od tematu śledztwa. Jeśliby np. okazało się, że zarząd spółki jest w jakiś sposób uwikłany w tę sprawę, wówczas inwestycja w te papiery byłaby zbyt ryzykowna. Spółka musi być bowiem pod tym względem krystalicznie czysta. Jeśli jednak wszystko było w tej kwestii w porządku, istnienie komisji nie przeszkodziłoby nam w zakupie akcji - wyjaśnił.
Mocne fundamenty
Zarządzający z polskich instytucji są dużo bardziej wstrzemięźliwi w ocenie skutków powołania komisji śledczej. Większość, właśnie ze względu na upolitycznienie oferty, odmówiła jakiegokolwiek komentarza. - PZU podobnie jak PKO BP ma silną pozycję rynkową, która ma wymierną wartość dla inwestorów na rynku kapitałowym. Ta wartość nie jest uzależniona od prac Sejmu czy komisji śledczej - stwierdził Krzysztof Stupnicki, prezes AIG Asset Management. - Oczywiście, kupowanie akcji PZU bez zakończonego arbitrażu bądź zrealizowania umowy z Eureko jest obarczone wysokim ryzykiem dalszych zawirowań wokół spółki, ale badanie sposobu realizacji I etapu prywatyzacji PZU nie jest niebezpieczne dla inwestorów, jak długo nie będzie prowadziło do prób anulowania tej transakcji - dodał. Według niego, nawet jeśli speckomisja nie zakończy prac przed ofertą publiczną PZU, nie przekreśla to jej powodzenia. - Zainteresowanie inwestorów ofertą nie zależy bowiem wyłącznie od prac komisji. Zauważmy, że ogromne zainteresowanie mediów pracą komisji badającej aferę w PKN Orlen zbiegło się w czasie z ustanowieniem kolejnego maksimum cenowego akcji tej spółki - podsumował.
Łukasz Korycki, Tomasz Brzeziński, Tomasz Goss-Strzelecki