Strach zajrzał im w oczy
Konflikt na Kaukazie i ceny ropy wpływają na giełdę w Moskwie. Inwestorzy, obawiając się wzrostu napięcia, wyprzedają akcje. Rosja nie spieszy się też do WTO.
Wraz z rosnącymi cenami ropy akcje spółek z rosyjskiej giełdy w tym roku drożały. Jednak znaczna korekta na rynku surowców załamała koniunkturę w Moskwie. W ostatnich miesiącach spółki pogrążali również politycy. Stało się tak także wczoraj po uznaniu przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa niepodległości Abchazji i Osetii, co spowodowało wzrost ryzyka inwestycyjnego w Rosji.
Agencja Fitch podała wczoraj, że narastający konflikt na Kaukazie może mieć dla Rosji negatywne konsekwencje głównie ze względu na możliwy odpływ kapitału z rynków finansowych. Nasilił się on już wcześniej. W lipcu obawy inwestorów wzbudziła wypowiedź premiera Władimira Putina, który powiedział, że urząd antymonopolowy i prokuratura powinny przyjrzeć się działalności węglowo-metalurgicznego giganta Mieczeł. Po słowach Putina wartość tej firmy zmniejszyła się o jedną trzecią, a indeks spadł o ponad 5 proc.
Więcej w "Rzeczpospolitej"