Stworzeni przez e-hazard

Boom internetowego hazardu stworzył nowe pokolenie przedsiębiorców - założycieli sieciowych jaskiń hazardu, którzy "trafili główną nagrodę", rozbijających się Ferrari czy 1964 DB5 (samochodem James'a Bonda).

Jak podaje "The Economist", 17 firm, które pozwalają ludziom na całym świecie na internetowe obstawianie, zainstalowało się na londyńskiej giełdzie. Ich założyciele siedzą na fortunach wartych 5,3 miliarda funtów. Ale liczba kolejnych chętnych na kawałek tego tortu rośnie z miesiąca na miesiąc i boom ten porównuje się do dotcomowego z lat 90. Tuziny niejednokrotnie małych firemek z tej branży nie mogą się oprzeć złotemu szczytowi i łakomym okiem spoglądają na parkiet, ale istnieje ryzyko, że apetyt City osłabnie.

Analitycy ostrzegają, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy londyński parkiet może dostać hazardowej niestrawności i okno już się zamyka.

Reklama

Ludzie, którzy stoją za tego typu biznesem nie są już żółtodziobami ery dotcomów. Zazwyczaj dorobili się pieniędzy na innych przedsięwzięciach internetowych albo pracując jako prawnicy czy księgowi innych on-line'owych przedsiębiorców.

Rynek, który ekscytuje większość właścicieli hazardowych "maszynek do robienia pieniędzy", to tzw. cash skill gaming, oceniany na około 80 milionów funtów, przyrastający w tempie 40 proc. rocznie. To wszystko daje gwarancje właścicielom ekskluzywnych salonów samochodowych, że będą mieli zbyt na oferowane cacka...

Już w 2000 r. wartość światowego rynku e-hazardu w 2000 r. była szacowana na 15 mld dolarów.

Wirtualne domy gry umieszcza się najczęściej na serwerach w krajach, gdzie prawo nie zabrania organizowania gry na pieniądze - na Karaibach, w Ameryce Południowej i Afryce.

Nie tylko rządy egzotycznych państw legalizują wirtualne kasyna. Zdecydowały się na to np. władze Hamburga - 90 proc. wpływów z internetowego hazardu zasila kasę landu, a obroty tylko jednego niemieckiego elektronicznego domu gry wynoszą około 5 mln euro.

Za grę w internetowym kasynie można w Polsce zapłacić wysoką grzywnę, a nawet pójść na 2 lata do więzienia. Prawo zabrania uczestniczenia w grach hazardowych, organizowanych w innym kraju, a oferowanych na terenie naszego kraju (strony hazardowe ogłaszają, że korzystanie z e-kasyna jest legalne i wolne od podatku, bo pozwala na to rząd kraju, gdzie firma jest zainteresowana).

Nikt nie ściga jednak e-hazardzistów. Do prokuratury trafiły w zeszłym roku jedynie 2 zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa; sprawy umorzono z powodu niewykrycia sprawców.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: stworzenie | boom | hazard
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »