Surowce: Odbicie na rynku ropy, gaz lekko tanieje
Baryłka ropy rośnie po spadkach z ubiegłego tygodnia. West Texas Intermediate w dostawach na XI kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 86,33 USD, wyżej o 0,84 proc., po stracie w piątek prawie 4 proc. Brent na ICE w dostawach na XII wyceniana jest po 92,44 USD za baryłkę, wyżej o 0,88 proc. Eksperci obawiają się o spowolnienie i cenę dolara. Obecnie dwa czynniki są w ostatnich dniach wsparciem dla cen ropy. Po pierwsze, napięcia dyplomatyczne na linii USA – Arabia Saudyjska. Po kontrowersyjnej decyzji OPEC+ o istotnym cięciu limitów wydobycia, USA zagroziły działaniami uderzającymi w saudyjską gospodarkę. Tymczasem Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzegł w zeszłym tygodniu, że najgorsze z obecnych zawirowań na rynkach "jeszcze nie nadeszło".
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Inwestorzy niepokoją się o perspektywy popytu na ropę po tym, jak przywódca Chin Xi Jinping w przemówieniu otwierającym XX zjazd Komunistycznej Partii Chin (KPCh) pochwalił stosowaną przez Pekin surową strategię "Zero Covid", w ramach której w Chinach całe miasta wciąż zamykane są w lockdownach.
Na rynkach odebrano to jako zapowiedź, że nie należy się spodziewać szybkiego złagodzenia tej polityki, która powoduje znaczne zakłócenia w działalności gospodarczej i wpływa na ograniczenia zapotrzebowania na ropę naftowa i jej produkty.
"Dzisiaj możemy mieć na rynkach ropy +polowanie na okazje+ po tym, jak w piątek ropa gwałtownie zniżkowała" - ocenia Vandana Hari, współzałożycielka firmy konsultingowej Vanda Insights.
"Wzrosty cen na rynkach ropy mogą się jednak nie utrzymać, ponieważ nie ma do tego wyraźnego powodu" - dodaje Hari.
W dniu napaści Rosji na Ukrainę, 24 lutego br., baryłka Brent kosztowała 99 dolarów, a WTI była wyceniana na 92,8 dolarów. W kulminacyjnym momencie wzrostów ceny ropy naftowej dochodziły w USA do 130 dolarów za baryłkę, a w Europie były bliskie 140 dolarów za baryłkę.
Ceny ropy na rynkach ustabilizowały się po 3 poprzednich sesjach spadku notowań. Nie słabną obawy inwestorów związane ze spowolnieniem gospodarczym po tym, jak Fed opublikował jastrzębi protokół z wrześniowego posiedzenia amerykańskiego banku centralnego. Również dane o silnym wzroście zapasów ropy w USA nie będą sprzyjać większym wzrostom notowań surowca - podają maklerzy.
Tymczasem kartel producentów ropy OPEC obniża swoje prognozy dotyczące ilości ropy, jaką będzie musiał pompować na rynki paliw w IV kw. Z comiesięcznego raportu OPEC wynika, że w IV kw. kraje kartelu mogą dostarczać na rynki o 440 tys. baryłek ropy mniej, a prognozę globalnego popytu OPEC obniżył o 900 tys. baryłek dziennie. OPEC obniżył też swoje szacunki dotyczące "konsumpcji" ropy na świecie w 2023 r.
We wrześniu 13 krajów OPEC zwiększyło produkcję ropy o 146 tys. baryłek dziennie, do 29,77 mln b/d - po wprowadzeniu symbolicznej podwyżki dostaw ropy. "Ryzyka są przesunięte w dół wraz ze spowolnieniem wzrostu gospodarczego na świecie" - napisano w raporcie OPEC. "W połączeniu z możliwym ponownym pojawieniem się ograniczeń związanych z epidemią Covid-19 w Chinach i innych krajach, rynek może +przeoczyć+ typowy sezonowy wzrost konsumpcji ropy" - piszą analitycy DM BOŚ.
W poniedziałek po godz. 9 gaz ziemny w holenderskim hubie TTF w kontraktach listopadowych tanieje o 6,33 proc., do 133 euro za MWh. W kontraktach grudniowych cena gazu ziemnego spada o 4,32 proc. i wynosi 152 euro za MWh.
W piątek na zamknięciu gaz ziemny w holenderskim hubie TTF w kontraktach listopadowych kosztował 141,99 euro za MWh, a w kontraktach grudniowych 158,86 euro za MWh.
W dniu ataku Rosji na Ukrainę, 24 lutego br., gaz ziemny w holenderskim hubie TTF kosztował ponad 128 euro za MWh. W szczytowym momencie notowania przekraczały poziom 349 euro za MWh.
Przypomnijmy, ze 15 państw Unii Europejskiej, w tym Polska, wysłało w ub. tygodniu wspólny list do Komisji Europejskiej, w którym domagały się wprowadzenia w UE limitu cenowego na hurtowe transakcje dotyczące gazu. Były one przekonane, że środek ten znajdzie się wśród propozycji KE zmierzających do obniżki cen energii. Tak się na razie jednak nie stało.
Pod listem, oprócz Polski, podpisały się: Belgia, Bułgaria, Chorwacja, Francja, Grecja, Włochy, Łotwa, Litwa, Malta, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia i Hiszpania.
W UE poparcie mają działania zmierzające do redukcji zapotrzebowania na energię i przejęcie ponadnormatywnych zysków firm energetycznych.Kraje regionu są zmuszone do szybkiego działania po tym, jak cięcia dostaw gazu z Rosji do Europy grożą wejściem gospodarki regionu w recesję i wywołują wzrost inflacji.
Napięcia na linii Zachód-Moskwa wzrosły ostatnio po wybuchach nitek gazociągów Nord Stream, które europejscy politycy nazwali sabotażem.
Łącza Nord Stream nie działają, więc eliminuje to możliwość przywrócenia dostaw gazu w Rosji do Europy w najbliższym czasie.
"Dobrą wiadomością jest to, że Rosja wydaje się być już blisko +rozegrania swojej ostatniej karty+ jeśli chodzi o gaz dla Europy" - piszą w rynkowej nocie analitycy Timera Energy.
"Jednak wyzwania energetyczne stojące przed Europą nie znikną wraz z +zakwitnięciem wiosną przyszłego roku pierwszych żonkili+" - dodają.
Gaz z Rosji płynie do Europy przez Ukrainę, ale dostawy te pozostają zagrożone tak długo, jak długo będzie trwać wojna na Ukrainie. Gaz jest też dostarczany przez gazociąg TurkStream do niektórych mniejszych krajów, w tym do Turcji.
Na rynkach pozostaje pytanie, czy Europa będzie w stanie uzupełnić swoje magazyny gazu w przyszłym roku przy braku dostaw paliwa z Rosji.
Obecnie zapełnienie magazynów gazem w UE wynosi ok. 88 proc. wobec średniej 5-letniej na poziomie 86 proc., dzięki dużemu importowi LNG szczególnie z USA, ale sytuacja może się pogorszyć wraz z nastaniem chłodniejszych miesięcy twierdzą analitycy.