Surowce: Pszenica i ropa w centrum uwagii
W poniedziałek rano notowania ropy naftowej Brent na londyńskiej giełdzie nieznacznie wzrosły o 0,09 proc. do 104,48 dol. za baryłkę. Analitycy obserwują co dzieje się na Ukrainie i biorą pod uwagę sytuacje na Bliskim wschodzie.
Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy
Nowy tydzień na rynku pszenicy rozpoczyna się od zwyżki. Cena pszenicy w Stanach Zjednoczonych tym samym powróciła ponad poziom 10 USD za buszel.
Główną przyczyną wyższych cen pszenicy są dane, które pojawiły się w Ukrainie. W niedzielę tamtejsze ministerstwo gospodarki podało, że eksport zbóż z Ukrainy w marcu był cztery razy niższy niż w lutym. Eksport kukurydzy wyniósł 1,1 mln ton, zaś eksport pszenicy 309 tys. ton.
Dla przypomnienia: jeszcze w sezonie 2020/2021 Ukraina była czwartym największym eksporterem zbóż na świecie. Jednak ze względu na walki, toczące się m.in. w południowej części tego kraju, sparaliżowany został eksport zbóż drogą morską, a Ukraina dwoi się i troi, by w jak największym stopniu wykorzystać inne opcje, m.in. transport drogą kolejową.
Niemniej, warto zauważyć, że dzisiejsza zwyżka nie jest duża. Świadczy to o tym, że inwestorzy oczekiwali istotnego spadku produkcji i eksportu pszenicy oraz innych zbóż w Ukrainie - co jest zrozumiałe w obliczu toczącej się w tym kraju wojny.
Notowania ropy naftowej rozpoczynają nowy tydzień od delikatnej zwyżki, stającej w kontrze wobec wyraźnych spadków cen z poprzedniego tygodnia. Niemniej, odbicie cen ropy w górę jest symboliczne i wynika bardziej z sytuacji technicznej na wykresie notowań ropy niż z uwarunkowań fundamentalnych.
Ceny ropy bowiem ocierają się już z powrotem o barierę 100 USD za baryłkę - przynajmniej jeśli chodzi o wycenę ropy naftowej WTI (w przypadku ropy Brent nadal mamy ceny rzędu 104-105 USD za baryłkę).
Tymczasem z fundamentalnego punktu widzenia, na rynku ropy naftowej pojawiło się więcej optymizmu w kwestii podaży ropy naftowej, a tym samym - większa presja na spadek cen. Sprzedający dominowali przede wszystkim w drugiej połowie poprzedniego tygodnia, po ogłoszeniu przez Joe Bidena planów stopniowego uwalniania strategicznych rezerw ropy naftowej, począwszy od maja przez kolejne pół roku.
Dodatkowym czynnikiem uspokajającym inwestorów okazał się rozejm na Bliskim wschodzie, pomiędzy koalicją pod wodzami Arabii Saudyjskiej a bojówkami Huti, powiązanymi z Jemenem.
Ruch Huti w ostatnich tygodniach kilka razy atakował saudyjską infrastrukturę naftową, co budziło obawy o powtarzanie się tych incydentów i coraz większy ich wpływ na produkcję ropy naftowej w Arabii Saudyjskiej - kraju będącym trzonem kartelu OPEC i jednym z czołowych globalnych producentów (a przede wszystkim, krajem, który jako jeden z nielicznych, mógłby potencjalnie zwiększyć wydobycie ropy w krótkim czasie, jeśli byłaby taka potrzeba).
Jednak oczywiście w tak rozchwianych politycznie czasach jak obecne, inwestorzy na razie z dystansem traktują ten rozejm, jednocześnie wciąż uważnie śledząc sytuację w Ukrainie.
Informacje o zbrodniach wojennych Rosjan odbiły się w światowych mediach szerokim echem, budząc pytania o jeszcze bardziej zdecydowane kroki państw zachodnich wobec Rosji, a co za tym idzie, możliwość pojawienia się problemów dotyczących podaży rosyjskiej ropy naftowej na globalnym rynku.
Dorota Sierakowska
Analityk surowcowy DM BOŚ
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze