Tydzień inwestora na rynkach

Inwestorzy w Warszawie na brak emocji nie mogli narzekać. Poniedziałek był bardzo zachęcający. Ponad 3% wzrost indeksu szerokiego rynku dawał nadzieję na zakończenie spadkowej korekty.

Inwestorzy w Warszawie na brak emocji nie mogli narzekać. Poniedziałek był bardzo zachęcający. Ponad 3% wzrost indeksu szerokiego rynku dawał nadzieję na zakończenie spadkowej korekty.

Rynek Akcji

Polska

Początek wtorkowej sesji nadzieje te zdawał się czynić jeszcze bardziej realnymi. Ale przebieg handlu w dalszej części dnia nie był już dla byków korzystny. Wszelkie próby wzrostu w kolejnych dniach były skutecznie gaszone przez podaż. Cały splendor gospodarki najlepiej przechodzącej kryzys prysł po zapowiedzi niemal dwukrotnego zwiększenia deficytu budżetowego w przyszłym roku. Takiej niespodzianki inwestorzy zagraniczni nie mogli znieść spokojnie. Po chwili zastanowienia przystąpili do wyprzedawania naszych papierów. Żadne pozytywne sygnały płynące z Wall Street nie były w stanie poprawić nastrojów. Bilans tygodnia nie był jednak dla naszego parkietu wcale tak zły, jak wydawało się po obserwacji poszczególnych sesji. Indeks największych spółek zyskał na wartości 3%, WIG wzrósł o ponad 2%. Znacznie gorzej poradziły sobie wskaźniki małych i średnich firm, ale i one zakończyły tydzień na niewielkim plusie. Całe zamieszanie z deficytem nie spowodowało więc trzęsienia ziemi, ale negatywny jego wpływ był bardzo widoczny. Prawdopodobnie z tego powodu będziemy jeszcze przez jakiś czas cierpieli. W trakcie kilku ostatnich sesji nasza giełda należała do najsłabszych w całym regionie. A przecież nasza gospodarka ma się znacznie lepiej, niż węgierska, czeska, czy słowacka.

Europa

Na głównych europejskich parkietach można mówić o całkiem przyzwoitym byczym tygodniu. Niemiecki DAX zyskał ponad 5%, a londyński FTSE niemal 6%. Indeks giełdy we Frankfurcie po sierpniowej stabilizacji wyszedł zdecydowanie w górę, dochodząc do poziomu, z którego w październiku ubiegłego roku rozpoczął się gwałtowny jego spadek, który niemal "jednym ruchem" odjął mu około 1300 punktów, czyli jedną czwartą wartości. A była to dopiero połowa drogi do marcowego dołka, znajdującego się na poziomie około 3600 punktów. Od tego czasu DAX zwiększył swoją wartość o 55%.

W jeszcze lepszej sytuacji znajduje się FTSE, który osiągnął poziom najwyższy od dwunastu miesięcy. Od dołka z listopada ubiegłego roku zyskał już ponad 66%. Nieco gorszą kondycję prezentuje paryski CAC40, który od okolic tegorocznego Dnia Kobiet zyskał "zaledwie" 51% i do poziomu z września ubiegłego roku sporo mu jeszcze brakuje.

Spośród giełd naszego regionu w horyzoncie dwunastu miesięcy najlepiej prezentuje się węgierski BUX. Straty z tego okresu odrobił w całości już pod koniec sierpnia. Początek września przyniósł niewielką korektę wzrostów, ale możliwość kontynuacji ruchu w górę wydaje się niezagrożona. A słaba kondycja tamtejszej gospodarki niewiele temu przeszkadza. Tylko nieznacznie gorzej ma się praski PX50, od pierwszej dekady sierpnia do dziś trwa tam płaska korekta wcześniejszych wzrostów.

W krótkim terminie nieźle trzyma się moskiewski RTS. W mijającym tygodniu zachowywał się wręcz rewelacyjnie, zyskując ponad 8%. Próbuje pokonać szczyt z końca maja. Jeśli mu się to uda, może pójść wyżej, aż do okolic 1270 punktów, czyli okolic poziomu z końca września ubiegłego roku. Wszystko zależeć jednak będzie od sytuacji na rynku surowców. Jeśli notowania ropy będą zwyżkować, ma szansę na wzrost.

USA

Na Wall Street trwa wspinaczka indeksów. S&P500 zyskał nieco ponad 4% oddalając się na bezpieczny poziom od 1000 punktów. Działo się to w warunkach braku istotnych danych dotyczących gospodarki. Świadczy to o poprawie nastrojów wśród inwestorów. To swego rodzaju paradoks, że w czasie, gdy niedawno mieliśmy do czynienia z "zalewem" pozytywnych danych i opinii o końcu recesji i początku ożywienia, indeksy przechodziły korektę spadkową, teraz zaś, gdy optymizm ucichł, wskaźniki atakują wielomiesięczne rekordy. Trudno też nie zauważyć, że dynamika wzrostów jest o wiele mniejsza, niż kilka miesięcy temu. Często bywa tak, że taka spokojna zwyżka ma o wiele większe szanse powodzenia, niż spektakularne skoki o 2-3%. Nieco zmalała też zmienność nastrojów w trakcie poszczególnych sesji, typowa w poprzednich tygodniach.

Na razie wrzesień, cieszący się złą sławą wśród inwestorów, nie dostarcza zbyt wielu negatywnych emocji i wrażeń. Można mówić, że jest to dość nietypowe. Doświadczenie wskazuje, że tego typu prawidłowości często się sprawdzają, a bardziej racjonalny, czy fundamentalny powód do spadków zawsze się znajdzie. Po silnym tąpnięciu amerykańskich indeksów z przełomu sierpnia i września, obecna fala wzrostów wyniosła wskaźnik S&P500 o 5,5% w górę i przyniosła nowy szczyt jego wartości. Choć zdaniem większości analityków technicznych, takie "wybicie" sygnalizuje dobre perspektywy i możliwość powiększenia zwyżki, to należy liczyć się z przynajmniej przejściowym ochłodzeniem nastrojów i niewielką korektą.

Azja

Giełdy w Azji w tym tygodniu radziły sobie całkiem przyzwoicie. Część z nich zaliczyła wzrosty przekraczające 4%. Wśród nich znalazł się także Szanghaj. Odreagowanie niedawnych spadków trwa i przybiera na sile. Jednak indeksy zbliżają się do poziomu szczytu pierwszej fali korekcyjnego wzrostu. Na tym poziomie można się spodziewać zahamowania tempa zwyżki. Jeśli jednak zostanie on łatwo pokonany, to szanse na kontynuację ruchu w górę będą znacznie większe. Trudno jednak oczekiwać powrotu do rekordowego poziomu z początku sierpnia. Dystans do niego jest wciąż bardzo duży. By się do rekordu zbliżyć potrzeba sporo czasu i poważnych impulsów, wspierających hossę. Poza zbliżającymi się uroczystymi obchodami 60-lecia powstania Chińskiej Republiki Ludowej, którą i giełda w Szanghaju może starać się uczcić "godnym zachowaniem", za zwyżkami przemawia choćby informacja o sierpniowym wzroście produkcji przemysłowej o 12,3% w porównaniu do sierpnia ubiegłego roku. Wiceprezes chińskiego banku centralnego przewiduje, że gospodarka w przyszłym roku może wzrosnąć o "osiem procent lub więcej". Osiem procent to nie rewelacja, oczywiście, jak na Chiny. Do podtrzymania hossy potrzeba chyba tego "lub więcej".

Nikkei w skali tygodnia zyskał 2,5%. W dalszym ciągu utrzymuje się na stosunkowo wysokim poziomie i ma szanse na zbliżenie się do szczytu z końca sierpnia. W piętek ogłoszono, że po czterech kwartałach spadków, gospodarka wzrosła o 0,6% w porównaniu do pierwszych trzech miesięcy roku i o 2,3% w stosunku do drugiego kwartału poprzedniego roku. Spodziewano się jednak, że wzrost będzie wyższy. Reakcją na te dane był spadek indeksu w piątek o 0,66%.

Bardzo dobrze przedstawia się sytuacja na giełdzie w Bombaju. Tamtejszy indeks gładko znalazł się na poziomie najwyższym od dwunastu miesięcy. Do zniwelowania całej fali bessy brakuje mu jeszcze około 30%. Skala i dynamika wzrostu parkietu w Indiach jest jeszcze bardziej imponująca niż giełdy chińskiej.

Rynek Walutowy

Dolar wciąż w odwrocie. Nie jest łatwo dociekać przyczyn tej tendencji, ale fakt pozostaje faktem, a tendencja jest bardzo wyraźna i zdecydowana. Od połowy października ubiegłego roku amerykańska waluta słabnie niemal bez przerwy, nie licząc przejściowego odreagowania, trwającego przez pierwsze dwa miesiące roku. W październiku 2008 r. euro było warte niewiele ponad 1,23 dolara. W ostatni czwartek wymiana dwóch głównych walut świata odbywała się na poziomie niemal 1,46 dolara za euro. Podobnie było w piątek przed południem. Oznacza to, że "zielony" stracił wobec wspólnej waluty ponad 18% w ciągu nieco ponad dwunastu miesięcy. To spora zmiana, nawet uwzględniając fakt, że sytuacja na rynkach finansowych jest dynamiczna. Wciąż widać silną korelację notowań dolara i sytuacji na giełdach papierów wartościowych. Z kolei na naszym rynku walutowym zależność siły złotego od giełdy i dolara pod koniec tygodnia została "brutalnie" przerwana. Do wtorku nasza waluta jeszcze skwapliwie korzystała z osłabienia dolara i rosła w siłę. "Zielonego" można było kupić nawet za niewiele ponad 2,8 zł. W ciągu kilku dni, od 2 do 8 września, złoty zyskał w stosunku do niego ponad 14 groszy, z czego prawie 6 groszy w miniony poniedziałek i wtorek. Dolar był więc najtańszy w tym roku. Od początku tygodnia wiadomo już było o planach gigantycznego wzrostu deficytu budżetowego na przyszły rok, do poziomu najwyższego w historii. W pierwszych dniach informacja ta została przez inwestorów zbagatelizowana. Dopiero w środę zaczął się większy ruch, ale osłabienie naszej waluty było chwilowe i szybko zostało skorygowane. Wieczorem rozpoczęła się kolejna fala przeceny naszej waluty i w czwartek za dolara trzeba było płacić już nawet 2,87 zł. W piątek poprawa była tylko chwilowa i przed południem doszło do następnej dynamicznej zniżki notowań złotego. Iskrą wywołującą nerwową reakcję była rekomendacja sprzedaży polskich papierów dłużnych, wydana przez BNP Paribas. Należy się spodziewać dalszych tego typu opinii i kolejnych reakcji inwestorów. Od wtorku do piątkowego południa euro zdrożało o 11 groszy, kończąc tydzień w okolicach 4,18 zł. Za franka w piątek w południe płacono 2,76 zł, o ponad 6 groszy drożej, niż na początku tygodnia. Trudno przewidzieć, jaką skalę może przybrać ewentualna dalsza przecena naszej waluty. Z pewnością jednak można się w najbliższym czasie spodziewać wielu nerwowych chwil.

Rynek Surowców

Złoto w roli głównej, ropa w odwrocie - to stwierdzenie z ubiegłotygodniowego komentarza nie straciło wiele na aktualności. Notowania złota przekroczyły poziom 1000 dolarów za uncję we wtorek, ale szczęście posiadaczy tego kruszcu trwało krótko. Rekordowy poziom z ostatnich dwunastu miesięcy, wynoszący 1007 dolarów, nie został pokonany. Wyraźne cofnięcie się notowań w następnych dniach, choć niezbyt głębokie, nie świadczy najlepiej o sile tendencji wzrostowej. Tylko wyraźne pogorszenie się nastrojów na giełdach papierów wartościowych i dalsze osłabienie się dolara mogłoby spowodować zwyżkę cen złota. Rekord jest wciąż "na wyciągnięcie ręki". Odpowiedź na pytanie, czy rynek zdoła ją wyciągnąć, nie jest jednoznaczna. Podobnie, jak perspektywa dalszej zwyżki notowań kruszcu po ewentualnym pokonaniu rekordu ceny. Powodem ostatniej zwyżki było osłabienie się dolara i wzrost niechęci inwestorów do ryzyka. Jest więc oczywiste, że dalszy rozwój sytuacji będzie zależny od tych samych czynników. Przyczyny "fundamentalne" w rodzaju zwiększonego popytu ze strony zakochanych Hindusów, planujących w październiku wziąć ślub, mają dla rynku złota znaczenie raczej drugorzędne. W piątek około godziny 16.30 za uncję złota trzeba było płacić 1008,9 dolarów. Pękł więc dwunastomiesięczny rekord cen kruszczu. Od początku tygodnia notowania ropy naftowej odrabiały spore straty z początku miesiąca, ale szło to dość opornie i skala oraz dynamika ruchu wzrostowego nie były zbyt imponujące. Koniec tygodnia przyniósł wyraźne wyhamowanie wzrostowej tendencji i wręcz niewielki spadek cen. Zwyżka z poziomu około 66 dolarów za baryłkę, osiągniętego w poprzedni piątek do nieco ponad 69,5 dolara to "zaledwie" 5%. Według prognoz analityków z HSBC w perspektywie najbliższych 2-3 miesięcy cena ropy może się obniżyć nawet do około 50 dolarów za baryłkę. Jednak na przyszły rok prognozują notowania na poziomie 75 dolarów.

Kontrakty terminowe na miedź jeszcze na początku tygodnia kontynuowały dynamiczną zwyżkę, która doprowadziła ich notowania w okolice poprzedniego szczytu z końca sierpnia. Jednak w drugiej połowie tygodnia na tym rynku dominowały spadki cen.

NBP będzie dążył, by kredytów "nie zabrakło"

Członek zarządu Narodowego Banku Polskiego poinformował, że trwają prace nad wspieraniem płynności na rynku międzybankowym, co ma doprowadzić do pobudzenia akcji kredytowej, prowadzonej przez banki. Zapewnił, że obecnie sytuacja jest "ustabilizowana", ale w razie potrzeby bank centralny w każdej chwili gotów jest do działań zmierzających do jej poprawy.

Mało wiemy o finansach

Według badania przeprowadzonego na zlecenie Fundacji Kronenberga prawie dwie trzecie Polaków słabo ocenia swoją wiedzę na temat finansów, 67% nie wie, czym jest karta kredytowa, a 60% nie ma żadnych oszczędności. Aż 80% ankietowanych nie kontroluje wydatków, 40% nie myśli, jak będzie wyglądała ich sytuacja materialne po przejściu na emeryturę.

Związek Banków Polskich radzi, jak się zadłużać

Na swej internetowej stronie Związek Banków Polskich udostępnia poradnik, zawierający informacje, jak korzystać z kredytów, by nadmiernie się nie zadłużyć i nie popaść z tego tytułu w kłopoty z wypłacalnością.

"Rodzina na Swoim" zaliczyła wakacyjny spadek

Z preferencyjnego kredytu na zaspokojenie mieszkaniowych potrzeb, oferowanego w ramach rządowego programu "Rodzina na Swoim" skorzystało w sierpniu 2929 osób, o 477 mniej, niż w lipcu. Wartość udzielonych kredytów wyniosła nieco ponad 519 mln zł. Od początku roku udzielono już prawie 19 tys. Kredytów w ramach tego programu. Ich łączna wartość wyniosła ponad 3,2 mld zł.

Sierpień pomyślny dla klientów funduszy

Według danych firmy Analizy Online, w sierpniu aktywa funduszy inwestycyjnych zwiększyły się o 4 mld zł, do 86 mld zł. Od najniższego poziomu, osiągniętego w lutym, wartość zgromadzonych w nich środków wzrosła o 18,7 mld zł.

Na sierpniowy wzrost aktywów złożył się dodatni wynik zarządzania, w wyniku czego zwiększyły się one o 2,9 mld zł oraz dodatnie saldo wpłat i wypłat pieniędzy klientów, wynoszące 1,1 mld zł. Największym powodzeniem cieszyły się fundusze akcyjne, w tym małych i średnich spółek.

Kalendarium wydarzeń nadchodzącego tygodnia

14.09.2009-18.09.2009

Po względnym "ubóstwie" informacji dotyczących gospodarki w ubiegłym tygodniu, w nadchodzącym będzie ich znacznie więcej. Z naszego podwórka nadal nie będzie ich wiele. We wtorek dowiemy się, ile wyniosła sierpniowa inflacja. Z pewnością wielkiego zaskoczenia w tym zakresie nie będzie. Zresztą, nawet gdyby jej poziom odbiegał wyraźniej od wartości z poprzedniego miesiąca, niewiele by to zmieniło. Rada Polityki Pieniężnej z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością stóp nie zmieni. Niewielki wpływ na nasz rynek finansowy będą mieć środowe informacje o dynamice zmian płac i zatrudnienia. Znacznie więcej zamieszania mogą spowodować dane o dynamice produkcji przemysłowej. Jednak ich waga nie powinna być zbyt wielka wobec "czkawki" związanej ze zwiększeniem przyszłorocznego deficytu budżetowego i danymi płynącymi zza granicy. Wszystkie informacje z naszej gospodarki, może poza produkcją przemysłową, będą pozostawać w cieniu decyzji o zwiększeniu deficytu budżetowego na przyszły rok.

Sytuację na rynkach strefy euro, czyli na giełdach we Frankfurcie, Londynie i Paryżu mogą krótkoterminowo determinować dane o produkcji przemysłowej. Wszystko jednak zależeć będzie od informacji zza oceanu. Wpływ ten będzie widoczny już we wtorek, po informacjach o aktywności przemysłu w rejonie Nowego Jorku, inflacji, sprzedaży detalicznej i zmianie stanu zapasów. Sporych zmian można spodziewać się także po środowych danych o liczbie kredytów hipotecznych oraz produkcji przemysłowej. Notowania ropy naftowej mogą "ruszyć" się znacznie po danych o zmianie stanu zapasów surowca. Amerykański serial zakończy się w czwartek informacjami dotyczącymi rynku nieruchomości i sytuacji na rynku pracy.

Prognozy na przyszły tydzień

Warszawski parkiet należał w tym tygodniu do najgorszych w Europie. I to mimo rewelacyjnych wyników naszej gospodarki. Jej siła wielu analitykom mogła wydawać się podejrzana. Wreszcie "wyszło szydło z worka". Okazało się, że deficyt do tej pory "zamiatany był pod dywan". Jego niemal dwukrotny wzrost w przyszłym roku musiał zrobić wrażenie. To, że reakcja zagranicznych inwestorów i analityków była nieco opóźniona, nie oznacza, że jej unikniemy i będzie ona łagodna. Prymus, który zawodzi wybujałe nadzieje, zwykle cierpi bardziej, niż outsiderzy. Oby ten zawód trwał jak najkrócej.

Roman Przasnyski

Główny Analityk Gold Finance

Goldfinance
Dowiedz się więcej na temat: notowania | złota | gospodarka | osłabienie | inwestorzy | waluty | giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »