W marcu fundusze surowcowe na topie. Wysoka inflacja nie sprzyja rynkom
W marcu 2022 roku najwyższą stopę zwrotu osiągnęły fundusze inwestujące w surowce, zarabiając średnio w ciągu miesiąca 7 proc. - wynika z szacunków serwisu Analizy pl. Najwięcej, bo 4,9 proc., straciły fundusze inwestujące w akcje rynków azjatyckich bez Japonii. Zdaniem analityków, środowisko wysokiej inflacji nie sprzyja rynkom akcji, a przesilenie inflacyjne i spowolnienie gospodarcze powinno przełożyć się na ponowny wzrost atrakcyjności obligacji jako klasy aktywów.
Z grona funduszy surowcowych najlepszy - inPZU Akcje Rynku Złota O - zarobił w marcu ponad 13 proc. Dwucyfrowe zyski wygenerowały także Skarbiec Rynków Surowcowych i UNIQA Akcji Rynku Złota.
W całym pierwszym kwartale fundusze rynków wschodzących przyniosły średnio 14 proc. zarobku. Oprócz nich dodatnią stopę zwrotu osiągnęły średnio tylko fundusze mieszane polskie aktywnej alokacji, ale jest to zysk jedynie symboliczny 0,2 proc. Wszystkie pozostałe grupy funduszy inwestycyjnych przyniosły w pierwszym półroczu ujemną stopę zwrotu.
Analizy Online wskazują jednak, że wystarczyły pierwsze sygnały o możliwości rozwiązań pokojowych w Ukrainie, by poturbowany na początku roku rynek akcji mocno odreagował. Odbicie na giełdach znalazło odzwierciedlenie w wynikach funduszy akcyjnych. Spośród 250 tego typu rozwiązań, nieco ponad 40 zanotowało stratę. Pozostałe fundusze sporo zarobiły, a w niektórych przypadkach zyski liczone były nawet w dwucyfrowym tempie.
Najlepiej w marcu radziły sobie fundusze akcji polskich. Te o uniwersalnych strategiach zarobiły przez miesiąc średnio 5,7 proc. W tym czasie funduszowe "misie" dały zarobić w ujęciu średnim o 1 pkt proc. mniej. Żaden fundusz nie stracił. Najwyższą stopę zwrotu, w wysokosci ponad 10 proc., zanotowały Novo Akcji i Superfund Akcyjny. Najgorzej wypadł Esaliens Akcji Skoncentrowany FIZ, który zyskał 2,7 proc.
Największa od wybuchu pandemii fala koronawirusa w Chinach wpływa nie tylko na zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw, ale też rodzi obawy o przyszłą kondycję gospodarczą Państwa Środka, co ma wpływ na notowania surowców, ale też chińskich akcji. Tych ostatnich na początku marca inwestorzy zaczęli się pozbywać z portfeli, co doprowadziło do ogromnej ich przeceny. Potem nastroje poprawiły się, bo chiński rząd obiecał, że kończy już regulacyjny atak na firmy technologiczne, a także zapowiedział politykę wspierania rynków finansowych i stymulowania wzrostu gospodarczego.
W efekcie, chińskie indeksy dynamicznie odbiły. To jednak nie wystarczyło, aby ochronić krajowe fundusze przed stratą. Najgorszą stopę zwrotu na tle wszystkich funduszy detalicznych, zanotował w marcu właśnie fundusz akcji chińskich - Allianz China A-Shares, którego portfel skurczył się w miesiąc o 9,4 proc. W tym czasie niecałe 7 proc. stracił Pekao Akcji Rynków Dalekiego Wschodu.
Podczas gdy rynki akcji dały w marcu zarobić, na rynkach obligacji trwała przecena. Rentowność polskich obligacji skarbowych o stałym oprocentowaniu wzrosła do 5,2 proc., amerykańskich 10-latek sięgnęła 2,3 proc., a niemieckich wyszła na plus i wyniosła 0,55 proc.
Niesprzyjająca koniunktura na rynku obligacji znalazła odzwierciedlenie w wynikach funduszy dłużnych. Najgorzej wypadły te, które inwestują w polskie papiery skarbowe długoterminowe - ich średnia strata wyniosła niemal 4 proc. Maruderem w tej grupie został Generali Obligacje Aktywny, który zanurkował w marcu o 7,3 proc. Powodem tak dużej przeceny jednostki była duża ekspozycja tego funduszu na rosyjskie obligacje, które po wybuchu wojny w Ukrainie zostały albo sprzedane z dużym dyskontem, albo spisane do zera.
Ponad 7-proc. stratę w marcu zanotował także Noble Fund Obligacji, a ponad 6 proc. straciły w tym czasie Quercus Obligacji Skarbowych i BNP Paribas Obligacji. Co ciekawe, w przeciwieństwie do Generali, fundusze te nie miały "rosyjskich problemów na głowie", co obrazuje skalę marcowej przeceny na krajowym rynku długu. Okazuje się jednak, że nawet w takim otoczeniu da się na obligacjach zarobić. Dowodzi tego Superfund Obligacyjny, który zyskał w marcu 1,2 proc.
"Na globalnych rynkach obligacji doświadczyliśmy największej korekty od 2008 roku. Wydaje się, że najgorsze jest już za nami, warto rozważyć inwestycję w instrumenty dłużne, ale inwestorzy powinni pamiętać, że nadal jesteśmy w fazie podwyższonej zmienności i dużych wahań" - powiedział Szymański podczas konferencji prasowej.
Jego zdaniem, istnieje ryzyko, że gospodarki, po okresie reflacji, czyli działań prowadzących do wzrostu popytu i ożywienia działalności gospodarczej oraz zwiększenia zatrudnienia, przechodzą obecnie w trudniejszą dla akcji i lepszą dla obligacji fazę stagflacji, czyli wysokiej inflacji i jednocześnie niskiego wzrostu gospodarczego.
W ocenie prezesa VIG/C-Quadrat TFI, środowisko wysokiej inflacji nie sprzyja rynkom akcji, zwłaszcza tzw. spółkom "long duration", czyli tym, których wyceny bazują na przyszłych zyskach i które są bardziej narażone na wpływ wzrostu rentowności obligacji.
Średnie stopy zwrotu na rynku amerykańskim w przeszłości w przypadku okresu reflacji wynoszą 14,6 proc. rocznie dla rynków akcji i minus 2 proc. dla obligacji. W warunkach stagflacji średnia stopa zwrotu w przypadku akcji wynosi minus 1,5 proc., a w przypadku obligacji 0,6 proc.
Marek Kaźmierczak, starszy zarządzający fułnduszami VIG/C-Quadrat TFI, wskazuje, że obecnie wycena spółek z indeksu WIG to 1,2x wartość księgowa. Tradycyjnie górki na tym indeksie to okolice 1,4x C/WK. "W Polsce ważne jest selekcja spółek. Naszym zdaniem inwestowanie pasywne w krótkim terminie się nie sprawdza" - dodał.
Wśród branż, które w obecnych warunkach mogą przynosić najwyższe stopy zwrotu zarządzający funduszami wymienia banki i górnictwo. Gorsze perspektywy rysują się przed deweloperami mieszkaniowymi i komercyjnymi, producentami gier komputerowych oraz przemysłem.
Michał Szymański ocenia, że w najbliższym czasie kluczowe dla rynków będą sankcje gospodarcze nakładane na Rosję, zwłaszcza gdyby doszło jednak do nałożenia embarga na import ropy i gazu z Rosji do Europy. "Dla rynków kwestia ropy i gazu z Rosji do Europy będzie podstawowym game changerem, bo Europa jest silnie uzależniona od rosyjskich surowców energetycznych" - dodał.
Szymański zakłada, że w przypadku skoku cen ropy powyżej 150 USD i szybkiego powrotu wpływ będzie ograniczony, a jeśli ceny utrzymają się przez 4-6 miesięcy, to efektem będzie światowa recesja.
"Historycznie, w ciągu ostatnich 50 lat, każdy epizod, gdzie ceny ropy w gwałtowny sposób o ponad 50 proc. od swojego trendu kończył się wejściem amerykańskiej gospodarki w recesję" - powiedział.
Wskazuje, że w przeszłości gwałtowny wzrost cen surowców niesie za sobą negatywne konsekwencje dla gospodarki globalnej. Dodatkowo światowe ceny żywności osiągnęły najwyższy poziom od 2011 roku, zwiększając presję inflacyjną.
W dotychczasowej historii każdy epizod wyskoku inflacji powyżej 5 proc. kończył się recesją w amerykańskiej gospodarce. "Obecnie mamy miks negatywnych czynników - wysoka inflacja spowodowana szokiem podażowym (lata 70-te), wysoki poziom zadłużenia gospodarek (II połowa lat 40-tych) i konsumentów oraz relatywnie wysokie wyceny aktywów (przełom lat 90/00) - powiedział Szymański.
"Nigdy do tej pory amerykański Fed nie rozpoczynał cyklu podwyżek stóp procentowych dopiero przy inflacji 7,9 proc. Może to zmusić do szybszych i mocniejszych podwyżek stóp niż obecnie zakłada to rynek" - dodał.
W opinii przedstawicieli VIG/C-Quadrat TFI, obecne prognozy PKB dla Polski wydają się zbyt optymistyczne.
"Naszym zdaniem, PKB Polski w 2022 roku wzrośnie między 3 a 4 proc., ale średnioroczny wynik może nie odzwierciedlać tego, co będzie się działo w poszczególnych kwartałach. W 2-3 kwartale może pojawić się ujemny odczyt PKB" - powiedział Fryderyk Krawczyk, dyrektor inwestycyjny VIG/C-Quadrat TFI.
"W naszej opinii założenia co do konsumpcji prywatnej są zbyt optymistyczne - w wyniku pogorszenia nastrojów, szoków podażowych, inflacji oraz wysokich stóp gospodarka może doświadczyć silnego ograniczenia spożycia wewnętrznego oraz inwestycji prywatnych" - dodał.
Wśród ryzyk, które mogą wywołać spory deficyt budżetowy, ostre hamowanie gospodarki, a nawet techniczną recesję, Krawczyk wymienia utrzymywanie wysokich wydatków socjalnych, obniżanie wpływów z VAT (tarcze antyinflacyjne), konieczność zwiększania wydatków na armię, kryzys uchodźców, nadchodzące wydatki związane z okresem wyborczym, spadek dochodu rozporządzalnego oraz ogromną zmienność kursu walutowego.
Zdaniem Fryderyka Krawczyka, polityka fiskalna w Polsce jest fundamentalnie sprzeczna z polityką monetarną.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze