Waluty: produkcja osłabia złotego

Rynek negatywnie odebrał dane o produkcji i cenach producentów, a dilerzy sądzą, że korekta może potrwać dłużej. Inwestorzy po niespokojnym tygodniu nie spodziewają się, aby sielanka powróciła na rynki.

Część graczy uważa, że korekta może pogłębić się, część jednak z analizy technicznej wnioskuje, że możliwe jest odreagowanie. Mijający tydzień przyniósł silne osłabienie. Zagranica po danych o inflacji w USA odwróciła się od rynków wschodzących, poszukując zysków na rynku amerykańskim przed spodziewaną podwyżką stóp w USA. Nastroje na rynku są złe, a pogłębiły to kiepskie dane o produkcji przemysłowej i wyższe od spodziewanych dane o PPI. GUS podał dane w piątek, że produkcja przemysłowa w kwietniu 2006 roku wzrosła o 5,8 proc. rok do roku, po wzroście o 16,4 proc. rdr w marcu 2006 roku, a w porównaniu z poprzednim miesiącem spadła o 9,5 proc. Ceny produkcji przemysłowej w kwietniu 2006 roku wzrosły o 1,6 proc. w stosunku do kwietnia 2005 roku, po wzroście o 0,9 proc. w marcu, a w porównaniu do marca 2006 wzrosły o 1,4 proc. Mimo to jednak w piątek złoty odreagował i umocnił się do 3,927 zł/euro vs 3,9485 zł w czwartek wieczorem. Dolara wyceniono na 3,082 zł vs 3,077 zł.

Reklama

Rynek jest podzielony co do nastrojów w przyszłym tygodniu. "Zagranica ma cały czas awersję do inwestycji na rynkach wschodzących. Jest presja na wyprzedaż polskich aktywów" - powiedział analityk Pekao SA Marcin Bilbin. "(...)choć kurs EUR/PLN utrzymuje się dziś o kilka groszy niżej niż w ciągu ostatnich dni, wskaźniki są jak najdalsze od sugerowania końca osłabienia. (...) W krótkim jednak czasie, testowanie poziomu 4,00 wydaje się całkiem możliwe" - piszą analitycy ING Bank. Część graczy sądzi jednak, że po tym jak złoty testował w ciągu tygodnia poziom 3,98 zł/euro możliwe jest odbicie.

"Analiza pokazuje, że możliwe jest odbicie i sprzedaż walut. Są wskazówki, że możliwy jest powrót do 3,88/90 zł/euro" - powiedział Andrzej Dziewięcki z Capital Management. Niepewność panuje również na rynku długu. "Oczekiwana przez nas lekka kontynuacja osłabienia okazała się wcale nie taka lekka, zaś poziom 5 proc. na obligacjach pięcioletnich okazał się wcale nie taki znaczący - w pewnym momencie dochodowości osiągnęły wręcz 5,20 proc.

Wpływ czynników lokalnych na krzywą dochodowości jest bardzo ograniczony. Nieco większa(ale ciągle niska) inflacja, zbiega się z powolniejszym wzrostem płac i sugestiami kolejnego dobrego wykonania budżetu, oraz spokojem w polityce" - napisali analitycy ING. "Problemem w upływającym tygodniu był i ciągle jest, wpływ światowych przepływów kapitału. Typowy problem inwestycyjny w dzisiejszej sytuacji to rozdarcie pomiędzy coraz bardziej atrakcyjnymi poziomami, a utrzymującym się ryzykiem dalszego ataku na aktywa rynków wschodzących na świecie. Ryzykując "zapieczenie się" na tracącej pozycji, ciągle jednak skłaniamy się ku pierwszej interpretacji" - dodali. Dochodowość obligacji dwuletnich wyniosła 4,57 proc. wobec 4,52 proc. w czwartek wieczorem. W przypadku obligacji pięcioletnich było to 5,14 proc. wobec 5,12 proc., natomiast dziesięcioletnich - 5,42 proc. wobec 5,39 proc.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: produkcje | korekta | waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »