Wiara w USA zabobonem współczesnego świata
Na wczorajszym debiucie spółki Arcus na GPW, prezes Giełdy - Ludwik Sobolewski - tak wypowiadał się na temat obecnej sytuacji na rynkach giełdowych.
- Na rynku utrzymuje się nerwowa atmosfera. Podgrzewają ją jeszcze wypowiedzi np. byłego szefa amerykańskiej rezerwy federalnej. Uważam te wypowiedzi za mało odpowiedzialne, a przede wszystkim za błędne, szczególnie kiedy Alan Greenspan widzi dokładne analogie między obecną sytuacją a kryzysami finansowymi sprzed lat.
Odsyłam do artykułu prof. Andrzeja Sławińskiego z ubiegłego tygodnia, który wyjaśnia, czym obecna sytuacja różni się od poprzednich sytuacji kryzysowych. Cechą obecnej sytuacji jest przede wszystkim to, że, owszem, instytucje związane z rynkiem kredytu w USA poniosły straty i prawdopodobnie nadal je ponoszą, ale te straty są rozproszone na bardzo wiele podmiotów uczestniczących w operacjach transferu ryzyka kredytowego, sekurytyzacji wierzytelności kredytowych i finansowaniu akcji kredytowej. To rozproszenie powoduje, że obecne problemy instytucji finansowych, a przez to całego rynku, są mniej groźne niż kiedyś, kiedy to do zwykłego procesu zabezpieczonego kredytowania nie wprowadzano aż tylu elementów inżynierii finansowej.
Kiedy popatrzymy na wykres indeksów GPW w ostatni piątek, to jak na dłoni widać tam gwałtowną i odruchową reakcję rynku na dane o niespełnieniu się prognozy wzrostu miejsc pracy w USA. Reakcja ta daje się zrozumieć, aczkolwiek zasadza się na założeniu, że prognozowany wzrost na poziomie ok. 100 tys. nowych miejsc pracy oszacowany był racjonalnie. A wcale tak nie musiało być.
Może rzetelna prognoza powinna mówić o 20 tys. nowych miejsc pracy, a nie 100 tys, i wtedy rozczarowanie byłoby dużo mniejsze, a reakcja rynków dużo mniej ostra. Niestety wiara w to, że w USA potrafią liczyć i nigdy się nie mylą, jest ciągle jeszcze zabobonem współczesnego świata, i to mimo że jest kilka faktów, które powinny tę wiarę trochę podważyć.