Współpraca Polski z Litwą to niestety przeszłość
Obchody 600. rocznicy bitwy pod Grunwaldem zaowocowały patetycznymi deklaracjami prezydentów Polski i Litwy o niemalże odbudowaniu Rzeczypospolitej Obojga Narodów - komentuje "Puls Biznesu".
Oficjalne deklaracje swoje, a życie swoje. Sztandarowym przykładem złej współpracy obu krajów jest branża energetyczna i paliwowa.
PKN Orlen zainwestował już 3,6 mld dolarów w rafinerię Możejki, ale zamiast pomocy, rząd litewski rzuca mu coraz to nowe kłody pod nogi. Widać, że polski koncern nie jest mile widzianym inwestorem na Litwie.
Także zapowiadana budowa wspólnej elektrowni atomowej w Ignalinie prawdopodobnie nie dojdzie do skutku z powodu rozbieżności interesów obu stron.
Podobnie jak projekt polsko-litewskiego mostu elektroenergetycznego, który wydaje się nie mieć szans na realizację - kończy "Puls Biznesu".
_ _ _
Przypomnijmy, iż cztery lata temu PKN Orlen odniósł "wielki sukces" - kupił litewską rafinerię w Możejkach. Była to i jest największa polska inwestycja zagraniczna. Problem tylko czy udana? Na zakup i modernizację PKN wydał już około 10 mld zł, mocno się przy tym zadłużył. W 2008 r. Orlen Lietuva przyniósł 623 mln zł strat, a 2009 r. zamknął się 165 mln zł na minusie. Tymczasem by cała inwestycja była rentowna Możejki powinny przynosić 1 mld zł zysku rocznie.
Obecnie zasadniczy problem to nie tylko zamknięty rurociąg z rosyjską ropą (wożenie statkami rosyjskiej ropy jest droższe), ale w ogóle kłopoty logistyczne.
Pierwszy z nich jest w porcie w Butyndze, gdzie tankowce trzeba rozładowywać na morzu, do tego produkty naftowe wożą koleje litewskie, z którymi Orlen nie może się dogadać. Idzie bowiem o wyjątkowo drogą taryfę, którą dodatkowo kolej zawyża, wyłączając z ruchu kluczowe odcinki torów i wożąc produkty naftowe okrężnymi drogami.
mz