Wyniki kwartalne ciążą na rynkach

Środowa sesja na Wall Street rozpoczęła się od zwyżek, ale indeksy oddały wzrosty po publikacji słabych prognoz MFW dla amerykańskiej gospodarki. W końcówce notowań do głosu ponownie doszli kupujący i ostatecznie indeksy zakończyły dzień w okolicach wtorkowych zamknięć.

Na zamknięciu Dow Jones Industrial wzrósł o 0,18 proc. do 8.178,41 pkt. Nasdaq Comp. zwyżkował o 0,06 proc. do 1.747,17 pkt. S&P 500 spadł o 0,17 proc. do 879,56 pkt. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że PKB USA skurczy się w 2009 o 2,6 proc., a w przyszłym roku wzrośnie o 0,8 proc. Światowy PKB ma spaść w tym roku o 1,4 proc., a w 2010 roku wzrosnąć o 2,5 proc. Po prognozach MFW nasiliły się wątpliwości, czy jest szansa, by ożywienie w gospodarce nastąpiło jeszcze w tym roku.

Po tym jak akcje rosły dynamicznie wiosną tego roku w nadziei na szybkie ożywienie gospodarcze, od połowy czerwca, po serii słabych danych makro, inwestorzy zwątpili w poprawę i wstrzymują się z inwestowaniem na giełdzie. Teraz niecierpliwie czekają na kolejne wskazówki co do stanu gospodarki. W środę po sesji Alcoa, producent aluminium, rozpocznie sezon wyników kwartalnych. W czwartek z kolei opublikowane zostaną dane o sprzedaży detalicznej.

Reklama

Część analityków uważa, że do ożywienia jest coraz bliżej, inwestorzy muszą tylko bardziej realistycznie podejść do tempa wychodzenia gospodarki z kryzysu. "Przynajmniej w pierwszym roku wzrost będzie dość anemiczny. Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Ostatnie, wiosenne wzrosty na rynku akcji w końcu okażą się być uzasadnione"- powiedział Avery Shenfeld, główny ekonomista z CIBC World Markets. Impulsem do sprzedaży akcji mogła też być pogarszająca się sytuacja na rynku surowców. Ceny ropy spadły w środę szósty dzień z rzędu, o 2,22 USD do 60,71 USD za baryłkę. Jeszcze tydzień temu cena ropy sięgała 73 USD za baryłkę, poziomów najwyższych od ośmiu miesięcy.

Rynek traktuje spadające ceny ropy jako oznakę słabości gospodarki. Oznacza to bowiem, że przemysł i produkcja pozostają w zapaści. Choć rynek surowców traci już od kilku dni, w środę nastroje popsuł raport o zapasach. Amerykański Departament Energii (DoE) poinformował, że zapasy benzyny wzrosły w ubiegłym tygodniu o 1,9 mln baryłek, podczas gdy analitycy spodziewali się wzrostu o 0,9 mln baryłek. Z kolei rezerwy paliw destylowanych, w tym diesela, wzrosły o 3,7 mln baryłek.

Rynek spodziewał się wzrostu o 1,8 mln baryłek. "Rynek i tak był w kiepskich nastrojach, a ten raport tylko pogorszył sprawę. Zapasy paliw destylowanych pokazują, że w gospodarce nie nastąpiła jeszcze żadna znacząca poprawa" - powiedział Mike Zarembski, analityk rynku surowców w optionsXpress.

Rynek czeka jednak przede wszystkim na publikację raportów kwartalnych, by w wynikach spółek szukać wskazówek co do kondycji gospodarki. Wielu inwestorów obawia się, że firmy nie będą miały zbyt dobrych wieści do zakomunikowania rynkowi. "Myślę, że perspektywa wyników kwartalnych ciąży rynkowi. Jest dużo nerwowości.

Nie sądzę, by wiele spółek zdecydowało się na podniesienie całorocznych prognoz wyników" - powiedział Alan Gayle z Ridge Worth Investments. Sezon wyników rozpocznie się w środę po sesji od raportu producenta aluminium, spółki Alcoa. Analitycy spodziewają się, że firma zanotowała w II kwartale stratę w wysokości 37 centów na akcję. W analogicznym okresie ubiegłego roku Alcoa miała 66 centów zysku na akcję przy przychodach w wysokości 7,6 mld USD. W środę akcje spółki traciły na wartości kilka procent.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: ciaża | Ciąza | ciaza | wzrosty | ciąża
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »