Wysokie zadłużenie spółek budzi obawy inwestorów
Kłopoty Elektrimu i Netii sprawiły, że inwestorzy są coraz bardziej ostrożni. Nerwową reakcję udziałowców spółek z GPW może wywołać już sama informacja o zbliżającym się terminie spłaty długu.
Zgodnie z oczekiwaniami w większości spółek publicznych wyniki finansowe za pierwszy kwartał 2002 r. są słabe. Dlatego większość inwestorów oprócz przychodów i zysków próbuje ocenić poziom zadłużenia i jego wpływ na obecną i przyszłą kondycję spółek. Wyczulenie graczy na ten element bilansu to efekt licznych bankructw, które następują, gdy spółki nie są już w stanie dłużej spłacać kredytów lub wyemitowanych papierów dłużnych.
- Przykłady Elektrimu i Netii uświadomiły wielu graczom, jak ogromny wpływ na funkcjonowanie spółek ma wysokość zobowiązań. W obu przypadkach informacje o roszczeniach obligatariuszy wywołały obawy dotyczące bankructwa i ogromne spadki cen akcji - tłumaczy Jarosław Pietraszko, makler DM Polonia Net.
Uwaga, wierzyciele
Nerwowym reakcjom inwestorów nie można się dziwić biorąc pod uwagę falę bankructw i postępowań układowych na polskim rynku kapitałowym. Przykład STGroup pokazuje, że nawet stałe zwiększanie wpływów ze sprzedaży może nie wystarczyć, by terminowo regulować zobowiązania i wyjść na prostą. Coraz większe problemy z obsługą zadłużenia przez polskie spółki powoduje, że lawionowo rośnie też liczba postępowań układowych. Wśród spółek publicznych dziś układ chce zawrzeć m.in. Apexim, Polna, czy Miro-Mark. Inwestorzy doskonale zdają sobie sprawę, że niepowodzenie tego procesu zazwyczaj oznacza bankructwo. W jego następstwie za posiadane papiery akcjonariusze zazwyczaj nic nie otrzymują.
- Obecnie niepokój graczy wywołują już nawet informacje dotyczące zbliżającego się terminu spłaty zaciągniętych przez spółkę kredytów. Właśnie z tego powodu w kwietniu na akcjach Telekomunikacji Polskiej zanotowano dużą podaż i spadek kursu - uważa Marcin Brendota, analityk DM BOŚ.
Jego zdaniem wiele bankructw będących efektem zaciągnięcia zbyt wysokich kredytów w stosunku do możliwości przedsiębiorstw było widocznych w okresie tzw. hossy internetowej. Wprawdzie częściej krajowy rynek był informowany o plajcie zagranicznych podmiotów, ale i w Polsce zdarzały się podobne sytuacje.
Poziom zadłużenia
W ocenie specjalistów poziom zadłużenia przede wszystkim trzeba rozpatrywać w stosunku do innych danych zawartych w bilansie oraz rachunku zysków i strat. Ale to nie wszystko.
- Analiza zobowiązań i ich wpływu na kondycję spółki jest skomplikowana i wymaga zbadania szeregu czynników. Wysokość zadłużenia trzeba m.in. oceniać w kontekście branży, specyfiki prowadzonej działalności operacyjnej, czy wpływów pieniężnych - uważa Sebastian Słomka, naczelnik wydziału doradztwa BDM PKO BP.
Jego zdaniem bardzo ważną rolę odgrywa również struktura zadłużenia. Dla spółki przeprowadzającej inwestycje niewątpliwie korzystniejsze i bezpieczniejsze są kredyty długoterminowe. Z drugiej strony nie oznacza to jednak, że z kredytem krótkoterminowym od razu musi wiązać się konieczność spłaty.
- Spółki o silnych fundamentach mogą bez większego problemu zmienić strukturę zadłużenia i jego wysokość. Jeżeli dodatkowo mają właściwie określoną strategię działania, to nawet istotny wzrost kapitałów obcych nie wpływa negatywnie na ich postrzeganie - twierdzi Sebastian Słomka.
Słabe wyniki
Przykłady wielu spółek mających problemy z zadłużeniem powodują jednak, że inwestorzy ze szczególną uwagą śledzą ten element bilansu. Okazja ku temu jest bardzo dobra - właśnie publikowane są wyniki za I kwartał.
- Publikowane raporty finansowe, zgodnie z oczekiwaniami są słabe, co powoduje wzrost nieufności inwestorów i banków do wielu spółek. W tej sytuacji instytucje kredytujące często wolą upomnieć się od razu o zwrot swoich pieniędzy chcąc od razu odzyskać przynajmniej część należności, niż czekać do właściwego terminu wygaśnięcia pożyczki - twierdzi Jarosław Pietraszko.
Jego zdaniem banki czasami decydują się na wcześniejszy termin zwrotu pieniędzy, mając świadomość, że taka decyzja może doprowadzić spółkę do utraty płynności finansowej, a nawet bankructwa. Tendencje do szybszych działań w zakresie ściągania udzielonych kredytów widzą również inni specjaliści.
- Bardzo słaba koniunktura gospodarcza powoduje, że banki tracą zaufanie do kredytobiorców. coraz częściej więc decydują się na wcześniejsze odzyskanie pożyczonych środków. Na dodatek instytucje finansowe nie spieszą się z udzielaniem kredytów długoterminowych - uważa Marcin Brendota.