Wywiad z Ryszardem Petru, głównym ekonomistą Banku BPH S.A.

Czekają nas, powiem szczerze, ciężkie czasy. Na szczęście mamy wzrost gospodarczy, który jest wynikiem cyklu gospodarczego w dużym stopniu, a nie zasługą tego czy innego rządu. Nie będzie lekko. Bardzo się obawiam, że nie da się obniżyć szybko tego bardzo wysokiego bezrobocia, co chyba najbardziej interesuje społeczeństwo - twierdzi Ryszard Petru, główny ekonomista Bank BPH S.A.

- Do Europy weszliśmy z nowym rządem. Czy to jest ten dobry znak, czy to jest ten utęskniony, wyczekiwany rząd fachowców?

- Można powiedzieć tak, że na pierwsze wrażenie jest to bardzo dobry znak. Natomiast pozostaje główne pytanie, czy ten rząd będzie w stanie zdobyć poparcie w parlamencie dla ustaw,które będzie proponował. I obawiam się, że ten parlament pokazał, że ustaw trudnych i potrzebnych w naszej gospodarce po prostu nie przeprowadza. i w związku z tym obawiam się, że nawet jeśli ten rząd będzie miał najlepsze chęci, nie będzie w stanie niczego przeprowadzić przez ten parlament.

Reklama

- To co to za fachowcy, którzy biorą robotę nie wiadomo na jak długo i nawet nie wiadomo, czy to zlecenie zostanie przyklepane przez parlament.

- Powiem tak. Wszystko na to wskazuje, że ta robota jest a rok.

- To i tak krótko w polityce.

- Jest wielce prawdopodobne, że ten rząd powstanie,natomiast przez rok można naprawdę wiele zrobić. Przypomnę, że w 1990 roku wprowadzając plan Balcerowicza w ciągu pół roku zmieniliśmy kraj z gospodarki centralnie planowanej w gospodarkę kapitalistyczną. Pół roku to było, a ustawy zostały przegłosowane w ciągu miesiąca. To w tym kraju jest możliwe. W niektórych przypadkach to są ci sami ludzie.

- Ale wtedy jeszcze nie było Samoobrony, prawda?

- Nie było Samoobrony i nie było tej złej atmosfery, którą niestety w chwili obecnej mamy w Polsce, takiej atmosfery na "nie". Atmosfery, która polega na tym, że "tak to jest potrzebne ale my się temu sprzeciwiamy z względów wyborczych itd.". Naprawdę obawiam się, że ten rząd nie będzie miał poparcia parlamentarnego. No i nie oszukujmy się, mamy trzynastego czerwca wybory do Parlamentu Europejskiego, za rok parlamentarne i prezydenckie. W takiej atmosferze, przy powiedzmy sobie małym poparciu, obawiam się, że dużo ten rząd zrobić nie będzie mógł.

- No dobra. Tak czy siak, co powinno się znaleźć w exspose Belki, żeby ta cała historia była wiarygodna.

- Ja sądzę, że exspose będzie dobre. Natomiast pytanie, czy będzie oczywiście realizowane. Pojawia się pytanie o reformę finansów publicznych, rozumianą szeroko. Tzn. po pierwsze plan Hausnera, po drugie generalna zmiana filozofii wydatkowania pieniędzy. Chodzi o to, żeby było więcej pieniędzy na inwestycje, mniej na konsumpcję. Pojedźmy sobie do Czech czy na Słowację. Tam cały czas buduje się autostrady. U nas tylko się o nich dyskutuje. Oczywiście z tego punktu widzenia zmiana na stanowisku Ministra ds. Infrastruktury napawa optymizmem. Natomiast można powiedzieć tylko tyle: po pierwsze reforma finansów publicznych, po drugie pokazanie jak wyjść z tej sytuacji, tzn. musi być kwestia reform ochrony zdrowia, kwestia ustalenia podatków...

- Bezrobocie...

- Tzn. ja uważam,że bezrobocie jest wynikiem innych działań. Usłyszeliśmy, że jest projekt subsydiowania składek do ZUS-u. Generalnie doświadczenia wskazują, że jest to przelewanie z jednego do drugiego.

- Jak się to ma do deficytu budżetowego?

- Po pierwsze, zwiększy to trochę deficyt budżetowy. Po drugie, jest wspieranie jednej grupy kosztem drugiej. Bo tak naprawdę ci, którzy znajdą pracę, będą zadowoleni w przeciwieństwie do tych, którzy tej pracy nie znajdą. Tak naprawdę aktywne formy walki z bezrobociem są grą o sumie zerowej. Ktoś traci, ktoś zyskuje. Natomiast mają ważne elementy socjalne. Wspieramy młodych ludzi, którzy nie mają pracy i na to wydajemy określone pieniądze. W sytuacji w jakiej jesteśmy teraz, wysokiego opodatkowania, niebezpieczeństwa przekroczenia limitu pięćdziesięciu pięciu procent długu publicznego do PKB w tym roku,najwyższy czas na reformy w tym kraju. Szczerze mówiąc, czasu jest tak mało, że nie jestem pewien, czy jesteśmy w stanie zdążyć.

- Weszliśmy do Unii Europejskiej do grona państw, które pewne rozwiązania już przetestowały i nie ma tutaj miejsca na eksperymenty. A nowy rząd tymczasem zastanawia się, czy Ministerstwo Skarbu połączyć z innymi ministerstwami. To chyba nie jest dobry prognostyk.

- To jest wtórne.Ważna jest dobra wola rządu do przeprowadzeni pewnych reform, konkretny plan i terminy. Kiedy robimy co i wtedy jest okazane, że naprawdę nam na tym zależy.

- Jakie szanse daje Pan w takim razie gabinetowi Marka Belki?

- To, że zostanie powołany, są bardzo wysokie. Oczywiście w trzecim podejściu. Jestem skłonny się założyć, że ten rząd powstanie, natomiast sądzę, że będzie deklarował dobre reformy i będzie próbował je wdrożyć. Obawiam się natomiast obstrukcji ze strony parlamentu. Jedyna dziedziną, gdzie jest duże pole do popisu, gdzie nie jest wymagana zgoda parlamentu jest prywatyzacja.

- Ten rząd tyle się utrzyma ile się utrzyma, zrobi co zrobi, ale mamy taką alternatywę. Albo koalicja PIS i PO, wewnętrznie sprzeczna tak naprawdę, albo Samoobrona, co do której zgodnie żywimy obawy o los polskiej gospodarki.

- Czekają nas, powiem szczerze, ciężkie czasy. Na szczęście mamy wzrost gospodarczy, który jest wynikiem cyklu gospodarczego w dużym stopniu, a nie zasługą tego czy innego rządu. Nie będzie lekko. Bardzo się obawiam, że nie da się obniżyć szybko tego bardzo wysokiego bezrobocia, co chyba najbardziej interesuje społeczeństwo.

- Zaiste bardzo optymistyczne zakończenie...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »