Wzrost Nasdaqa nie zachęcił do kupowania polskich akcji

Nastroje przed rozpoczęciem wczorajszej sesji w Warszawie były chyba nie najgorsze biorąc pod uwagę najważniejszy w ostatnim czasie dla większości uczestników rynku punkt odniesienia - zachowanie Nasdaqa.

Nastroje przed rozpoczęciem wczorajszej sesji w Warszawie były chyba nie najgorsze biorąc pod uwagę najważniejszy w ostatnim czasie dla większości uczestników rynku punkt odniesienia - zachowanie Nasdaqa.

Ten zanotował we wtorek historyczny jednosesyjny wzrost liczony w punktach. Amerykański indeks elektronicznego rynku został wyniesiony o ponad 254 pkt. do góry. W ujęciu procentowym dało to przeszło 7-proc. wzrost Nasdaqa. Oznacza to, że tym samym za oceanem odrobione już zostały straty powstałe w okresie ostatniego feralnego piątku.

Reakcję graczy giełdowych na zamorskie wydarzenia (dodatkowo we wtorek Dow Jones zyskał 1,75 proc. na wartości) na rodzimym polu giełdowym określić należy jako wstrzemięźliwą i jakby pozbawioną wiary w możliwość zwyżki. W trakcie notowań jednolitych wyraźnej przewagi papierów rosnących nad tymi, które straciły na wartości (119 do 63) nie oddało zachowanie indeksów giełdowych. Na fixingu anemiczne odbicie stało się udziałem MIDWIGA (o 0,2 proc.). WIG i WIG 20 nie zdołały osiągnąć nawet tego rezultatu. A wręcz przeciwnie. Oba w porównaniu do wtorku straciły.

Reklama

Dodatkowo poranną część sesji spora grupa inwestorów wykorzystała jako okazję do zamykania swoich pozycji. W rezultacie po zakończeniu dogrywek wartość niezrealizowanej podaży przewyższyła około trzy razy wielkość niezaspokojonego popytu, a w wynikach tej części sesji pojawiło się 47 nadwyżek sprzedaży przy tylko 19 nadwyżkach kupna.

Przebieg odsłony na fixingu wskazywał, że w notowaniach ciągłych spadki się nasilą. Tak też się stało. Już na ich otwarciu wartość WIG 20 wyznaczona została na 2 017,4 pkt. W odniesieniu do pierwszej fazy warszawskich notowań poziom ten oznaczał 1,4 proc. zniżkę tego indeksu. W następnych godzinach handlu, indeks, chociaż powoli, to jednak nadal systematycznie ciągnęło w dół. Końcówka notowań usadowiła WIG 20 na poziomie o 10 proc. niższym.

Zdaje się, że dla inwestorów, którzy przed ostatnimi spadkami w Warszawie nie zdążyli się pozbyć akcji i mają nadal w nich ulokowaną znaczną część swojej gotówki, przebieg wczorajszych notowań nie wróży nic dobrego. Tym razem GPW nie skopiowała wtorkowego amerykańskiego wzrostu. Wygląda na to, że zagraniczne zwyżki mogą prowadzić w Warszawie jedynie do konsolidacji notowań, podczas gdy w spadkach pewnie będziemy na równi z nimi uczestniczyć.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: WIG | Warszawa | WIG20
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »