Zamieszanie w akcjonariacie Energomontażu Południe

Uchwały podejmowane w ciągu ostatnich dwóch lat przez walne zgromadzenie akcjonariuszy Energomontażu Południe (EP) oraz decyzje rady nadzorczej i zarządu mogą być nieważne. Taki scenariusz czeka spółkę, jeśli w procesie sądowym potwierdzą się oskarżenia warszawskiej prokuratury, skierowane przeciw Andrzejowi R. i Stanisławowi G. Dwóm największym akcjonariuszom EP prokurator zarzuca niezgodny z ustawą obrót akcjami spółki.

Uchwały podejmowane w ciągu ostatnich dwóch lat przez walne zgromadzenie akcjonariuszy Energomontażu Południe (EP) oraz decyzje rady nadzorczej i zarządu mogą być nieważne. Taki scenariusz czeka spółkę, jeśli w procesie sądowym potwierdzą się oskarżenia warszawskiej prokuratury, skierowane przeciw Andrzejowi R. i Stanisławowi G. Dwóm największym akcjonariuszom EP prokurator zarzuca niezgodny z ustawą obrót akcjami spółki.

Oskarżenia prokuratury

Zarzuty prokuratury zostały przedstawione w akcie oskarżenia, przesłanym do sądu. Andrzej R. nie poinformował w wymaganym terminie odpowiednich instytucji, czyli Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów i samej spółki o tym, że został jej znaczącym akcjonariuszem. Drugi zarzut dotyczy tego, że od 23 kwietnia do 19 czerwca 2001 roku, czyli w okresie krótszym niż 90 dni, Andrzej R. kupił bez wezwania papiery firmy, dające ponad 10% głosów na WZA. Oba zarzuty są zagrożone karą grzywny po 1 mln zł każdy.

Reklama

Zarzuty postawione Stanisławowi G. dotyczą podobnych transakcji. Inwestor nie powiadomił w ustawowym terminie o przekroczeniu progu 5-proc. Informacje nie zostały również przekazane prawidłowo przy kolejnych transakcjach. Poza tym Stanisław G. nie ogłosił wezwania do sprzedaży akcji, mimo że od 13 marca do 1 czerwca 2001 roku nabył ponad 10-proc. pakiet. Każdy zarzut przedstawiony inwestorowi jest zagrożony karą grzywny do 1 miliona złotych.

Andrzej R., były prezes Apeksimu, posiada 15,15-procentowy pakiet akcji Energomontażu, a Stanisław G., jeden ze współwłaścicieli Wólczanki - 16,76-proc. Obaj kupowali akcje w pierwszej połowie 2001 roku. Kilka transakcji zostało przeprowadzonych niezgodnie z ustawą o publicznym obrocie papierami wartościowymi np. obaj inwestorzy nie ogłosili wezwania, choć powinni to zrobić. Oznacza to, że nie mogą wykonywać prawa głosu z papierów.

Nieważne sprawozdania?

Marcin Jochemczak, wiceprezes Energomontażu Południe i dyrektor ds. finansowych, twierdzi, że w ciągu ostatnich dwóch lat akcjonariusze nie podejmowali istotnych decyzji. - W tym czasie walne dostosowało statut firmy do przepisów kodeksu spółek handlowych i zatwierdziło sprawozdania finansowe - wylicza. Tymczasem żadnej z wymienionych uchwał nie można uznać za mało istotną. Na jednym z walnych akcjonariusze przegłosowali też zmiany w radzie nadzorczej spółki. W efekcie tej decyzji nastąpiły roszady w zarządzie (11 września 2001 r. został powołany M. Jochemczak). Zdaniem prof. Grzegorza Domańskiego, wszystkie umowy podpisane przez zarząd (pod warunkiem, że rada nadzorcza, która decydowała o zmianach w zarządzie, została wybrana "wadliwymi" głosami) są nieważne.

Naprawianie szkód

- Moim zdaniem, unieważnienie uchwał, które już zostały zrealizowane, będzie praktycznie niemożliwe - twierdzi M. Jochemczak. Michał Stępniewski, rzecznik KPWiG, wyjaśnia, że ewentualne decyzje w tym zakresie może podjąć wyłącznie sąd gospodarczy. Prof. Grzegorz Domański twierdzi, że w takim przypadku należy przeanalizować każde głosowanie na walnych zgromadzeniach, które odbyły się od czasu, gdy w akcjonariacie spółki pojawili się dwaj nowi inwestorzy. Akcje należące do oskarżonych inwestorów, które zostały kupione z naruszeniem przepisów prawa, nie powinny bowiem być zarejestrowane na żadnym z tych walnych. Co więcej - nie mogą one być już nigdy zarejestrowane. - Jedynym sposobem na usunięcie wady prawnej tych papierów jest ich sprzedaż i ponowne - zgodnie prawem - odkupienie - twierdzi G. Domański.

Zarząd nie jest listonoszem

Zdaniem G. Domańskiego, za zamieszanie w spółce odpowiada również jej zarząd. - Obowiązkiem zarządu jest dopilnowanie, aby na walnych zgromadzeniach rejestrować wyłącznie te akcje, co do których nie ma żadnych wątpliwości prawnych - mówi. Twierdzi, że zarząd mógł po prostu nie wpuścić akcjonariuszy na walne.

Kosztowne niedopatrzenia

Obaj inwestorzy przyznali się do winy. Powiedzieli, że z ich strony były to niedopatrzenia. Podczas przesłuchania Andrzej R. zeznał, że wydawało mu się, iż kupił mniej akcji niż w rzeczywistości. Dlatego nie zastanawiał się nad ogłoszeniem wezwania. Próby skontaktowania się ze Stanisławem G nie przyniosły efektów. Sekretarka w biurze inwestora zakomunikowała, że szef przebywa za granicą.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: wezwania | prokuratura | inwestorzy | oskarżeni | akcjonariat | zarzuty | zamieszanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »