Zamknięte fundusze obligacji zyskowne, ale tylko dla wybranych
Skierowane do zamożniejszych klientów fundusze obligacji, działające w formule funduszy zamkniętych, notują lepsze wyniki niż ich odpowiedniki wśród funduszy otwartych. Niestety, dużym ograniczeniem jest minimalny próg jednorazowej inwestycji, sięgający zazwyczaj kilkudziesięciu, a nawet kilkuset tysięcy złotych.
Otwarte fundusze inwestycyjne obligacji ostatniego roku nie mogą zaliczyć do specjalnie udanych. Po bardzo dobrych wynikach z lat 2011-2012, w ubiegłym roku kolejne obniżki stóp procentowych serwowane przez Radę Polityki Pieniężnej wpłynęły na spadek cen wielu papierów dłużnych znajdujących się w portfelach funduszy obligacji.
W efekcie ostatnie 12 miesięcy (licząc do końca lutego br.) średni zysk w grupie funduszy polskich obligacji skarbowych wyniósł 2,3 proc. Nieco lepiej wypadły fundusze obligacji uniwersalne (3 proc.), inwestujące nie tylko w papiery skarbowe, ale także te emitowane przez firmy.
Są jednak i takie fundusze obligacji, które nawet w tak niesprzyjających warunkach, potrafiły przynieść inwestorom satysfakcjonujące zyski. Chodzi o fundusze obligacji funkcjonujące w formie funduszy zamkniętych, czyli FIZ-ów.
Kliknij i pobierz darmowy program PIT 2013
Na dziewięć funduszy publikujących wyniki i funkcjonujących od przynajmniej jednego roku aż osiem wypracowało zyski przewyższające wspomniane powyżej średnie zyski otwartych funduszy obligacji. Najlepszym wynikiem może pochwalić się zamknięty fundusz obligacji korporacyjnych subGO Obligacje 1, którego roczna stopa zwrotu na koniec lutego wyniosła 8,2 proc. Ale nie tylko obligacje korporacyjne dały zarobić. Kolejny w zestawieniu UniObligacje FIZ zanotował zysk na poziomie 7,5 proc. Większość aktywów inwestuje on w obligacje skarbowe krajów Europy Środkowo-Wschodniej denominowane w walutach.
Sęk w tym, że fundusze zamknięte obligacji na ogół kierowane do klientów zamożnych, a minimalna wartość jednorazowej inwestycji jest zazwyczaj nie mniejsza niż kilkadziesiąt, a niekiedy nawet kilkaset tysięcy złotych. A nawet jeśli dysponuje się odpowiednim kapitałem, to nie tak łatwo jest kupić emitowane przez nie certyfikaty inwestycyjne, bo nie są wprowadzane do obrotu giełdowego. Dostępne są więc w zasadzie wyłącznie w okresach subskrypcji, które też najczęściej nie są publiczne, tylko prywatne, więc kierowane do konkretnych osób prawnych czy fizycznych.
To, co odróżnia fundusz otwarty od zamkniętego, to przede wszystkim znacznie większe możliwości inwestycyjne. Taki fundusz może inwestować w wierzytelności, udziały w spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością, waluty, nieruchomości czy instrumenty pochodne w celach związanych nie tylko z zabezpieczaniem przed ryzykiem niepożądanych zmian kursów walutowych. Tego wszystkiego nie wolno zwykłemu funduszowi inwestycyjnemu otwartemu. Szersze spektrum inwestycyjne daje możliwość jeszcze lepszego rozproszenie ryzyka i zwiększa szansę na wypracowanie zysku.
Fundusze zamknięte cechują też wyższe limity inwestycyjne. Fundusz otwarty nie może zainwestować więcej niż 5-10 proc. aktywów w akcje jednej spółki, podczas gdy FIZ mógłby ulokować w nich aż 20 proc. Jeśli zarządzający funduszem dokona właściwej selekcji, może w ten sposób skutecznie zwiększyć szansę na dodatkowy zarobek. Trzeba jednak pamiętać o tym, że nadmierna koncentracja portfela inwestycyjnego, czyli mała liczba składników w połączeniu z ich dużą wagą, potęguje ryzyko, jeśli zarządzający pomylił się w swoich ocenach.
Istotnym ograniczeniem jest brak możliwości szybkiego zakończenia inwestycji. Jednostki uczestnictwa w funduszach otwartych można kupić i umorzyć praktycznie w dowolnej chwili, a każda z tych operacji zazwyczaj nie trwa dłużej niż dwa, trzy dni. Certyfikat inwestycyjny jest znacznie trudniej spieniężyć. Co prawda, każdy fundusz zamknięty na żądanie inwestora odkupuje certyfikaty, ale czyni to nie każdego dnia roboczego, tak jak fundusz otwarty, a znacznie, znacznie rzadziej, zwykle raz na kwartał.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Dużym ułatwieniem jest, jeśli certyfikaty funduszu są wprowadzone do obrotu giełdowego, ale akurat w przypadku obligacyjnych FIZ-ów towarzystwa funduszy inwestycyjnych nie decydują się na to. Zresztą na naszym rynku w większości przypadków płynność tych papierów nie jest specjalnie zadowalająca, co może spowodować, że sprzedaż większej ich liczby po satysfakcjonującej nas cenie może być mocno utrudniona, o ile w ogóle możliwa.
Bernard Waszczyk
Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.