Złoty słabszy po danych o bilansie

We wtorek złoty osłabia się wobec euro i dolara. Deprecjacja złotego jest reakcją na gorsze od oczekiwanych dane o bilansie płatniczym w lipcu.

We wtorek złoty osłabia się wobec euro i  dolara. Deprecjacja złotego jest reakcją na gorsze od oczekiwanych  dane o bilansie płatniczym w lipcu.

Około godziny 14.05 za euro płacono 3,9820 zł w porównaniu do 3,9785 zł rano i do 3,9840 zł na zamknięciu w poniedziałek. Dolara wyceniano na 3,1320 zł względem 3,1290 zł rano i 3,14 zł w poniedziałek.

"Notowania złotego w stosunku do euro i dolara spadły. Jest to reakcja na publikację znacznie gorszych od oczekiwań danych o bilansie płatniczym" - powiedział PAP Andrzej Dziewięcki z Capital Management Poland.

We wtorek NBP podał, że deficyt w obrotach bieżących w VII wyniósł 794 mln euro w porównaniu do 160 mln euro nadwyżki w VI i wobec 191 mln euro deficytu oczekiwanego.

Reklama

Eksport towarów w lipcu 2006 roku wyniósł 7.267 mln euro w porównaniu do 7.444 mln euro oczekiwanych przez analityków, a import 8.028 mln euro w porównaniu do oczekiwanych 7.605 mln euro.

Dane nie miały większego wpływu na sytuację na rynku długu.

O godzinie 14.10 rentowność papierów dwuletnich (OK0808) ukształtowała się na poziomie 4,94 proc. w porównaniu do 4,92 proc. rano i w porównaniu do 4,90 proc. w poniedziałek na zamknięciu. Dochodowość papierów pięcioletnich wynosiła 5,36 proc. względem 5,35 proc. i 5,32 proc., a dziesięcioletnich 5,53 proc., czyli tyle, co na otwarciu i w odniesieniu do 5,51 proc.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: deta | Dana | złoty | W.E. | danie | 'Wtorek'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »