100 tys. wolnych miejsc pracy
W norweskim przemyśle brakuje ok. 100 tys. pracowników; największy deficyt odczuwają przemysł petrochemiczny, budownictwo i przemysł maszynowy - szacuje Norweska Organizacja Pracodawców (NHO).
Zdaniem ekspertów, liczące 4,6 mln osób społeczeństwo norweskie, z przyrostem naturalnym na poziomie 0,38 proc., nie jest w stanie zaspokoić potrzeb własnej gospodarki. Według Tora Steig z NHO, wyjściem z rysującego się coraz wyraźniej kryzysu jest "import" siły roboczej.
NHO szacuje, że pracowników potrzebuje ponad dwie trzecie norweskich firm działających w branży petrochemicznej, budownictwie i przemyśle maszynowym.
Jak poinformował we wtorek dziennik "Nation", liczba nieobsadzonych stanowisk w norweskim przemyśle wzrosła od maja 2006 r. o prawie 25 tys. Tymczasem norweska minister finansów Kristin Halvorsen szacowała, że rozpędzona dzięki rosnącemu zapotrzebowaniu na gaz i ropę gospodarka kraju będzie tworzyć rocznie 22 tys. nowych miejsc pracy.
Obecnie w Norwegii mieszka ok. 387 tys. cudzoziemców, w tym 11 tys. 869 Polaków (norweskie statystyki nie uwzględniają w tej liczbie ok. 7 tys. dzieci polskich emigrantów urodzonych już w Norwegii).
Stołeczny dziennik "Aftenposten" informował w sobotę, że w ubiegłym roku norweskie władze imigracyjne udzieliły obywatelom nowych krajów UE łącznie 52 tys. pozwoleń na pracę w Norwegii, obejmujących okres dłuższy niż pół roku.
Stosunkowo dobrze płatną pracą w Norwegii zainteresowani są przede wszystkim Polacy, Szwedzi i Niemcy. Norweskie statystyki wskazują, że te trzy grupy narodowe obecnie najszybciej wzrastają pod względem liczebności. Jednocześnie, jak wynika z rankingu przedstawionego we wtorek przez duńskie Biuro Statystyczne, Norwegia plasuje się na czwartym miejscu w Europie pod względem wysokości kosztów utrzymania.
Michał Haykowski