25% deficytu po styczniu

Ministerstwo Finansów poinformowało, że deficyt budżetu na koniec stycznia wyniósł 5,13 mld zł, co stanowi aż 25% planu założonego w projekcie ustawy budżetowej. Zdaniem Grzegorza Wójtowicza, członka Rady Polityki Pieniężnej, tak wysoki poziom wynika prawdopodobnie z przeniesienia części niezrealizowanych wydatków z ubiegłego roku na styczeń. Jednak przyznaje, że Rada oczekuje szczegółowych wyjaśnień resortu finansów.

Ministerstwo Finansów wyjaśnia, że na wzrost wydatków w styczniu (ponad 16,7 mld zł wobec 11,8 mld w styczniu ub.r.) wpłynęły przede wszystkim wyższe koszty obsługi długu spowodowane wykupem części papierów dłużnych (głównie zapadających bonów skarbowych), przekazanie subwencji oświatowej na luty oraz wcześniejsze przekazanie do ZUS wypłat pierwszej transzy lutowych emerytur i rent. Na obsługę długu krajowego wydano 1,6 mld zł, co stanowi 9,2% tegorocznego planu, a subwencja dla jednostek samorządu terytorialnego wynosiła 3,8 mld zł (13,5%).

Te wydatki były główną przyczyną tego, że deficyt wyniósł 5,13 mld zł, czyli aż 25% planu na ten rok. Na koniec stycznia 2000 r. deficyt wynosił 873,6 mln zł, co stanowiło 5,7% ubiegłorocznych założeń.

Zdaniem Mirosława Gronickiego, głównego ekonomisty BIG-BG, przypomina to sytuację z początku 1999 roku, co może zapowiadać kłopoty z wykonaniem budżetu. Jeżeli bowiem utrzymany zostanie podobny poziom dochodów i wydatków w następnych miesiącach, wykonanie deficytu szybko przekroczy 60%. - Niepokojący jest jednak przede wszystkim spadek dochodów budżetu z podatków pośrednich pomimo wzrostu akcyzy np. na paliwa. Potwierdza to bowiem zmniejszenie popytu i spowolnienie gospodarki. Utrzymanie się tej tendencji może grozić recesją - zaznacza M. Gronicki.

Tymczasem nie należy oczekiwać poprawy sytuacji budżetu, gdyż w lutym i marcu MF musi wypłacić emerytom 5 mld zł jako rekompensaty za niedoszacowanie wzrostu inflacji w roku ubiegłym.