25-latek pracuje nad misją dla spółek
MSP szykuje raport o wynikach spółek, by ocenić firmy i zarządy. Przymierza się też do zmiany zasad wynagradzania rad nadzorczych. Wywiad z Michałem Krupińskim, sekretarzwm stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa
"Puls Biznesu": Jest pan najmłodszym wiceministrem w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a prawdopodobnie w ogóle w historii Polski. Jakie jest pana przygotowanie? Jakie ma pan doświadczenia zawodowe?
Michał Krupiński, sekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa: Przez ostatnie trzy lata pracowałem w Parlamencie Europejskim, gdzie byłem doradcą w komisjach zajmujących się gospodarką.
Ma pan zaledwie 25 lat. Zaczął pan bardzo wcześnie, jako student?
Miałem już skończone studia w Szkole Głównej Handlowej. Byłem jednym z pierwszych Polaków, którzy zaczęli pracę w instytucjach europejskich. W Brukseli kończyłem studia podyplomowe z zakresu ekonomii europejskiej na Uniwersytecie Katolickim w Louvain.
Czy to prawda, że zna pan biegle cztery języki?
Tak. Studiowałem we wszystkich. Moim pierwszym językiem jest angielski. W Parlamencie Europejskim posługiwałem się głównie francuskim. Znam jeszcze niemiecki i hiszpański.
Pana zadaniem jest opracowanie nowej koncepcji nadzoru właścicielskiego nad spółkami skarbu państwa. Czy pracował pan kiedykolwiek w spółce?
Odbyłem staż w czołowej firmie doradztwa strategicznego w Waszyngtonie i kolejny, z zakresu finansów i bankowości, w Niemczech. Myślę, że tego rodzaju doświadczenie w tym resorcie może być atutem.
Dlaczego?
Jestem urzędnikiem państwowym, więc potrzebuję umiejętności analitycznego myślenia i globalnego spojrzenia. Doświadczenie w biznesie nie jest warunkiem dobrego sprawowania tej funkcji.
Urzędnikom często zarzuca się właśnie nieznajomość praktyki biznesowej. Bywa, że reprezentując państwo w roli właściciela nie mają biznesowego podejścia do nadzorowanych spółek.
Państwo jest specyficznym właścicielem. W sektorze prywatnym głównym celem spółek jest generowanie zysku. A państwo wypełnia pewne funkcje publiczne i zabezpiecza swoje strategiczne interesy. Dlatego w nowej strategii nadzoru właścicielskiego, którą opracowujemy, chcemy zwrócić szczególną uwagę na wypełnianie przez spółki misji korporacyjnej. Przeprowadziliśmy już zaawansowane prace analityczne. Współpracujemy w tym zakresie z Bankiem Światowym.
Ale większość spółek nadzorowanych przez Ministerstwo Skarbu Państwa nie pełni roli strategicznej...
To prawda. Skarb państwa powinien ograniczyć swój stan posiadania wyłącznie do dużych spółek o znaczeniu strategicznym, ale ich lista nie kończy się na piętnastu wymienionych w ustawie. Z punktu widzenia interesów państwa strategiczną spółką może być m.in. największy bank - PKO BP czy też Giełda Papierów Wartościowych. Kolejna grupa to spółki, które wprawdzie nie realizują strategicznych interesów państwa, ale są istotne z innych powodów. Na ten podział warto nałożyć drugi - ze względu na wielkość udziałów skarbu państwa. W 384 przypadkach wynosi on do 10 proc. W takich spółkach państwo nie ma możliwości sprawowania funkcji właścicielskiej, a ponosi koszty związane z nadzorem.
Takie resztówki resort skarbu chce sprzedawać w drodze licytacji.
Rozważana jest też koncepcja tworzenia pakietów. W ich skład mogłyby wchodzić udziały w różnych spółkach należących do tego samego inwestora. Dzięki temu moglibyśmy sprzedać udziały w spółkach, do których odkupienia inwestorzy nie czują się zmotywowani. Myślę, że ta kwestia szybko się rozstrzygnie.
A co z większymi resztówkami, jak KGHM czy PKN Orlen?
Dla grupy firm kontrolowanych lub współkontrolowanych przez skarb państwa chcemy przygotować misje korporacyjne. Ujęte byłyby w nich interesy państwa oraz sposoby realizowania przez skarb państwa funkcji publicznych za pośrednictwem spółek. To zapewniłoby większą przejrzystość ich funkcjonowania.
Jak miałoby to wyglądać w praktyce? Jak powinna brzmieć np. misja korporacyjna Orlenu?
Wolę posłużyć się przykładem Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Ich misja polega na tym, by miała pani w domu prąd.
To, że PSE-Operator zajmuje się przesyłaniem prądu, wiadomo także bez formułowania misji korporacyjnej. Poza tym to spółka w 100 proc. państwowa. Orlen byłby lepszym przykładem, bo nie tak oczywistym. Firma działa w sektorze strategicznym. Do skarbu państwa należy pakiet mniejszościowy. Misja publiczna, jaką państwo wyznaczy Orlenowi - np. dostarczanie taniego paliwa obywatelom lub dbałość o bezpieczeństwo energetyczne kraju bez względu na koszty - może być sprzeczna z interesem pozostałych akcjonariuszy, którzy zainwestowali w tę spółkę z myślą o maksymalizacji zysków.
Może jednak zdecydujemy się na inny przykład.
Bardzo proszę: KGHM.
Może nie KGHM.
Ale właśnie w takich przypadkach sformułowanie misji może budzić największe kontrowersje. Czy rozproszeni akcjonariusze muszą liczyć się z tym, że misja spółki, w którą zaangażowali swój kapitał, będzie stawiała interesy państwa ponad celami biznesowymi?
Wypracowanie misji korporacyjnych w spółkach strategicznych mogłoby odbywać się w ramach szerszych konsultacji w gronie akcjonariuszy. To stworzy możliwość pogodzenia interesu spółek z interesem skarbu państwa na zasadzie kompromisu. Analizujemy pomysły na to, jak można by takie misje sformułować w poszczególnych spółkach. Porównujemy się z innymi krajami, ale na razie jest za wcześnie, by mówić o szczegółach.
Co jeszcze zaproponują państwo w ramach swojej nowej strategii nadzoru właścicielskiego? Czy będzie kontynuowana wymiana rad nadzorczych?
Chcemy wprowadzić do nich specjalistów z praktyką w biznesie. Zdecydowanie warto postawić również na przedstawicieli środowisk akademickich. Chodzi o to, by zapewnić maksymalny poziom profesjonalizmu w nadzorze nad majątkiem skarbu państwa.
Czy nawiązuje tu pan do słynnej już "listy profesorów" Jarosława Kaczyńskiego?
Poza przekazem medialnym nie wiem nic o "liście profesorów".
Co jeszcze nowego?
Rozważana jest zmiana zasad oceny i wynagradzania członków rad nadzorczych. Myślimy o wprowadzeniu systemu punktowego.
Za co byłyby przyznawane punkty? Za wyniki czy kwalifikacje?
Oczywiście za wyniki, choć to na razie tylko koncepcja. Jest za wcześnie, by mówić o szczegółach. Mówiąc najogólniej, rozważamy możliwość powiązania wynagrodzeń członków rad nadzorczych i zarządów z wynikami spółek. Przymierzamy się też do wprowadzenia systemu informatycznego, który zapewniałby nam na bieżąco dostęp do tych wyników, a także pozwolił na ich analizę na tle branży i obserwowanie trendów. Chcemy też po raz pierwszy przygotować całościowy raport na ten temat.
Czyżby chodziło o coś w rodzaju słynnego raportu otwarcia, podobnego do tego, który ogłosiła po objęciu rządów ekipa Leszka Millera?
Nasz raport będzie oparty na obiektywnych wskaźnikach.
To znaczy, że nie pokażą w nim państwo nadużyć, do jakich dochodziło w państwowych spółkach?
Skoncentrujemy się na wynikach. To pozwoli nam lepiej ocenić funkcjonowanie spółek.
I zarządów?
Tak.
Czy za raportem pójdą decyzje personalne?
Nie chcę jednoznacznie wypowiadać się na ten temat.
Czy nowe pomysły na nadzór to pana autorska koncepcja?
Pracujemy nad nią wspólnie z powołanym niedawno zespołem ekspertów - głównie z Akademii Ekonomicznej w Krakowie, ale również z uczelni warszawskich. Współpracujemy także blisko z instytucjami międzynarodowymi, m.in. Bankiem Światowym.
Może pan powiedzieć coś więcej o składzie tego zespołu?
To doradcy kierownictwa ministerstwa skarbu. Ich nazwiska nie są tajemnicą, ale na razie nie chciałbym ich wymieniać. Niech pracują bez błysku fleszy.
Agnieszka Berger