50 tys. zł kary za rozsyłanie spamu

Na rynku telekomunikacyjnym i informatycznym zawrzało. Projektowana ustawa antyspamowa za spam uznaje nie tylko niechciane mejle, ale też niektóre reklamy. Zdaniem specjalistów nowe przepisy mogą naruszać normy konstytucyjne.

Założenia do tzw. ustawy antyspamowej wywołały burzę na rynku telekomunikacyjnym i informatycznym. Środowisko operatorów argumentuje, że ustawa przyniesie więcej szkody niż pożytku - m.in. obniży konkurencyjność polskich firm. Teraz jeszcze do istotnych założeń tej kontrowersyjnej regulacji krytycznie odniósł się również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Co ma się zmienić

Spamy należy zwalczać, gdyż nie tylko zaśmiecają nam skrzynki internetowe, ale również powodują wymierne szkody - m.in. związane z rozsyłaniem wirusów komputerowych. Problem w tym, że propozycje nowej regulacji wzbudzają wątpliwości. Największy sprzeciw wzbudza wprowadzenie bardzo szerokiej definicji spamu (spamem byłyby m.in. tzw. łańcuszki szczęścia) oraz wysokich kar za ich rozsyłanie (do 50 000 zł). Podobnie - powołanie inspekcji telekomunikacyjnej, która analizowałaby naruszenia prawa w internecie, ale byłaby również uprawniona do prowadzenia postępowań i nakładania kar pieniężnych na osoby wysyłające spam. Szczególnie dyskusyjne jest prawo wstępu inspektorów do pomieszczeń - w tym prywatnych mieszkań, bez nakazu prokuratora.

Co ma być spamem

Obecnie za spam uważa się jedynie niezamówione informacje handlowe. Założenia do ustawy antyspamowej przewidują jednak bardzo szeroką definicję spamu - ma to być wszelka niechciana korespondencja przesyłana za pośrednictwem nie tylko poczty elektronicznej, ale również telefonów komórkowych, komunikatorów i czatów internetowych czy forów dyskusyjnych. Taka definicja będzie powodowała praktyczne trudności - chociażby w ocenie tego, czy informacja przesłana na czacie jest spamem, czy tylko próbą nawiązania kontaktu.

Za spam uznawane byłyby także tzw. pop-up windows, czyli okienka reklamowe pojawiające się, gdy wchodzimy na jakąś stronę internetową. Spamem byłoby także przesyłanie informacji o charakterze politycznym, religijnym czy tzw. łańcuszków szczęścia.

UOKiK krytykuje rozszerzanie definicji spamu na treści, które nie są komunikatami handlowymi - w tym traktowanie jako spamu tzw. pop-up windows. Zdaniem urzędu, pop-up to rodzaj technologii, a zakazywanie na rynku danej technologii to niebezpieczna praktyka. To bardzo ważne dla operatorów, gdyż z tej formy reklamy w dużej mierze finansowany jest internet.

Surowe karanie

Założenia do ustawy o spamie przewidują również, że przesyłanie spamu nie byłoby wykroczeniem, ale czynem zagrożonym karą administracyjną w wysokości od 100 zł do 50 000 zł. Planuje się, że taka kara byłaby natychmiast wykonalna. Obecnie ściganie wykroczenia następuje na wniosek pokrzywdzonego, a nałożona grzywna nie może przekroczyć 5000 zł.

Zdaniem UOKiK, samo zaostrzenie kar nie poprawi sytuacji konsumentów. Konieczne jest wprowadzenie zmian instytucjonalnych, m.in. solidarnej odpowiedzialności za rozsyłanie spamów. Poza tym, według urzędu, traktowanie wysyłania spamów jako czynu nieuczciwej konkurencji utrudnia konsumentom dochodzenie roszczeń na drodze cywilnej. Na gruncie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji konsument nie ma możliwości wytoczenia powództwa - takie prawo ma prezes UOKiK w zakresie ochrony zbiorowych interesów konsumentów.

Adaptować przepisy unijne

UOKiK proponuje, aby traktować wysyłanie spamów jak tzw. nieuczciwą praktykę handlową, uregulowaną w dyrektywie 2005/29/WE. Konsumenci mieliby wówczas łatwiejszą możliwość samodzielnego dochodzenia na drodze cywilnej roszczeń od przedsiębiorców wysyłających spamy. Zgodnie z dyrektywą, zaostrzona odpowiedzialność za takie praktyki dotyczy działań, które wiążą się dodatkowo z zamieszczaniem mylących informacji w nagłówkach lub tematach wiadomości, będących spamami. Podobnie - stosowanie niedozwolonych metod w pozyskiwaniu adresów odbiorców spamów - np. tzw. ataków słownikowych.

Zanim więc Ministerstwo Transportu i Budownictwa opracuje projekt ustawy, musi więc uwzględnić sporo krytycznych uwag. Warto to zrobić, aby nowa spec-
ustawa nie okazała się jedynie martwą literą prawa.

Reklama

OPINIA

Justyna Kurek
specjalista w Departamencie Polityki Konsumenckiej Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów


Konieczne jest doprecyzowanie definicji spamu - nie jest jednak racjonalne rozszerzanie jej o komunikaty, które nie mają charakteru handlowego - np. łańcuszki szczęścia czy agitacje o charakterze społecznym. Z jednej strony, przesyłanie takich komunikatów to przejaw wolności wypowiedzi wysyłającego, z drugiej strony, musimy mieć zachowane prawo do prywatności odbiorcy i chronić go przed niezamówionymi komunikatami. Te dwie wartości chronione są konstytucyjnie, jednak dzieli je bardzo wąska granica, którą łatwo przekroczyć.
Warto jednak zastanowić się nad rozszerzeniem odpowiedzialności za rozsyłanie spamów na inne podmioty - na zasadzie odpowiedzialności solidarnej. Celowe byłoby wprowadzenie regulacji, na podstawie której przedsiębiorca, na zlecenie którego wysyłane są spamy, odpowiadałby tak samo, jak podmiot je wysyłający. Chyba że wykaże, iż nie był świadomy bezprawnego działania podmiotu rozsyłającego.

Ewa Usowicz

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: UOKiK | spam | reklamy | kara | 50+
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »