60 tys. osób ma się czego bać

Związkowcy są przerażeni wizją reformy aparatu fiskalnego. Osiem central związkowych chce stworzyć front oporu przeciw reformie administracji skarbowej i lustracji zatrudnienia.

Dziś dojdzie do narady szefów największych związków zawodowych działających w resorcie finansów. Celem jest ustalenie wspólnego stanowiska w sprawie zbliżającej się reformy skarbówki, która ma polegać m.in. na połączeniu urzędów celnych ze skarbowymi i weryfikacji zatrudnienia (odejść z pracy ma 10 proc. urzędników).

- Minister finansów chce po prostu zdemontować służbę celną. Uważamy, że ministerialne projekty tzw. reformy są bublami prawnymi, czego efektem będzie dezintergracja i chaos w organach skarbowych. Do tego powoływanie na wyższe stanowiska bez konkursów doprowadzi do całkowitego upolitycznienia skarbówki - mówi Iwona Fołta, przewodnicząca Federacji Związków Zawodowych Służby Celnej (FZZSC).

Reklama

Pomysły Ministerstwa Finansów (MF) bardzo niepokoją też związkowców skarbówki.

- Oficjalnie jeszcze tych projektów kierownictwo MF nam nie przedstawiło, ale znamy je i mamy o nich krytyczne opinie. Obawiamy się o przyszłość aparatu skarbowego, a szczególnie ludzi w nim pracujących. Nie może być tak, że MF będzie prowadziło weryfikację zatrudnienia według niejasnych zasad i kryteriów. Obawiamy się, że wielu osobom w dowolny sposób nie zostaną przedłużone umowy i będą musiały odejść - mówi Tomasz Ludwiński, przewodniczący NSZZ Solidarność Pracowników Skarbowych.

Opcja zerowa

Te wypowiedzi w pełni oddają psychozę strachu panującą w aparacie fiskalnym. Odejść ma kilka tysięcy ludzi. Do tej pory to urzędnicy byli postrachem obywateli, szczególnie przedsiębiorców. Sprawiedliwość dziejowa? Oby tylko nie obróciła się przeciwko podatnikom.

Weryfikacja zatrudnienia ma być przeprowadzona przy okazji łączenia urzędów celnych i skarbowych. Z dniem 1 stycznia 2008 r. z mocy prawa wygasną umowy o pracę i stosunki mianowania wszystkim urzędników skarbowych i celników (razem to około 60 tys. osób). To tzw. opcja zerowa. Minister finansów będzie miał trzy miesiące na zaproponowanie wybrańcom dalsze zatrudnienie. Może im jednak zmienić warunki pracy i płacy. Komu się nie spodoba, droga wolna...

- To lustracja zatrudnienia. Niewygodne osoby nie dostaną propozycji dalszej pracy, inni mogą je dostać, ale na gorszych warunkach. Projekt MF nie gwarantuje ochrony praw nabytych i nie wskazuje żadnych zasad weryfikacji. Będziemy apelowali do minister finansów, by wyjaśniła, według jakich kryteriów chce ją prowadzić - mówi Tomasz Ludwiński.

Dodaje, że związkowcy liczą na uzgodnienie wspólnego stanowiska i przedstawienie go Zycie Gilowskiej, która została zaproszona na spotkanie.

Na pół gwizdka

Co będzie, jeśli szefowa resortu się nie ugnie - tak, jak w przypadku żądań podwyżek płac? - Strajkować nie możemy. Żadne demonstracje nie wchodzą w grę, ponieważ obawiamy się, że protestujący byliby wyrzucani z pracy w pierwszej kolejności. Jesteśmy otwarci na propozycje pani minister, ale też liczymy na zrozumienie naszej trudnej sytuacji - podkreśla Tomasz Ludwiński. Obecnie we wszystkich urzędach skarbowych i celnych lustracja zatrudnienia jest tematem nr 1.

- U nas wszyscy o tym mówią. Zaczęła się swoista giełda, kogo wyrzucą, a kto będzie pracował dalej. Ludzie się boją - mówi pracownik jednego z warszawskich urzędów.

Dodaje, że osoby przeczuwające najgorsze pracują na pół gwizdka i się już nie starają.

W ocenie prof. Witolda Modzelewskiego, byłego wiceministra finansów, weryfikacja aparatu skarbowego byłaby uzasadniona, ale z równoczesnym dużym wzrostem płac.

- Od lat aparat fiskalny jest niedofinansowany. Ludzie dość mało zarabiają. Niech minister przewietrzy zatrudnienie, ale tym, którzy zostaną, niech da uczciwe pieniądze - mówi prof. Modzelewski.

Podwyżki mają dostać tylko najmniej zarabiający - ma na nie pójść prawie 300 mln zł. Minimalna pensja w szeregach fiskusa ma wynosić 3 tys. zł brutto.

Kluska jest za

Roman Kluska, symbol przedsiębiorcy niszczonego przez skarbówkę, popiera lustrację zatrudnienia.
- Ograniczenie administracji jest konieczne. Trzeba też odsiać kiepskich urzędników. Wielu było agentami WSI, wielu ma mentalność PRL-owską - mówi były szef Optimusa.

Dla przedsiębiorców najważniejszy jest plan połączenia urzędów skarbowych z celnymi.
- To jest konieczne. Dziś trzeba biegać do obu. Traci się czas i pieniądze. Powinno się wszystkie sprawy podatkowe załatwiać w jednym miejscu - mówi Roman Kluska.

Pomysł ten popiera również Witold Modzelewski.
- Nie ma już uzasadnienia dla utrzymywania tych dwóch rodzajów urzędów. Jeden wspólny wystarczy - mówi profesor.

Jarosław Królak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: związkowcy | skarbówki | minister finansów | minister | reformy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »