Abonament z rachunkiem za prąd

Jeśli płacisz rachunki za prąd, to znaczy, że masz w domu telewizor. Logiczne? KRRiT chce wprowadzić zasadę domniemania posiadania sprzętu RTV, żeby poprawić ściągalność abonamentu radiowo-telewizyjnego. Nie będzie to takie proste.

Kilka tygodni temu w Szwecji wybuchł skandal: wyszło na jaw, że szefowa resortu kultury Cecilia Stegoe Chilo przez lata nie płaciła abonamentu RTV. Skruszona pani minister przeprosiła społeczeństwo i podała się do dymisji, która została przyjęta przez premiera.

U nas taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Żadnemu urzędnikowi nie przyszłoby do głowy składać rezygnację z powodu abonamentu i pewnie też nikt nie robiłby mu z tego powodu zarzutów. W Polsce gorszą ściągalność od abonamentu ma chyba tylko gminny podatek od psów.

Reklama

Na 13 mln gospodarstw domowych, jak podaje GUS, radio zarejestrowało 8 mln 892 tys. abonentów, a telewizor - 8 mln 599 tys. Do posiadania sprzętu RTV nie przyznaje się prawie 4 mln gospodarstw. Tymczasem jak wynika z innych danych GUS telewizor stoi w 98,2 proc. domów w Polsce.

Oprócz tych, którzy uchylają się od płacenia abonamentu, jest też spora grupa, bo 2,8 mln osób, które z opłat są zwolnione. Łącznie, jak szacuje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, do kasy publicznych mediów nie trafia lekko licząc ponad miliard zł należnych im opłat.

- Spadek wpływów z abonamentu to jeden z największych problemów Polskiego Radia - mówił podczas wtorkowego posiedzenia senackiej komisji kultury i środków przekazu prezes Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Krzysztof Czabański.

Trudna rada...

Problem kiepskiej ściągalności abonamentu od dawna spędza sen z powiek przede wszystkim szefostwu radia, bo publiczna telewizja, która utrzymuje się głównie z reklam, bez tych pieniędzy sobie poradzi. Co innego radiowcy, którzy żyją na garnuszku słuchaczy. Dyrektor departamentu ekonomicznego KRRiT Jacek Kuffel przestrzega, że jeśli nic się nie zmieni w systemie ściągania abonamentu, to Polskie Radio "pożyje" jeszcze 2-3 lata.

Problemowi trzeba więc zaradzić. Pytanie tylko jak. Ministerstwo Kultury uważa, że piłka jest po stronie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która powinna przygotować stosowny projekt zmian w przepisach. - Z radością poprzemy każdy rozsądny pomysł - deklaruje wiceminister w tym resorcie, Jarosław Sellin.

KRRTV odbija piłeczkę i twierdzi, że to do ministerstwa należy inicjatywa ustawodawcza w tej sprawie. Rada może służyć radą. Dyrektor Jacek Kuffel wyjaśnia, że KRRTV ma sporo pomysłów na uszczelnienie systemu bądź zasadniczą jego zmianę i chętnie się nimi podzieli z resortem. Można np. skorzystać ze wzorców czeskich (abonament płacą wszyscy, w zamian telewizja publiczna w praktyce rezygnuje z nadawania reklam) francuskich (państwo płaci za abonentów zwolnionych z ponoszenia tej opłaty) i niemieckich, które są chyba najbliższe obecnej Radzie.

Zasada domniemania

Dyrektor Jacek Kuffel tłumaczy, że system ten opiera się na zasadzie domniemania posiadania urządzenia odbiorczego. Od stycznia u naszych zachodnich sąsiadów abonament będzie płacić każdy, kto reguluje rachunki za prąd. Niezależnie od tego, czy posiada sprzęt RTV, czy nie. W niemieckim ustawodawstwie abonament należy się nawet za komputer z kartą telewizyjną i komórkę multimedialną, umożliwiającą odbiór programu TV.

Zdaniem dyrektora Kuffla, zasadę domniemania można byłoby zastosować również w Polsce. - Każdy, kto płaci rachunek za energię elektryczną, byłby zobowiązany do opłacenia abonamentu - wyjaśnia.

Pomysł generalnie podoba się też ministrowi Jarosławowi Sellinowi. - Zasada domniemania jest zgodna ze zdrowym rozsądkiem. W 99,99 proc. polskich domów stoi przecież albo telewizor, albo radio. Kto nie ma telewizora, składałby oświadczenie, że odbiornika nie posiada i byłby zwolniony z płacenia abonamentu. Równocześnie musiałby też zgodzić się na naruszenie miru domowego, czyli zezwolić na przeprowadzenie kontroli, czy rzeczywiście tak jest jak deklaruje - wyjaśnia minister.

Zaczynają się schody

Kto miałby ściągać abonament? Logika podpowiada, że firmy energetyczne, które dostarczają prąd i rozliczają rachunki swoich klientów. Tu jednak zaczynają się schody.

- Część z nich to firmy prywatne, których nie można obarczyć obowiązków publicznych, jakim jest pobieranie abonamentu. Obawiam się, że gdyby taki zapis znalazł się w ustawie, mógłby on zostać zaskarżony do Trybunału Konstytucyjnego - mówi minister Sellin.

Dyrektor Jacek Kuffel uważa, że za pobieranie opłat na rzecz publicznych mediów powinno się poborcy zapłacić. Dlatego należy zorganizować przetarg na świadczenie takiej usługi.

Pytanie tylko jak egzekwować należność. Polska to nie Wielka Brytania, gdzie abonament płaci 90 proc. społeczeństwa, uważając to za swój święty obywatelski obowiązek. U nas bez zastosowania przymusu raczej się nie obejdzie. Próby rozwiązania problemu po dobroci spaliły na panewce. W ubiegłym roku na antenach publicznych mediów pojawiły się spoty reklamowe zachęcające do dobrowolnego opłacania abonamentu. I nic. Bez efektów.

Za kadencji poprzedniej Rady pojawił się pomysł, by w ogóle zrezygnować z kija i pozostawić tylko marchewkę: przestać straszyć społeczeństwo karami, których i tak nikt nie nakłada tylko obniżyć abonament nawet o 40 proc.

Dyrektor Jacek Kuffel przyznaje, że pomysł jest ciekawy i Rada wciąż bierze go pod uwagę. Niestety, podobnie jak w przypadku wszystkich wymienionych projektów, wszystko obraca się w sferze luźnych propozycji. Konkretów póki co nie ma.

A czas nagli. Publiczne radio już dzisiaj nie ma pieniędzy i wstrzymuje wszelkie wydatki na promocję i inwestycje w sprzęt. W przyszłym roku potrzeby finansowe jeszcze wzrosną. Radio potrzebuje sporych pieniędzy na odprawy dla pracowników. Zwolnienia będą, i to spore. Szef KRRTV Krzysztof Czabański mówił senatorom, że przerost zatrudnienia wynosi ok. 25 proc. załogi.

Wszystko wskazuje jednak na to, że publiczne media nie mają się co spodziewać większych pieniędzy z abonamentu. Resort kultury ogląda się na KRRTV, Rada odbija piłeczkę w kierunku ministerstwa i nic w sprawie zmian się nie dzieje. Ci, którzy nie płacą abonamentu, póki co mogą spać spokojnie. Jak się dowiadujemy nieoficjalnie na razie "nie ma klimatu politycznego" do dokonania głębszych zmian w systemie poboru abonamentu. Temat w społeczeństwie jest mało popularny i politycy nie chcą stawiać sprawy na ostrzu noża.

Eugeniusz Twaróg

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »