Adam Glapiński ponownie prezesem NBP? Sprawą zajmuje się sejmowa komisja
- Sytuacja Polski jest trudna, jest wojna. (...) Trudno było przewidzieć te wyzwania, z którymi się mierzymy - powiedział Adam Glapiński w czasie posiedzenia sejmowej Komisji Finansów Publicznych, która zajmuje się w środę wnioskiem prezydenta o powołanie go na kolejną kadencję prezesa NBP. - Zacieśnienie polityki pieniężnej nie było spóźnione. Celem tego działania jest obniżanie inflacji i wspieranie wzrostu gospodarczego w dłuższym czasie - dodał.
Glapiński podkreślił, że sytuacja Polski jest trudna, bo trwa wojna i nie wiadomo, co ona przyniesie. Jest wysoka inflacja. - Jest trudna sytuacja, finansowo będzie trudna. Klasyczna policy mix będzie bolesna czasami. Ale mimo negatywnych szoków, polska gospodarka jest w stanie się szybko rozwijać. Gdyby nie była silna, wszystko by się posypało. NBP będzie nadal wspierać polską gospodarkę - mówił i podkreślił, że przed gospodarką wciąż wiele wyzwań, w tym obniżenie inflacji, ale też niedopuszczenie do recesji.
W uzasadnieniu kandydatury stwierdzono, że za kadencji prezesa Glapińskiego polska gospodarka rozwijała się 3,5 razy szybciej niż strefy euro. - Warto podkreślił, że ten wzrost gospodarczy nie dokonywał się na kredyt i nie było narastania nierównowag w gospodarce. Średnia inflacja za kadencji wyniosła 2,9 proc. Oczywiście obecnie wyzwaniem jest wysoka inflacja, która wynika z szoków zewnętrznych, ale NBP reaguje adekwatnie - powiedział Piotr Ćwik, zastępca szefa Kancelarii Prezydenta. Jak dodał: w czasie kadencji prezesa Glapińskiego istotnie zwiększył się poziom dewiz rezerwowych. - Rezerwy wzrosły o 55,8 mld dol. od czerwca 2016 do grudnia 2021 r. NBP istotnie zwiększył zasób złota. W latach 2018-2019 NBP zakupił 125 ton kruszcu. Zysk NBP za 2021 r. był najwyższy w historii i wyniósł blisko 11 mld zł - zauważył.
Przypomniał także, że w okresie kadencji NBP umocnił swoją pozycję "wiodącego banku centralnego w regionie". - W imieniu pana prezydenta wnoszę o pozytywne zaopiniowanie kandydatury - zakończył.
Komisja Finansów Publicznych zajmuje się w środę zaopiniowaniem wniosku o powołanie Adama Glapińskiego na prezesa Narodowego Banku Polskiego na drugą kadencję. Do głosowania w sprawie wyboru Glapińskiego może dojść w środę po godz. 16.
- NBP nie jest instytucją polityczną, choć prezes NBP i RPP jest wybierany przez polityków i wyraża to co w życiu narodu się dokonuje. Jest mi przykro, że NBP jest przedmiotem debaty polityczne, będę starał się, żeby NBP nie był przedmiotem politycznej szamotaniny. My współpracujemy jako instytucja z każdym rządem, parlamentem, ze wszystkimi instytucjami. My mamy odpowiedzialność wobec Polaków - dodał. - Spory z drugą stroną Świętokrzyskiej (siedziba Ministerstwa Finansów - red.) zawsze były, tak było, jest i będzie, bo MF chce szybszego wzrostu gospodarczego - kontynuował Glapiński informując posłów, że w NBP pracują 3333 osoby.
Biorący udział w posiedzeniu komisji Adam Glapiński powiedział, że "składając przysięgę zobowiązałem się do wspierania polskiej gospodarki i dobrobytu obywateli".
- Trudno było przewidzieć wyzwania jakie staną przed polską gospodarką. Przyszło nam zmierzyć się z ogromnymi wyzwaniami: pierwszym z nich była oczywiście pandemia. Pojawiła się niespodziewania i ma nadal ogromne skutki gospodarcze. Doprowadziła do globalnej recesji. Wiele krajów, w tym czołowe niektóre kraje europejskie podnoszą się z tych kosztów do dziś. Inflacyjne skutki tej pandemii trwają do dzisiaj - powiedział. Brak wielu towarów i rosnące koszty surowców - przypomniał - podbijają ceny.
Drugie wyzwanie, na co zwrócił uwagę Glapiński, to wojna wywołana przez Rosję. Wojna będzie miała poważne skutki gospodarcze. - Kształtuje się inflacja obecnie na niespotykanym od wielu dekad poziomie. Skutków tych dwóch wielkich szoków nie dało się uniknąć. Ale ograniczamy i będziemy ograniczać wpływ ich na gospodarkę - podkreślił Glapiński, który bronił polityki NBP i podwyżek stóp procentowych.
Prezes NBP w swoim wystąpieniu przypomniał, że NBP w czasach pandemii obniżył stopy proc. i uruchomił skup aktywów. - Umożliwiliśmy także szybką reakcję rządu, który mógł uruchomić szybko tarczę antykryzysową. W polskich warunkach była to bezprecedensowa skala. W efekcie osłabienie aktywności gospodarczej nie doprowadziło do trwałych strat w potencjale Polski. Praktycznie nie wzrosło bezrobocie. Cały czas następował systematyczny wzrost płac. Polska gospodarka jest dzisiaj liderem wzrostu gospodarczego, właśnie dzięki temu. W Niemczech, Czechach PKB nie wrócił do poziomu przed kryzysu. My mamy szybki wzrost, przypominam, w I kw. tego roku 7 proc. - mówił Glapiński.
Odniósł się także do wzrostu cen, zwracając uwagę, że na początku oceniano na świecie, że "szoki" będą przejściowo podbijać inflację. - Dzisiaj wiemy, że zaburzenia pandemiczne bardzo silnie podbijają inflację (...) NBP rozpoczął zdecydowane zacieśnienie polityki pieniężnej. Nie nastąpiło zbyt późno w świetle ówczesnej wiedzy i danych. Potwierdziły to analizy MFW. Powszechnie przytaczany przykład Czech, które wcześniej rozpoczęły zacieśnianie, nie przyniosło specjalnego efektu. Mają inflację dzisiaj wyższą - dodał Glapiński.
- W ostatnich miesiącach systematycznie podwyższamy stopy proc. - celem tego jest obniżenie inflacji i wspieranie wzrostu gospodarczego w dłuższym czasie. Te podwyżki nie są skierowane na obecną inflację, ale na opanowanie inflacji w średnim okresie - wyjaśnił prezes NBP. - Szacujemy najczęściej, że transmisja zajmuje od 5 do 6 kwartałów. Chcemy, aby po ustaniu tych szoków, inflacja się nie rozlała na całą gospodarkę. I tak się trochę rozleje, już się trochę rozlała, ale żeby powstrzymać to przedłużanie inflacji z innych powodów niż szoki zewnętrzne. To jest lekarstwo, gorzkie w szczególności dla tych, co wzięli już kredyt - powiedział prezes NBP. I dodał, że stopy proc. na poziomie 4,5 proc. - biorąc pod uwagę historię polskiej gospodarki - to nie jest dużo.
- Lekarstwo (w postaci podwyżek stóp proc. - red.) ma smak gorzki, ma uboczne skutki jest bolesne dla tych, którzy wzięli już kredyt - stwierdził Glapiński. -Stopa 4,5 proc. w historii Polski to nie jest dużo, za Donalda Tuska 6 proc. maksymalnie, za rządów Leszka Millera 14,5 proc., a średnio 7,3 proc. - mówił Glapiński. - Nie mówię czy to było źle czy dobrze, to zależy od sytuacji. Jak stopy rosną, to potem maleją, jak maleją ro rosną, tak to już jest - dodał.
- Średnia stopa za kadencji Leszka Balcerowicza wyniosła 7,6 proc. - przypomniał prezes NBP.
- Obecnie mierzymy się z dodatkowym wyzwaniem - atakiem Rosji na Ukrainę. Spowodował on gwałtowny, dodatkowy wzrost cen. Surowce rolne drożeją i będą drożeć. Rosja i Ukraina to ponad 25 proc. produkcji pszenicy. Skalę tego szoku najlepiej widać na europejskim rynku gazu. Dzisiaj gaz jest dziesięciokrotnie droższy niż przed pandemią. Gaz to jest główny składnik ceny nawozów - podkreślił szef NBP.
- W efekcie istotnie wzrosła bieżąca inflacja. Inflacja w strefie euro przekracza cel EBC 3,5-krotnie. Podobnie w USA inflacja wynosi 8,5 proc. i jest 4-krotnie wyższa niż cel Fed. Inflacja jest zjawiskiem globalnym. Na Litwie, Estonii inflacja wynosi 15 proc. W Holandii 12 proc., w Hiszpanii 10 proc. W Belgii przekracza 9 proc., a w Czechach 12 proc. - wyliczał Glapiński.
Szef NBP zwrócił uwagę, że polityka pieniężna znajduje się dzisiaj w centrum uwagi ze względu na inflację. Ale są też - kontynuował - inne zadania banku centralnego.
- Po wybuchu wojny musieliśmy skokowo zwiększyć zaopatrzenie gospodarki w gotówkę. Był ogromny "atak" na bankomaty. Ta panika była nieuzasadniona ale zrozumiała psychologicznie. Wymiar finansowy był ogromny, wypłacono w kilka dni 40 mld zł. NBP pożyczył swoje bankowozy bankom, aby mogły przewozić gotówkę, która była na bieżąco dowożona. W pandemii, w marcu panika była mniejsza - zauważył Glapiński.
Prezes NBP przypomniał, że bank centralny jest odpowiedzialny też za stabilność sektora bankowego.
- Mimo wyzwań, o których powiedziałem, w ciągu 6 ostatnich lat, polski PKB zwiększył się łącznie o 26 proc. w ujęciu realnym. To jest bardzo dobry wynik. Rozwijamy się 3,5-krotnie szybciej niż strefa euro. Doganiamy szybko kraje Zachodu. Droga do przebycia, oczywiście, jest nadal znaczna. Ale przegoniliśmy poziom Grecji i Portugalii (ich gospodarki się skurczyły w czasach kryzysu - red.). Stopa bezrobocia w ciągu 6 lat obniżyła się o połowę - praktycznie nie mamy bezrobocia. Jesteśmy gotowi zatrudnić 1 mln pracowników. Realne wynagrodzenia Polaków wzrosły o 26 proc. realnie. Polskie firmy wkroczyły odważnie na rynki zagraniczne, co więcej, szybki wzrost gospodarczy, czy bardzo szybki nie generował nierównowag makroekonomicznych. Także na rynku nieruchomości nierównowagi nie mamy - mówił Glapiński. Wymieniał kolejne zmiany: zadłużenie zagraniczne do PKB spadło, zwiększył się napływ inwestycji zagranicznych. - Był on blisko 60 proc. wyższy niż średnio w latach 2004-2015. O to trzeba dbać dzisiaj, gdy trwa wojna - podkreślił.
Glapiński przypomniał także, że za jego kadencji rósł poziom rezerw walutowych i złota. - Zasoby złota pełnią istotną rolę i przy ocenie stabilności finansowej kraju są brane pod uwagę. Obecnie ceny złota są bardzo wysokie, ale nie zamierzamy sprzedawać złota - nie po to jest kupione. Ponad połowa zasobów złota jest trzymana przez NBP w Londynie, a połowa znajduje się w kraju w bezpiecznych lokalizacjach. Dzięki zarządzaniu rezerwami walutowymi, NBP osiągał ogromne zyski. Łącznie z 2021 r. osiągnęliśmy zysk w wysokości 43,4 mld zł - to są pieniądze, które bezpośrednio posłużyły Polakom. Za żadnej kadencji takiej wpłaty nie było - mówił Glapiński.
Po wystąpieniu prezesa NBP, komisja przystąpiła do dyskusji i zadawania pytań prof. Glapińskiemu. Przewodniczący komisji Andrzej Kosztowniak (PiS) pytał o poziom rezerw walutowych, o dynamikę ich wzrostu w ostatnim czasie. - Chciałem zapytać o ocenę instytucji międzynarodowych, agencji ratingowych, o to jak bank i pana osoba są oceniana przez EBC, MFW, Banku Światowego. Jak międzynarodowa pozycja inwestycyjna (Polski - red.) dzisiaj wygląda - pytał Kosztowniak.
Kadencja prof. Adama Glapińskiego jako prezesa Narodowego Banku Polskiego upływa w czerwcu br. Prezydent Andrzej Duda w styczniu br. złożył w Sejmie wniosek o powołanie go na prezesa NBP na drugą kadencję. Szef banku centralnego jest powoływany przez Sejm na wniosek prezydenta RP na 6 lat. Prezesem NBP można być przez dwie kadencje.
Glapiński w 2009 r. pełnił funkcję doradcy ekonomicznego prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego. W 2010 r. prezydent RP powołał go w skład Rady Polityki Pieniężnej na sześcioletnią kadencję w latach 2010-2016. 29 lutego 2016 r. prezydent RP Andrzej Duda powołał go na członka zarządu Narodowego Banku Polskiego.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami