Albo szok cenowy, albo deficyt prądu

Nie mamy szans na spełnienie traktatowych limitów emisji dwutlenku siarki w 2008 r. Energetycy alarmują od roku. Rząd na razie nawet nie kiwnął palcem.

Polska nie ma najmniejszych szans na dotrzymanie zapisanych w traktacie akcesyjnym krajowych zobowiązań w zakresie ograniczenia emisji dwutlenku siarki - alarmują energetycy. Alarmują już od roku - jak dotąd, bez skutku. - Faktem jest, że do tej pory nie podjęliśmy w rozmowach z Unią tego tematu - przyznaje Wojciech Jaworski, dyrektor departamentu instrumentów ochrony środowiska w Ministerstwie Środowiska.

To problem rządu

Formalnie więc Bruksela nie wie nawet, że zawarte w traktacie akcesyjnym zapisy dotyczące ograniczenia przez Polskę emisji SO2 są sprzeczne. Z jednej strony UE zgodziła się na tzw. derogacje, czyli opóźnienia we wdrażaniu zapisów dyrektywy znanej jako LCP (regulującej emisję dużych źródeł energii) przez wskazane elektrownie, z drugiej - wymaga od nas ograniczenia emisji w skali kraju ostrzejszego niż to wynika z dyrektywy.

Reklama

- W zasadzie traktatowe sprzeczności nie powinny nas obchodzić. Limity krajowe to kłopot rządu. My mamy derogacje. Obawiamy się tylko, że jeśli poniewczasie rząd uświadomi sobie istnienie tego problemu, konsekwencje spadną na nas - mówi Sławomir Krystek, szef Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska i członek zarządu Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej (PKEE).

Dlatego kilka dni temu energetycy ponowili próbę zainteresowania rządu problemem emisji SO2. Na posiedzenie rady PKEE zaproszono przedstawicieli resortów środowiska i gospodarki, by pokazać im, jak daleko od traktatowych limitów będziemy w 2008 r. i w kolejnych latach, na które zaplanowano dalszą redukcję emisji SO2.

Czarne scenariusze

Jakie będą konsekwencje? Według PKEE, możliwe są dwa scenariusze. Jeśli zdecydujemy się na zredukowanie emisji do traktatowego poziomu, w 2008 r. zabraknie nam energii elektrycznej.

- Szacujemy, że niedobór krajowych mocy wyniesie wówczas około 2 tys. MW - mówi Grzegorz Górski, prezes Electrabela Polska. Eksperci PKEE prognozują, że w 2008 r. deficyt prądu sięgnie 8,8 TWh. Wyliczenia oparto na optymistycznych założeniach, że do tego czasu zostaną zrealizowane wszystkie planowane inwestycje w zakresie budowy instalacji odsiarczania i zastępowania starych mocy bardziej ekologicznymi. Założono też, że najczystsze źródła będą pracowały pełną parą, ich produkcja osiągnie 5-10 TWh rocznie, Polska zrezygnuje z eksportu energii, a import wyniesie 4 TWh.

Według Grzegorza Górskiego, zbyt mała podaż prądu spowoduje gwałtowny skok cen energii, który wymusi ograniczenie popytu i odbije się na konkurencyjności gospodarki.

Drugi scenariusz to niedotrzymanie przez Polskę traktatowych zapisów, które może mieć bliżej nieokreślone konsekwencje w postaci wdrożenia przez Unię postępowania przeciwko naszemu krajowi.

Szybko do stołu

Nie ma wątpliwości: jeśli nie chcemy ryzykować, że zabraknie nam prądu, rząd musi jak najszybciej zacząć rozmowy z Brukselą. Ponieważ traktat akcesyjny nie może podlegać renegocjacji (zmiana jego zapisów wymagałaby zgody wszystkich członków UE), trzeba znaleźć inną ścieżkę. Energetycy proponują, by za podstawę rozmów z Unią posłużył opracowany przed rokiem i dotychczas nie przyjęty przez rząd Krajowy Plan Redukcji Emisji. Resort środowiska ma inny pomysł.

- Pracujemy nad koncepcją produktowych limitów emisji. To system, który premiowałby nowoczesne źródła oraz umożliwiał pracę starszym i mniej ekologicznym - mówi Wojciech Jaworski.

Dyrektor zapowiada, że w tym tygodniu przedstawi koncepcję energetykom. - Jeśli uda się uzgodnić rozwiązanie, propozycja trafi pod obrady rządu. W ciągu dwóch miesięcy powinniśmy zacząć rozmowy z UE - deklaruje Wojciech Jaworski.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: rząd | szok | konsekwencje | deficyt | energetycy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »